Dobiegła końca gruntowna renowacja cudownej figury Matki Bożej Sierpeckiej. Jakie są wyniki badań historyków sztuki i konserwatorów?
Madonna ma piękną, młodszą twarz. Jest ona subtelniejsza, delikatna, ma rumieńce na twarzy, ale też przenikliwe oczy. Pewnie dla niektórych to będzie pewne zaskoczenie, gdy zobaczą trochę inną od tej do której się przyzwyczaili, Sierpecką Madonnę – mówi s. Miriam Pałasz, przełożona sióstr benedyktynek na wzgórzu Loret.
Ale niespodzianek jest więcej. Ze wstępnych badań, analizy układu szat i pozycji Dzieciątka Jezus możemy przypuszczać, że rzeźba pochodzi z ok. 1340 r., a więc jest starsza o jakieś 20, 40 lat, niż do tej pory zakładano. Być może pochodzi z warsztatu zbliżonego do mistrza Madonn z Mikle. – Moim zdaniem, jest w niej wiele "czeskich cech". Wciąż pozostają nieznanie okoliczności powstania i pierwotne miejsce przechowywania figury. Jednak we współpracy z historykami sztuki udało się zawęzić proweniencję do obszarów Małopolski, rzeźba bowiem posiada cechy wspólne z grupą sądecko-spiską – mówi Paulina Gref, która dokonała konserwacji zabytku.
Był on bardzo zniszczony. To nas bardzo zaskoczyło. Nie dziwi to jednak, jeśli weźmiemy pod uwagę długie i burzliwe losy, pożary, wojny i w konsekwencji konieczność przechowywania figury w różnych, nie zawsze korzystnych dla zabytku warunkach – dodaje Paulina Gref.
Kolejna niespodzianka to ta, że figura jest wykonana z drewna wierzbowego, a nie lipowego, jak do tej pory zakładano. W czasie wykonanych prac odkryto pierwotne warstwy karnacji Madonny i Dzieciątka, najwięcej trudności sprawiło ustalenie, jaki kolor miały szaty Maryi. Na podstawie studium porównawczego z innymi obiektami z tego okresu, na statuę nałożono tzw. wtórne złoto.
I jeszcze jedno odkrycie: figura pierwotnie była wyższa, bardziej smukła, "gotycka". Z nieznanych przyczyn została ona skrócona o 7 cm. Sierpecka Pani trzyma w ręku jabłko; jest więc "nową Ewą", "niewiastą nową", złączoną z Chrystusem, "nowym Adamem". – Ale nie do końca wiadomo, czy pierwotnie Matka Boża trzymała jabłko, a może berło? Podobnie dzieciątko Jezus, być może miało dłoń w geście błogosławieństwa. Nie mamy tu pewności, bo dłonie postaci w tej rzeźbie uległy z czasem rekonstrukcji – mówi konserwator z Warszawy.
Jest jeszcze jeden wątek, który wypływa z sierpeckich losów cudownej figury. Kiedy działo się źle, gdy czasy były niespokojne i trzeba było ukrywać Matkę Bożą, często zabierano ją do domów prywatnych. Czyhali na nią rosyjscy zaborcy i niemieccy okupanci w czasie ostatniej wojny. Ona ocalała, bo była u ludzi, w rodzinach – przypomina s. Miriam Pałasz. Może to jakaś analogia do tegorocznego Adwentu i świąt i czasu epidemii, aby Maryję duchowo zabierać do siebie…