Ponad 170 pątników wyruszyło w niedzielny poranek z Płocka do Skępego. - Dziękuję, że mimo przeciwności trwacie - mówił do nich biskup senior Roman Marcinkowski, sprawując Mszę św. na rozpoczęcie pielgrzymiej wędrówki.
Płocka, "zaprzysiężona" 169 lat temu pielgrzymka do skępskiego sanktuarium jako podziękowanie za ustanie zarazy w mieście, w obecnym roku pandemii COVID-19 jest szczególnym znakiem.
- W kościele farnym przed 169 laty złożono przysięgę, którą co pięć lat odnawiacie. Jesteście grupą mieszkańców miasta, którzy te zobowiązania biorą sobie do serca. Mimo przeciwności, trudności, staracie się być wierni temu przyrzeczeniu, zgodnie ze słowami wypowiedzianymi, by iść. Bogu chwała, że tacy jesteście. Że niezależnie od okoliczności, które ta pielgrzymka przeżywała, trwaliście. Gdy władze komunistyczne nie wyraziły zgody na jej wyruszenie i zagrożono mężczyznom, że ich z pracy zwolnią, wtedy wasze matki, żony, kobiety poszły do Skępego. I to jest piękne trwanie - podkreślił bp Roman Marcinkowski, przewodniczący liturgii na rozpoczęcie tej pielgrzymki dziękczynno-błagalnej w płockiej farze.
Biskup Roman zauważył, że jeszcze rok temu, gdy pielgrzymka wychodziła z tego samego miejsca 6 września, nikt nie przypuszczał, że świat dotknie taka epidemia. - Boimy się, lękamy się, bo nie wiemy, czy to nas nie dotknie, nie wiemy, czy to nie będą ostatnie chwile naszego życia. Patrzcie, jak życie nie jest pewne, jak ono wisi na włosku, jak niewiele mamy do powiedzenia, a niemądrym tego świata wydaje się, że prawie wszystko mogą... Dlatego z tym większą ufnością chcemy Bogu zawierzyć, powiedzieć Mu: "Rzucam się, Boże, w Twe ramiona" - zachęcał pątników.
W homilii mówił też o roli ludzi - przewodników i słowa, które na co dzień słyszymy, choćby w mediach. Zauważył, że słuchając innych, trzeba być roztropnym i ostrożnym, bo słowo może być nośnikiem kłamstwa i obłudy. Zachęcił przede wszystkim do słuchania słowa Bożego. - We Mszy św. słyszymy nie głos człowieka, ale Boga. Gdy czytamy Ewangelię, to Jezus nazywa błogosławionymi tych, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je. Można powiedzieć, że większość ludzi w Polsce zna dziesięć przykazań Bożych. Czy to znaczy, że nimi żyją? Można wiedzieć, że taka jest nasza wiara, i na tym się zatrzymać, i nie wcielić ich w życie. Jezus mówi jednak, by starać się je wypełniać, żyć nimi - zauważył bp Roman Marcinowski.
Wspólnota pątników modliła się podczas liturgii za swoich współbraci, którzy wcześniej z nimi wędrowali, ale już zakończyli swoją wędrówkę, szczególnie w intencji śp. ks. prof. Ireneusza Mroczkowskiego i Józefa Mrozińskiego, współorganizatora i wieloletniego pielgrzyma skępskiego.
- Ten czas naznaczony epidemią niesie zagrożenie dla zdrowia i życia, ale również jest po to, by się modlić - zauważył ks. Wiesław Gutowski, proboszcz płockiej fary. Do zaufania Bogu w tej drodze, którą płocczanie corocznie od dziesiątków lat pokonują na wielki odpust 8 września w Skępem, zachęcił uczestników Wojciech Popielski, wieloletni kierownik pielgrzymki z Płocka do Skępego. Przed wyruszeniem na szlak przypomniał też główne zasady bezpieczeństwa sanitarnego, które pątnicy powinni przestrzegać w czasie drogi.
Pątnicy wyruszyli z Płocka w dwóch grupach: białej, pod kierunkiem ks. Sebastiana Krupniewskiego, wikariusza tej parafii, który jest równocześnie przewodnikiem całej pielgrzymki, oraz w grupie błękitnej, którą prowadzi ks. Krzysztof Szuliński z parafii Świętego Ducha w Płocku. - Nie obawiamy się tu koronawirusa, mamy zaufanie w Bogu. A w tym roku trzeba iść, bo jest jeszcze więcej intencji do zaniesienia - mówią panie Danuta i Maria. Pierwszego dnia wśród pielgrzymów były także siostry zakonne: misjonarki Krwi Chrystusa oraz szarytki. Część pątników zostawało na nocleg, ale część zdecydowało się na noc wrócić do domu, by jutro znów wyruszyć w trasę.
am