Biskup płocki udał się z pielgrzymką do Działdowa - miejsca męczeńskiej śmierci błogosławionych abp. Antoniego Juliana Nowowiejskiego i bp. Leona Wetmańskiego.
To obowiązkowy szlak każdego biskupa z Płocka: iść po śladach swoich poprzedników, którzy przelali krew za wiarę i za Polskę. Stając w tym miejscu 12 czerwca, bp Libera powiedział:
Przyjeżdżam do Działdowa jak do Ziemi Świętej, bo tu przelali krew nasi męczennicy. W tych miejscach ich ostatniej ziemskiej Mszy szczególnie dotyka się wiary prawdziwej. Pierwszy raz byłem tu 13 lat temu, gdy rozpoczynałem posługę w diecezji płockiej, prosząc ich o moc, siłę, męstwo w dźwiganiu krzyża, który wpisany jest w misję biskupa. Przyjeżdżam dziś po raz kolejny, aby w tym miejscu modlić się o nowy posiew wiary dla mojego Kościoła, dla kapłanów i sióstr zakonnych, dla seminarium i nowych powołań, dla wiary naszej - skrępowanej lękiem przez epidemię koronawirusa. Przyjeżdżam tu, bo od męczenników zawsze bierze się nowy początek.
Mszy św. odpustowej w sanktuarium Męczenników Działdowskich przewodniczył biskup toruński Wiesław Śmigiel. W czasie liturgii wspomniano 10. rocznicę ustanowienia biskupów Nowowiejskiego i Wetmańskiego patronami miasta Działdowa. Uczestniczyły w niej m.in. władze miasta. Wymownym momentem było złożenie w darze ufundowanego przez ks. kan. Mariana Ofiarę, proboszcza parafii św. Katarzyny i kustosza sanktuarium, nowego kielicha mszalnego z pateną. Na jego podstawie umieszczone zostały wizerunki błogosławionych i ziemia z miejsc męczeńskiej śmierci oraz inskrypcja: "W podziękowaniu Błogosławionym Abp. A.J. Nowowiejskiemu i Bp. L. Wetmańskiemu za opiekę nad miastem, parafią i nade mną - ks. Marian Ofiara. Działdowo, 12.06.2020". Kielich poświęcił bp Piotr Libera.
"Błogosławiony Antoni Julianie, twojej pomocy wzywamy dziś. Miłością obdarz, nadzieją i wiarą, prowadź nas prosto do niebios bram!" – śpiewali wierni zgromadzeni w sanktuarium.
Jakby odpowiadając na słowa tej pieśni, bp Libera w homilii zwrócił uwagę, że warto uczyć się od męczenników przeżywania Mszy św. Nawiązał w ten sposób do przeżywanej oktawy Bożego Ciała i świadectwa wiary prawdziwej, którą wyznali męczennicy. - To wciąż ta sama ofiara, która jest "przelewaniem krwi" przez Jezusa, Jedynego Kapłana, abyśmy my życie mieli. To również tajemnica, która ma niezmierzoną "pojemność", bo obejmuje i Wieczernik, i krzyż, i wszystkie dni, aż do skończenia świata (por. św. Jan Paweł II, encyklika Ecclesia de Eucharistia, n. 5). Obejmuje więc i to miejsce, i czas, w których nasi biskupi męczennicy przelali swoją krew za Jezusa. Dotyczy także tej chwili, w której my sprawujemy te same święte tajemnice - mówił biskup.
Zachęcał zgromadzonych, aby za błogosławionymi odnowić w sobie duchowy punkt odniesienia, jakim jest ołtarz - miejsce ofiary, dar ofiarny, jakim mają być czyny miłosierdzia, a także ducha ofiary.
- Tak mi się zdaje, jakby błogosławiony arcybiskup, sędziwy pasterz, wspaniały i uznany przed wojną liturgista, zatroskany o piękno i wierność liturgii Kościoła, wskazywał na ołtarz. Tak, ołtarz jest ważny, bo to miejsce Najświętszej Ofiary i naszej również. To miejsce ma być czyste, nieskazitelne, wymagające - podobnie jak w naszym życiu potrzeba takich miejsc, punktów odniesień i miary wartości, aby życie nie stało się podłe, aby w sumieniu naszym był taki duchowy punkt odniesienia, wysoka poprzeczka, jak ołtarz - miejsce, które woła o ofiarę, nie tylko kapłana, ale każdego ochrzczonego, każdego człowieka w ogóle.
- Drugi nasz błogosławiony - bp Leon Wetmański - zdaje się wskazywać, jak ważny jest dar ofiarny, to, co składamy w ofierze, z czym się dołączamy do jedynej ofiary Jezusa Chrystusa, Jedynego i Prawdziwego Kapłana. Ofierze tej, którą powinniśmy złożyć, jest na imię miłosierdzie. Już samo "ustanowienie Eucharystii jest największym aktem miłosierdzia Syna Bożego" - napisze bp Leon. I dlatego my mamy uczynić podobnie.
- Pamiętamy również, że tu, w KL Soldau, zginęła także błogosławiona s. Maria Teresa Kowalska, klaryska kapucynka z Przasnysza. Ona nam z kolei podpowiada, jak mamy tę ofiarę składać. A mówi to swoim prostym wyznaniem, które zapisała pod krzyżem na ścianie celi: "Cicho, cichusieńko, bo Jezu mój kona". Zaprawdę, po cichu dokonała się ofiara życia naszych błogosławionych. Tak cicho, że nie znamy dokładnie ani pewnej daty ich śmierci, ani miejsca ich pochówku. Ale Bóg je zna! Bóg je zna, bo oni są u Boga! I orędują za waszym miastem Działdowem, i modlą się za Kościół płocki, za seminarium, o powołania, za kapłanów, za ubogich i wszystkie dzieła miłosierdzia. To wszystko teraz jest im o wiele bliższe i droższe, niż wtedy, gdy gorliwie się zajmowali tymi dziełami, jako dobrzy pasterze powierzonego im ludu - mówił biskup płocki.
Zwrócił także uwagę na wciąż aktualny i palący problem prześladowania chrześcijan we współczesnym świecie. - Uczył nas św. Jan Paweł II, że pamięć o męczennikach jest "świadectwem prawdy chrześcijańskiej miłości", bo oni byli ludźmi traktującymi poważnie swoją wiarę i powołanie, bo oni udowodnili za najwyższą cenę, że wiara po prostu jest prawdziwa - akcentował biskup.
Na zakończenie liturgii biskupi, księża i wierni świeccy zatrzymali się na krótką modlitwę przy symbolicznym pomniku-grobie błogosławionych biskupów. Dodajmy, że jedna z tablic umieszczonych na ścianie sanktuarium przypomina, iż spośród tysięcy więzionych w KL Soldau, 5 osób zostało beatyfikowanych: abp Antoni Julian Nowowiejski, bp Leon Wetmański, s. Mieczysława Kowalska, ks. Adam Bargielski i o. Józef Innocenty Guz.