Jak ważne jest to miejsce!

Wiesław Józef Kowalski od wielu lat zabiega, aby w świadomości płocczan najważniejszym i najświętszym wydarzeniem były objawienia Pana Jezusa Miłosiernego św. s. Faustynie Kowalskiej.

3m 23s

Pan Jezus wybrał Płock 22 lutego 1931 r., aby stąd rozeszła się iskra Bożego Miłosierdzia na cały świat - mówi Wiesław Józef Kowalski, znany w Płocku fotograf, publicysta i społecznik. Od wielu lat sam szuka świadectw i dokumentuje wydarzenia związane z Bożym Miłosierdziem i św. s. Faustyną. - Dla mnie to sprawa opatrznościowa. Czuję, że mam szukać i utrwalić to dzieło, o które "ocierają się" przecież ci wszyscy, którzy żyją dziś w Płocku - dodaje.

Jak sam wspomina, ze wczesnego dzieciństwa pamięta siostry ze Starego Rynku i sklepik, który po zamknięciu klasztoru w 1950 r. istniał przez jakiś czas w tamtym miejscu. Później powstała tam szkoła specjalna. - Do 1968 r. nic nie słyszałem o objawieniach s. Faustyny. Dopiero gdy byłem w wojsku, w Krakowie, w jednym z kościołów zobaczyłem obraz Jezusa z promieniami wychodzącymi z serca, pod którym był podpis: "Adolf Hyła. Obraz według wizji s. Faustyny Kowalskiej w Płocku". To mnie zaintrygowało, bo nigdy wcześniej o takich wizjach nie słyszałem, ani w żadnym płockim kościele nie spotkałem takiego obrazu. Kilka lat później mój znajomy, który był nauczycielem w szkole specjalnej na Starym Rynku w Płocku, powiedział mi, że kiedyś w tym miejscu był zakon i miały miejsce jakieś wydarzenia, o których nie wolno mówić, bo zakazuje tego ratusz. To było w latach 70. czy 80. Tak mnie przestrzegał. Byłem kiedyś w tamtym budynku i na podwórku. To był obraz nędzy i rozpaczy. Wszystko było rozwalone. Nie zwróciłem uwagi, czy istniała jeszcze oficyna, w której była cela s. Faustyny. Teraz wiem, że została ona zburzona w latach 60. - opowiada Wiesław Józef Kowalski.

- Jeszcze przed rokiem 1990 odwiedziłem jedną z nauczycielek w tej szkole, Jadwigę Kusy. Ona mi powiedziała, że tam były siostry zakonne. Wszystko więc układało się w jedną całość, a ja czułem, że muszę dalej szukać i dokumentować prawdę o tym miejscu - mówi Wiesław J. Kowalski. Najważniejszym z płockich świadków tego miejsca jest dla niego Tadeusz Piotrowski, syn przedwojennego fotografa, który miał swój zakład na ul. Grodzkiej. - On mi opowiedział, że chodził z ojcem do sióstr na Stary Rynek i robił im zdjęcia. On też przekazał mi broszurkę o kulcie Bożego Miłosierdzia. Później dostałem jeszcze inną książkę - "Iskra Miłosierdzia". Przeczytałem ją jednym tchem i zrozumiałem, jak ważne jest to miejsce dla Płocka. Gdy w czerwcu 1990 r. siostry Matki Bożej Miłosierdzia powróciły do Płocka, opowiedziały mi całą historię, a ja miałem też wiele doświadczeń z tym związanych, którymi się podzieliłem - opowiada pan Kowalski.

Pan Wiesław w czasie swych poszukiwań zebrał ponad 200 reprodukcji i różnych przedstawień Jezusa Miłosiernego. Ale - jak sam zauważa - nie w formie i farbie jest istota tego obrazu, lecz w łasce - tak przecież mówił Pan Jezus. - Ale czy Płock zasługuje dziś na tę łaskę i czy chce ją odkrywać i docenić? - zastanawia się Wiesław Józef Kowalski.

« 1 »
oceń ten artykuł
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5

ks. Włodzimierz Piętka ks. Włodzimierz Piętka