Paczkowy Weekend Cudów dobiega końca... Co działo się w bazie akcji, w stolicy naszej diecezji i okolicach?
Wolontariusze płockiego rejonu Szlachetnej Paczki odwiedzili jesienią w tym roku około 120 domów i zakwalifikowali do projektu 64 rodziny, do których pomoc docierała już od tego piątku. - Przed południem przyjechało do naszej bazy dużo paczek przygotowanych przez szkoły. Między innymi Szkołę Podstawową nr 14, tuż po sąsiedzku. Dzieci z VIII klasy przyniosły 32 paczki. Nadźwigały się strasznie, ale każdy był uśmiechnięty i zadowolony - mówiła Eliza Malinowska, liderka rejonu, obejmującego w tym roku całe miasto - centrum i Podolszyce oraz okolice.
W tym roku Szlachetna Paczka pomagała tu osobom samotnym, starszym, rodzinom z dziećmi, lub samotnym rodzicom (wśród beneficjentów był na przykład samotny ojciec). A potrzeby były zwyczajne; to przede wszystkim artykuły chemiczne i spożywcze oraz odzież, ale też sprzęty AGD, jak lodówka czy pralka, a także opał czy meble. Największa paczka, jaka pojechała z płockiej bazy przy Stadionie Miejskim do potrzebującej rodziny, liczyła 65 pudeł.
Ludzi z sercem nie brakuje. - Myślę, że grudzień zawsze jest dla wszystkich taki magiczny. Ludzie mają taką potrzebę w tym czasie podzielenia się z kimś, nawet jeśli sami za wiele nie mają. Dla naszych rodzin mamy dużo darczyńców z Płocka i z okolic, ale są także z Warszawy. Byłam też bardzo miło zaskoczona, gdy rodzinę, którą włączałam do programu, wybrał darczyńca - VIP. Na początku nie wiedziałam, kim jest ów darczyńca, ale okazało się, że to serialowa rodzina Mostowiaków z "M jak miłość"... - cieszy się pani Eliza.
Dla płockich wolontariuszy nie było rzeczy niemożliwych. Sami złożyli się na transport dużych paczek, bo trudno było znaleźć ochotników z samochodami dostawczymi. To oni robią wielka robotę, chwali ich liderka. Wśród nich był młodziutki narybek, który świetnie się spisywał, zarówno w czasie jesiennych wywiadów, jak i samego finału.
A w ten weekend emocji było wiele. Już w piątek urywały się telefony od rodzin, z pytaniem, czy na pewno Szlachetna Paczka do nich dotrze. Pewna starsza schorowana pani, powiedziała wolontariuszom: "Wypatruję was, jak pierwszej gwiazdki…"
W trakcie finału SzP jedno z pomieszczeń bazy płockiego rejonu dosłownie wypełniały stosy ubrań, przekazane przez pewna panią i jej babcię. Tu wszystko się przyda i nic nie zmarnuje, zapewniają wolontariusze, bo czasem trzeba coś dołożyć do paczki, jeśli darczyńca do końca się nie wywiązał. To, co zostanie, płoccy wolontariusze chcą przekazać np. do noclegowni dla bezdomnych. - Wspomagamy się też z innymi sąsiednimi rejonami, jak Bielsk, Sierpc, czy Łąck, gdy czegoś gdzieś brakuje - mówiła Eliza Malinowska.
W Łącku na przykład Szlachetna Paczka ruszyła po raz pierwszy, dzięki wolontariuszce - "weterance" Karolinie Żółtowskiej z Płocka. Pomoc dotarła tu do 11 rodzin z Łącka i okolic.
- Są to rodziny wielodzietne, matki samotnie wychowujące dzieci, starsze małżeństwa. Włączyłam na przykład do projektu starsza panią, wspaniałą, otwartą osobę, która się opiekuje niepełnosprawnym synem. Jej historia bardzo mnie ujęła. Mamy też matkę samotnie wychowującą dzieci, które uwielbiają zwierzęta. Jest tam też dziewczynka, która bardzo lubi grać w piłkę nożną… - mówi liderka łąckiego rejonu.
Wśród darczyńców dla tego podpłockiego rejonu była duża część osób z Warszawy, tak jak państwo Paulina i Marcin Łyczkowscy, którzy przygotowali paczkę dla starszej pani, a dodatkowo w dużej części dołożyli się jeszcze do innej paczki. - Wybór rodziny jest bardzo trudny. Dla mnie czytanie tych historii to jest wyciskacz łez - stwierdziła pani Paulina, która razem z mężem włączyła się do Szlachetnej Paczki również w 2013 r. W tym roku chcieli pomóc starszej osobie, ze względów osobistych, ale też w poczuciu, że sytuacja materialna seniorów w naszym kraju jest wciąż trudna. Pan Marcin zorganizował zbiórkę na dużym forum dyskusyjnym, którego był członkiem. Odzew w większości był wspaniały. - Ktoś na przykład przekazał pieniądze, pisząc, że kiedyś sam był beneficjentem Szlachetnej Paczki - mówi darczyńca z Warszawy. Małżeństwo wzięło na siebie całą logistykę - trzeba było nie tylko kupić wszystkie rzeczy, ale posortować je i zapakować pudła w ozdobny papier, i wreszcie dowieźć do Łącka.
Szlachetną Paczkę przyjęły tu pod swoje skrzydła członkinie koła gospodyń wiejskich "Jezioranki", które nie tylko udostępniły swoją siedzibę, ale też zadbały o posiłek dla wolontariuszy. Z kolei koło gospodyń "Aktywna Kobieta" przekazało ciasta na poczęstunek w czasie mijającego weekendu cudów. W noszeniu paczek pomagali z kolei strażacy. - Mam nadzieję, że w przyszłym roku, jeśli wszystko się uda, znajdziemy więcej wolontariuszy - mówi liderka Karolina.
- Mnie do udziału w tym projekcie skłoniło to, że jest na terenie miejscowości, w której mieszkam, a wśród osób potrzebujących jest dużo rodzin, które znam. Szczególnie dotyka mnie sytuacja osób starszych, bo mam z nimi często do czynienia w pracy zawodowej, w przychodni rehabilitacyjnej. Podczas wywiadów urzekła mnie na przykład postawa pani, która ma 86 lat, i mieszka z synem. Oboje są starsi i schorowani. Bardzo chciała mnie czymś poczęstować, a zapytana o swoje potrzeby, nawet nie potrafiła ich określić, bo nie wiedziała o co, tak naprawdę może poprosić. Na wyjazd do tej rodziny czekam najbardziej - dzieliła się w czasie finału SzP wolontariuszka Olga Górecka.
am