Z parafii św. Brata Alberta do kościoła farnego przeszedł 5. Orszak Trzech Króli w Makowie Mazowieckim.
Mieszkańcy Makowa Mazowieckiego przeszli ulicami miasta dając świadectwo swojej wiary. Wspólnemu kolędowaniu towarzyszyły odegrane przez uczniów Szkół Podstawowych nr 1 i nr 2 scenki z życia Pana Jezusa. W orszaku nie zabrakło wielu rodzin z małymi dziećmi. Ujmujący był obraz, kiedy to maluchy niosły na swoich głowach korony, a w rączkach wymalowane serca.
– Idę do Jezuska, bo wiem, że jest w żłóbku. Chcę zanieść mu swoje serduszko – przyznał 6-letni Kacper. - Jestem na orszaku już piąty raz. Chcę swoja postawą podążania do Dzieciątka dać wyraz świadectwa, że poszukuję Go tak samo jak Mędrcy ze Wschodu. Podobnie jak oni pozostawiam codzienne obowiązki, zajęcia, a idę do prostej stajenki, gdzie czeka na mnie Bóg w Małej Dziecinie – dzieli się pani Jadwiga. – Niesamowitym jest nasze bycie tutaj razem. Idziemy wszyscy wspólnie z uśmiechem, kolęda na ustach, by odszukać tego, który chce nas zbawić – dodaje.
Mszy św. przewodniczył ks. Stanisław Dziekan. - Każdy szuka własnej stacji, przy której ma się zatrzymać. Jedni jadą dalej, inni wysiadają wcześniej, ale zawsze prowadzi nas jedna gwiazda, która niekiedy blednie, lecz tylko modlitwa pozwala nam iść naprzód. Podobnie było z trzema Mędrcami, którzy mimo zmęczenia czy obowiązków podążali za gwiazdą, aby odnaleźć Dziecię. Tylko zawierzenie Jezusowi dodaje nam sił w codziennych obowiązkach – mówił ks. S. Dziekan na początku Mszy św. Życzył też wszystkim radości z odnalezienia Jezusa w żłóbku. - Niech wiara zawsze pomaga nam przezwyciężać wszystko, co trudne - mówił proboszcz parafii św. Józefa.
Organizatorem trzeciego makowskiego Orszaku Trzech Króli, przy wsparciu samorządu miejskiego, Miejskiego Domu Kultury, szkół i harcerzy była parafia św. Józefa, we współpracy z parafią św. Brata Alberta.
Agnieszka Otłowska/red.