Przewodnik 39. Pieszej Pielgrzymki Diecezji Płockiej na Jasną Górę podsumowuje tegoroczne pielgrzymowanie.
Sztafeta dla grup, obowiązkowa maseczka i zachęta do pielgrzymowania duchowego charakteryzowały tegoroczną 39. diecezjalną pielgrzymkę. Wyruszyła ona z Płocka 6 sierpnia pod hasłem: "Stawiam na Maryję". Pątnicy duchowo przygotowywali się do beatyfikacji sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego i modlili się o ustanie pandemii.
ks. Włodzimierz Piętka: W tym roku poznaliśmy zupełnie inne oblicze pielgrzymki diecezji płockiej. Jakie ono jest?
ks. Jacek Prusiński: Rzeczywiście, w dobie pandemii koronawirusa zasmakowaliśmy nowego wymiaru pielgrzymki-sztafety i bardziej duchowego niż pieszego pielgrzymowania na Jasną Górę. Na pielgrzymce było oczywiście mniej ludzi, a w związku z tym było więcej ciszy i skupienia. Ale była też wielka wdzięczność za pielgrzymowanie - to pozytywne znaki.
Uczestnicy byli bardzo wdzięczni za to, że mogli iść choć ten jeden dzień, nie zauważyłem postaw roszczeniowych, które czasami zdarzały się w latach ubiegłych. Codziennie na szlak wychodziła inna grupa, dla nich to był początek pielgrzymki – czuło się tę świeżość. Ludzie bardzo chcieli być na pielgrzymce, która w tym roku była bardziej wyczekiwana. Cieszę się, że pogodziliśmy się z taką formą pielgrzymowania i byliśmy wyrozumiali. Z kolei mankamentem było to, że nie można było wejść głębiej w pielgrzymiego ducha, w temat pielgrzymki i we wspólnotę. Ale było też dużo dobrej woli. Z pewnością było mniej zmęczenia fizycznego, ale też więcej zaangażowania, choćby na ten jeden dzień.
Jak więc wyglądał pielgrzymkowy dzień?
Rano witaliśmy pielgrzymów i zapraszaliśmy na wspólną modlitwę, zazwyczaj do kościoła. Najpierw była modlitwa do Ducha Świętego i wprowadzenie w ogólny temat pielgrzymki i danego dnia. Zachęcałem zawsze, aby na 100 proc. uczestniczyć w pielgrzymce, bo ten dzień pielgrzymki już się nie powtórzy. Na przykład zachęcałem, aby na ten czas wyłączyć telefon komórkowy. Oczywiście, była też zachęta do spowiedzi, do przekazywania intencji na Różaniec. Kończyliśmy Litanią Loretańską odmawianą na klęczkach przed dużym obrazem Czarnej Madonny, który już od dawna towarzyszy naszej pielgrzymce. Po błogosławieństwie ruszaliśmy w drogę.
Msze św. były odprawiane w kościołach, które spotykaliśmy na trasie, a więc np. w Tumie pod Łęczycą, w Bełdowie, w kolegiacie w Łasku czy w Sulmierzycach. Wieczorem, bezpośrednio po przybyciu na miejsce docelowe, modliliśmy się, śpiewając Apel Jasnogórski, a następnie pielgrzymi odjeżdżali do domów.
Czy było możliwe przestrzeganie obostrzeń sanitarnych?
Doceniam, że ludzie stosowali się do zaleceń, zwłaszcza w przestrzeniach zamkniętych, w kościołach na Mszy św. Zasady te były również przestrzegane przy posiłkach. Pamiętajmy, że pielgrzymka uczy również odpowiedzialności jednych za drugich, a zwłaszcza w dobie koronawirusa było to szczególnie wymowne i konkretne.
Jak wyglądały tegoroczne pielgrzymkowe statystyki?
Każdego dnia nasza pielgrzymka rosła o kolejne 100 osób, bo tyle zazwyczaj liczyły poszczególne grupy. Największa z nich - grupa błękitna - liczyła ok. 170, zaś granatowa - 130 osób. Również bardzo liczna była grupa biało-czerwona z Płocka i okolic. Ze stolicy diecezji do Sokołowa, w pierwszym dniu pielgrzymki, wędrowało ok. 400 osób.
Jak wygląda ostatni etap pielgrzymki z Wierzchowiska na Jasną Górę?
Pielgrzymi z grupy złotej po przybyciu do Wierzchowiska udali się bezpośrednio na Jasną Górę. Tam nocują, a 14 sierpnia rano wychodzą z Alei Najświętszej Maryi Panny i bezpośrednio wchodzą na Jasną Górę. Do nich dołączają ci wszyscy, którzy pragną zakończyć pielgrzymkę u Czarnej Madonny. Zwieńczeniem naszej pielgrzymki jest Msza św. pod przewodnictwem bp. Mirosława Milewskiego na jasnogórskim szczycie.