Zmarła 7 stycznia w wieku 85 lat wybitna działaczka płockiej i polskiej Solidarności, lekarka i społecznik, została pochowana w sobotę na cmentarzu komunalnym w Płocku.
Doktor Grażynę Przybylską-Wendt żegnała najbliższa rodzina oraz dawni koledzy - opozycjoniści, płocka Solidarność, środowiska hospicyjne, harcerze, przyjaciele, znajomi, dawni pacjenci oraz duchowni, koncelebrujący Mszę św. pogrzebową.
- Jest coś takiego jak "prawo daru". Nie żyjemy dla siebie i nie umieramy dla siebie; to co czynimy, robimy w dużym stopniu dla innych. Z pewnością długie i bogate życie śp. Grażyny Przybylskiej Wendt było w jakimś sensie realizacją tego daru, takiego spalania się, daru dla ludzi, których spotykamy na naszej drodze. To jest największy, najgłębszy przekaz, który nam zostawia Zmarła - powiedział w czasie nabożeństwa ks. prof. Andrzej Kobyliński.
W kazaniu wskazał na swoisty testament Zmarłej, którym uczyniła całe dzieło swojego życia. Zauważył, że gdy dziś pytamy o przyszłość Polski i Europy, pytamy tym samym, jak w młodym pokoleniu pokonywać egoizm, jak kształtować empatię i współczucie oraz jak chronić się przed pogardą i nienawiścią. - Myślę, że tego przez lata uczyła nas zmarła śp. Grażyna. Pomimo jakże wielu sporów, gdy chodzi o działalność Solidarności, gdy chodzi o Polskę, o lata 80-te, właściwie trudno było dostrzec w jej ocenach i dyskusjach jakiekolwiek uczucie pogardy, nawet dla osób, które były bardzo daleko, jeśli chodzi o poglądy polityczne - powiedział ks. prof. A. Kobyliński. Wspomniał też o osobistym długu wdzięczności wobec doktor Przybylskiej Wendt, która pomogła mu zrozumieć kluczowe w dziejach Solidarności lata 86-89.
We wzruszających, ciepłych i osobistych pożegnaniach przypomniano niezwykłą osobowość i zasługi Zmarłej. Doktor Przybylska Wendt, zaangażowana w Płocku w tworzenie struktur Solidarności służby zdrowia, po 1 Krajowym Zjeździe Delegatów NSZZ "S" w 1981 r. w Gdańsku została wybrana do ścisłego grona Prezydium Komisji Krajowej, a w czasie stanu wojennego znalazła się w ośrodkach internowania m.in. w Gołdapi i Darłówku. Przypomniano jej pracę w nowopowstałym w latach 70-tych szpitalu na Winiarach, zaangażowanie w tworzenie płockiego Stowarzyszenia Hospicyjno-Paliatywnego im. św. Urszuli Ledóchowskiej, trudną pracę w pogotowiu, szerokie kompetencje Zmarłej w dziedzinie anestezjologi i medycyny sądowej. Wspominano ją jako kobietę odważną, bezkompromisową, utalentowaną, obdarzoną wielkim, swoistym poczuciem humoru, a przede wszystkim wspaniałą mamę, babcię, przyjaciółkę, i koleżankę.
Grażyna Przybylska Wendt spoczęła w grobie obok zmarłego męża, również znanego płockiego lekarza, Jana Wendta. Modlitwę na cmentarzu poprowadził ks. Tadeusz Łebkowski, dawny kapelan Solidarności płockiej. W czasie pochówku odśpiewano hymn Polski, a głos zabrał obecny na uroczystości pogrzebowej marszałek senior Sejmu RP Antoni Macierewicz.
- Gdyby szukać wzoru Polaka, gdyby szukać wzoru Polki, kogo powinniśmy naśladować w tych trudnych i wymagających wielkiego duchowego wysiłku czasach, na kim powinniśmy się wzorować, jak kształtować nasze życie, nie znajdziemy lepszej osoby, jak Grażyna. To było życie nie tylko pełne poświęcenia, wysiłku, pełne patriotyzmu, ale także wielkich zdolności i talentów - mówił Antoni Macierewicz.
Żegnając Zmarłą i składając jej hołd w imieniu polskiego Sejmu, wskazał na trzy istotne wątki w jej bogatym życiorysie. Pierwszym były czasy internowania, gdzie z jednej strony spotykała się z nienawiścią, z przemocą, a z drugiej z innymi działaczkami Solidarności, które jak ona poświęcały swoje życie i rodziny dla Polski. - Druga kwestia, którą trzeba przywołać to jest Grupa Robocza Solidarności. To jest ten wielki wysiłek przywódców Związku Zawodowego, żeby go uratować. To jest to, co Andrzej Słowik, Andrzej Gwiazda, Jurek Kropiwnicki powołali do życia, żeby ten wielki narodowy zryw, jakim była Solidarność przetrwał, aby był odrodzeniem narodu polskiego. Trzecia sprawa to poświęcenie śp. Grażyny dla przywrócenia prawdy o katastrofie smoleńskiej. Dziękuję za jej wkład, za jej wiedzę, która służy, abyśmy poznali prawdę o tym dramacie - podkreślał Antoni Macierewicz.
am