Po raz pierwszy, po półrocznym pobycie w pustelni kamedulskiej, biskup płocki spotkał się z mieszkańcami Płocka na Orszaku Trzech Króli.
W życiu chrześcijanina wszystko musi rozpoczynać się od zjednoczenia z Panem, od modlitwy - przypomniał bp Piotr Libera w czasie Mszy św. sprawowanej na zakończenie Orszaku Trzech Króli w płockiej Stanisławówce.
Mówiąc o swoim duchowym doświadczeniu pustelni w klasztorze kamedułów pod Krakowem stwierdził: - Co w tym czasie przeżyłem i jak to przeżyłem, niech pozostanie tajemnicą Pana i tajemnicą mojego serca. Chcę wam tylko dzisiaj - w dniu podjęcia przeze mnie na nowo wszystkich obowiązków pasterskich - powiedzieć, że był to czas najbardziej intensywnej biskupiej pracy, biskupiego "urobku". (...) Przecież życie chrześcijańskie, to miłosne obcowanie z Bogiem w rodzinie, w urzędzie, w szkole, w warsztacie, w biurze, w gospodarstwie. O ile więcej, o ile bardziej takim obcowaniem powinno być życie biskupa, pasterza odpowiedzialnego za trwanie wiary, nadziei i miłości w sercach cząstki powierzonego mu Kościoła! To właśnie w tym biskup ma być pierwszy! Nie pierwszy w zaszczytach, ale pierwszy w bliskości z Panem! Pierwszy na modlitwie, w medytacji i kontemplacji! Pierwszy w poście i pokucie!
Wszystkim przypomniał, że wiara jest priorytetem życia człowieka ochrzczonego i misji Kościoła. - Mówię to po to, by jeszcze raz wyznać wobec was, jakiego Kościoła pragnę: Kościoła modlitwy, który modlitwy uczy; Kościoła adoracji, który na adoracji trwa; Kościoła Eucharystii, który pamięta, że bez Mszy św., głęboko sprawowanej i przeżywanej, go nie ma! Po prostu nie ma! Który dba o prostotę i dobre przygotowaniu do służby swoich obecnych i przyszłych kapłanów! Nie Kościoła, który wciąż lęka się zagrożeń ze strony świata, ale Kościoła, który swoje powołanie upatruje w radosnym ukazywaniu Ewangelii jako sensu ludzkiego życia. Bo taka właśnie nauka płynie z betlejemskiego żłóbka!
Publikujemy kazanie biskupa Piotra Libery:
Siostry i Bracia, kolejny już raz kończymy Płocki Królewski Orszak u gościnnych księży salezjanów, na naszej Stanisławówce. Orszak, któremu przyświecają w tym roku słowa kolędy "Dzisiaj w Betlejem": "Cuda, cuda ogłaszają!". Sięgamy w ten sposób do historii, która pozwala nam świętować 100, rocznicę urodzin Jana Pawła II, a tym samym cud jego wspaniałej świętości. Będziemy też razem przeżywać cud beatyfikacji sługi Bożego Stefana Wyszyńskiego - Prymasa Tysiąclecia, który przyszedł na świat w Zuzeli, w ówczesnej diecezji płockiej. I wreszcie: cud nad Wisłą! Nad Wisłą, także tu, w Płocku, tak mężnie bronionym wiek temu przez jego mieszkańców przed bolszewicką nawałnicą! Ogłaszając i świętując te wszystkie cuda z przeszłości, wyrażamy pragnienie, by owocowały one nowymi cudami dzisiaj.
