Ratowo może przemieniać i ratować, ale warunkiem jest postawa człowieka - wiedzą to pielgrzymi, którzy co roku z wiarą i nadzieją przybywają do miejsca kultu św. Antoniego z Padwy w naszej diecezji.
- Św. Antoni jest patronem, który pomaga w odnalezieniu utraconych rzeczy, jednak jego wstawiennictwo sięga znacznie dalej. Poza rzeczami materialnymi jakże często gubimy także wartości duchowe, nadprzyrodzone. Nasz dramat potęguje się, gdy tych wartości nie próbujemy odzyskać. Gdy nie odczuwamy ich braku. Gdy pogodzimy się z tym. Jak płytki byłby nasz kult św. Antoniego, gdybyśmy nie odczuwali braku tego, co utraciliśmy przez lekkomyślność lub może brak czujności - powiedział przewodniczący odpustowej sumie w ratowskim sanktuarium ks. inf. Wojciech Góralski w liturgiczne wspomnienie świętego z Padwy.
Okres pandemii, którego skutki obserwujemy także w Kościele, może być właśnie takim czasem utraty czujności i jak zauważył ks. W. Góralski, tylko dla nielicznej grupy wyznawców Chrystusa ta sytuacja stała się okazją do refleksji nad kruchością człowieka i uznania, że nic nie dzieje się bez woli Bożej. - U niektórych ograniczenia związane z życiem sakramentalnych nie wywołały większego niepokoju, nie wspominając o poczuciu duchowego niedosytu - mówił w kazaniu, zachęcając, aby nie tylko patrzeć z podziwem na postać patrona Ratowa, ale zapragnąć odzyskania głębokiej wiary i prawdziwej religijności.
Tegoroczny odpust, rozpoczęty nieszporami 12 czerwca, ale bez kończących go co roku widowiskowych Spotkań Patriotycznych, miał przede wszystkim duchowy charakter. O obostrzeniach sanitarnych związanych z sytuacją epidemiologiczną w kraju przypominały kartki z informacją, wywieszone przy kościele i stojące w kilku miejscach płyny dezynfekcyjne. Wierni byli też zachęcani, aby dla bezpieczeństwa gromadzić się nie tylko w kościele, ale także na sporym obszarze wokół sanktuarium.
W tym roku mieszkańcy i pielgrzymi z sąsiednich parafii nie ucałowali relikwii świętego; mogli jednak jak co roku obejść ołtarz z cudownym wizerunkiem świętego. Na uczestników czekały także lilie św. Antoniego, które po poświeceniu w czasie liturgii mogli zabrać do domu. Jak przypomniał ks. Bogdan Pawłowski, rektor sanktuarium, lilie są atrybutem tego świętego i znakiem zawierzenia człowieka Bogu w trudnych sytuacjach, na przykład w czasie choroby. - W czasie epidemii próbujemy zabezpieczyć się w różny sposób, zakładając maseczkę, dezynfekując ręce, ale jeśli oddamy się w ręce Boga, to cokolwiek na nas przyjdzie zgodnie z Jego wolą, to będziemy w stanie to przyjąć - mówił. Zachęcał też do korzystania z dobrodziejstw ratowskiego sanktuarium, gdzie można duchowo i psychicznie odpocząć. - Tylko od nas zależy, czy będziemy z tego korzystali, czy to miejsce będzie nas przemieniało, czy nie - mówił ks. B. Pawłowski.
Diecezjalne sanktuarium w Ratowie, w trwającej sytuacji epidemiologicznej w kraju, otwiera się powoli na pielgrzymów, przy czym możliwe są rekolekcje i dni skupienia przeżywane indywidualne lub rodzinnie.
am