Od 28 lat pątnicy z Płońska pielgrzymują do sierpeckiego sanktuarium.
Nie wszyscy mogą pozwolić sobie na pielgrzymowanie po jasnogórskim szlaku. Ale nie zmienia to faktu, że wielu ma w sercu intencje, które chciałoby zanieść przed tron Maryi. To właśnie z myślą o tych pątnikach 28 lat temu ks. Romuald Jaworski, pierwszy proboszcz parafii św. Maksymiliana M. Kolbego w Płońsku, zapoczątkował tradycję pielgrzymowania do sierpeckiego sanktuarium.
- Każdy niesie jakąś intencję i niezależnie od tego, czy jest to popularne sanktuarium, czy może lokalne, tak jak to w Sierpcu, idzie się z tą intencją w sercu. Jeśli tylko mogę, pielgrzymuję również z pątnikami do Smardzewa. Często narzekamy na brak czasu, a takie wydarzenia i świadomość, że są gdzieś grupy, które podejmują trud pielgrzymowania, mobilizuje do dołączenia się i rozwijania swojej duchowości na szlaku - opowiada pani Beata, płońszczanka mieszkająca obecnie w Warszawie.
W tym roku w drogę wybrało się ok. 30 osób. Z uwagi na trwającą pandemię pątnicy nie zostali na wspólny nocleg w Koziebrodach, ale powrócili do domów, aby rano kontynuować drogę. - Gdybyśmy nocowali, byłby to dla mnie kłopot, a tak mogłam sobie pozwolić na pielgrzymowanie. To doskonała okazja, żeby pobyć te dwa dni na modlitwie i skupić się tylko na Bogu - opowiada pani Magdalena z parafii w Baboszewie.
To już 28. raz, kiedy płońszczanie dotarli do sanktuarium w przeddzień uroczystości rozpoczynających świętowanie Wniebowzięcia NMP. W tym roku ich obecność była o tyle wyjątkowa, że z uwagi na panujące obostrzenia byli pierwszą i jedyną grupą, która dotarła do Pani Niezawodnej Nadziei. - Te dwa dni drogi pomogły nie tylko nam i naszym rodzinom poprzez zanoszone modlitwy, ale były także znakiem dla innych, że w tym trudnym dla świata czasie nadzieję powinniśmy pokładać w Bogu - mówił w sanktuarium ks. Wojciech Czajkowski, wikariusz parafii św. Maksymiliana M. Kolbego i tegoroczny opiekun grupy.
Pątnicy wyruszyli z Płońska po porannej Mszy św., a w dwudniowej drodze towarzyszyły im modlitwa, śpiew, wspólne rozmowy i życzliwość napotkanych ludzi. - To wiara przyciąga na pątniczy szlak, bo mamy za co dziękować i o co prosić. Chodzi też o to, żeby pokazać innym, że jesteśmy tu dla Pana Boga. Mam sentyment do tego miejsca, zawsze bardzo się wzruszam. Pielgrzymowali tu moi rodzice, teraz chodzę ja i bardzo bym chciała, aby moje dzieci podtrzymały tę tradycję - mówi pani Barbara z Płońska.