To był, bracia i siostry, wstęp. A teraz czuję się w obowiązku, żeby Was zwyczajnie, po chrześcijańsku powitać: niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! To przecież moja pierwsza celebra jako pasterza diecezji po pół roku nieobecności. Nieobecności ciałem, ale nie sercem! Nieobecności fizycznej, ale nie duchowej! Po pół roku, który spędziłem na Srebrnej Górze w Krakowie wśród ojców kamedułów na modlitwie, kontemplacji, medytacji! W ciszy pustelni, w milczeniu, poście i pokucie! Wstawałem co dzień o 3.30, by razem z nimi odmawiać psalmy, medytować słowo Boże, odprawiać Msze i modlić się za Kościół, który w 2007 roku jako biskup poślubiłem - nasz Kościół płocki. Co w tym czasie przeżyłem i jak to przeżyłem, niech pozostanie tajemnicą Pana i tajemnicą mojego serca. Chcę wam tylko dzisiaj - w dniu podjęcia przeze mnie na nowo wszystkich obowiązków pasterskich - powiedzieć, że był to czas najbardziej intensywnej biskupiej pracy, biskupiego "urobku". Bo przecież w życiu chrześcijanina wszystko musi rozpoczynać się od zjednoczenia z Panem, od modlitwy. Przecież życie chrześcijańskie, to miłosne obcowanie z Bogiem w rodzinie, w urzędzie, w szkole, w warsztacie, w biurze, w gospodarstwie. O ile więcej, o ile bardziej takim obcowaniem powinno być życie biskupa, pasterza odpowiedzialnego za trwanie wiary, nadziei i miłości w sercach cząstki powierzonego mu Kościoła! To właśnie w tym biskup ma być pierwszy! Nie pierwszy w zaszczytach, ale pierwszy w bliskości z Panem! Pierwszy na modlitwie, w medytacji i kontemplacji! Pierwszy w poście i pokucie! Nie mówię tego, siostry i bracia, by zbierać teraz pochwały czy słowa podziwu. Jaki byłby to dysonans, zgrzyt tu, przy żłóbku, w atmosferze pokory, ubóstwa i cichości stajenki! Mówię to po to, by jeszcze raz wyznać wobec was, jakiego Kościoła pragnę: Kościoła modlitwy, który modlitwy uczy; Kościoła adoracji, który na adoracji trwa; Kościoła Eucharystii, który pamięta, że bez Mszy św., głęboko sprawowanej i przeżywanej, go nie ma! Po prostu nie ma! Który dba o prostotę i dobre przygotowaniu do służby swoich obecnych i przyszłych kapłanów! Nie Kościoła, który wciąż lęka się zagrożeń ze strony świata, ale Kościoła, który swoje powołanie upatruje w radosnym ukazywaniu Ewangelii jako sensu ludzkiego życia. Bo taka właśnie nauka płynie z betlejemskiego żłóbka! Bo taką naukę przekazują nam trzej mędrcy, królowie - wędrowcy, których śladami przemierzyliśmy dzisiaj ulice naszego miasta. Dziękuję wam zatem za ten diecezjalny, królewski orszak Anno Domini 2020. Dziękuję wszystkim organizatorom, zarówno ze strony władz miasta, jak i ze strony kurii diecezjalnej. Dziękuję szkołom i stowarzyszeniom, policji i straży miejskiej, a także kolędnikom misyjnym, którzy podtrzymują tradycję polskiego kolędowania i zarazem tak konkretnie wspomagają naszych misjonarzy i misjonarki.
Szczególnie pragnę podziękować twórcom i uczestnikom konkursu na rodzinną szopkę bożonarodzeniową, organizowanego za pośrednictwem tak wielu przedszkoli, szkół i placówek wychowawczych naszego miasta. Wiecie, że Ojciec święty Franciszek niedawno skierował do całego Kościoła List apostolski Admirabile signum, czyli "Godny podziwu znak". Tym godnym podziwu znakiem jest dla Ojca świętego właśnie żłóbek. Papież przypomina, że początek tej tradycji dał św. Franciszek z Asyżu, gdy w 1223 roku, w Greccio, 15 dni przed świętami Bożego Narodzenia poprosił pewnego mieszkańca tego miasteczka o pomoc w spełnieniu swojego wielkiego pragnienia - pragnienia naocznego ukazania tego, jak Jezus został położony w żłobie i jak pozostawał tam pod czułą opieka Maryi i Józefa, w towarzystwie pasterzy, pośród domowych zwierząt. Pragnienie spełniło się - w Boże Narodzenie owego 1223 roku św. Franciszek znalazł zasłany sianem żłób z Dzieciątkiem, Maryją i Józefem, z żywym wołu i osiołkiem. Od tamtego czasu - pisze Ojciec święty - żłóbek wciąż nas wzrusza. Wzrusza przede wszystkim dlatego, że ukazuje czułość Boga. Ukazuje, jak Stwórca wszechświata zniża się do naszej małości. Jak w Jezusie daje nam brata, który wychodzi, by nas szukać, kiedy gubimy drogę; daje nam wiernego przyjaciela, który jest zawsze blisko nas; daje nam swego Syna, który przebacza i podnosi nas z grzechu. A kiedy zbliża się święto Objawienia Pańskiego, w żłóbku umieszczane są trzy figurki Mędrców. Żeby przypominali nam, że można przychodzić z bardzo daleka, aby dotrzeć do Chrystusa. Że można być bogatym i uczonym, a wciąż spragnionym nieskończoności, spragnionym Boga.
Kochani rodzice, babcie i dziadkowie, księża, siostry, panie i panowie wychowawcy i nauczyciele, kochane dzieci i wy, młodzi przyjaciele, niech trwa w was duch tego orszaku. Przez cały rok „Cuda, cuda ogłaszajcie!” Cud bliskości z Bogiem, którego uosobieniem byli św. Jan Paweł II i Prymas Tysiąclecia. Cud męstwa naszych ojców i matek, który spełnił się w Płocku, także tu na Stanisławówce, w 1920 roku! Cud Boskiej czułości. Amen.
Już wkrótce galerie zdjęć i relacje z Orszaków Trzech Króli z Płocka i diecezji.
am