- Każdy z nas wyjmował w tym czerwonym murze jakąś drobinkę i ta masa działaczy spowodowała, że on po prostu pod swoim ciężarem runął - mówi dawny opozycjonista Krzysztof Nowakowski z Płocka, jeden z oznaczonych Krzyżem Wolności i Solidarności w 40-lecie NSZZ "Solidarność".
Wspomina też moment, gdy w podziemiu solidarnościowym, wraz z Tadeuszem Taworskim, w jego domu, składali przysięgę na krzyż, którą odbierała od nich dr Grażyna Przybylska Wendt, jedna z ikon płockiej i krajowej "Solidarności". Wspomina płockie kontrpochody 1 maja, w którym szła co roku niewielka grupa ludzi nie godzących się na komunistyczną rzeczywistość, i Msze św. za ojczyznę, sprawowane w parafii św. Jana Chrzciciela, potem na Stanisławówce i w parafii św. Józefa, "na Cholerce".
- Te wspólne Msze za ojczyznę w jakiś sposób nas integrowały. Wiadomo, jak się później okazało z akt IPN, że wśród nich były osoby, które miały zasługi, ale niestety dla tej drugiej strony, i miały z tego konkretne profity - mówi płocki opozycjonista sierpnia ’80.
Bolesnym podwójnie wspomnieniem jest pogrzeb jego taty, z którego to pogrzebu, jak się później okazało w aktach jego przyjaciela znalazła się dokładna relacja. - Niestety, jak wiemy, środowisko "Solidarności" było zinwigilowane, począwszy już od czołowych działaczy - mówi.
Dziś, po tych wszystkich latach, w roku jubileuszu Solidarności, czuje radość z odznaczenia. - Myślę, że to także dzięki obecnemu zarządowi Regionu "S", który zaczyna doceniać, że były osoby, które dawały od siebie wiele, aby ten związek powstał. Chyba takim momentem przypomnienia o sobie nawzajem był dla nas wszystkich pogrzeb Grażyny Przybylskiej - Wendt w styczniu, tego roku- mówi Krzysztof Nowakowski.
am