- Babcia bardzo kochała Polskę i nas w niej zakorzeniała; nie wykładała dat, ale pokazywała ważne miejsca - wspominała w Płocku Anna Fenby Taylor, wnuczka Zofii Kossak i propagatorka spuścizny wybitnej pisarki, autorki m.in. zakazanej przez lata "Pożogi".
Anna Fenby Taylor, goszcząca w Płocku na zaproszenie "Civitas Christiana", spotkała się wczoraj z młodzieżą Szkół Katolickich i czytelnikami w Książnicy Płockiej. Opowiadała o Zofii Kossak Szatkowskiej (po pierwszym mężu Szczuckiej) nie tylko jako wielkiej, płodnej i przez lata PRL-u zakazanej pisarce, o jej twórczości i losach spuścizny, którą chce ocalać i propagować Fundacja im. Zofii Kossak i ośrodek w Górkach Wielkich, ale przede wszystkim jako bardzo bliskiej osobie.
A była Zofia Kossak babcią niezwykłą. - Nigdy nie powiedziała "nie", nigdy nie mówiła nam: "dzieci, idźcie się bawić na dwór". Myśmy to regularnie słyszeli od naszych rodziców, ale babcia potrafiła naszą negatywną energię ukierunkować w pozytywną stronę. Nigdy nie podnosiła głosu. Od pierwszego do ostatniego dnia naszego pobytu, a były to zwykle 3 tygodnie, była bardzo cierpliwa. Chciała wiedzieć, co my, dzieci myślimy i czujemy. Dawała nam do zrozumienia, że każdy jest inny, ma jakieś talenty, niekoniecznie pisarski, czy malarski. Dla babci talentem mogło być już to, jeśli ktoś potrafił sprawić, że osoba obok nas poczuje się lepiej - wspominała wnuczka autorki "Krzyżowców" na spotkaniu w płockim "katoliku".
To babcia, przyznała pani Anna, kształtowała jej światopogląd. To ona też zaszczepiała swoim wnukom miłość do Polski. Zofia Kossak nie wykładała dat, ale pokazywała im wyjątkowe, historyczne miejsca w Ojczyźnie, jak Kraków, Warszawa, Jasna Góra, Tatry. Gdy z rodziną pojechała do dawnego obozu Auschwitz - Birkenau, gdzie była więziona, nie komentowała, nie wskazywała "to był mój barak", ale pozwalała im samodzielnie chłonąć to miejsce. Jednocześnie, jak wspomina wnuczka, zawsze była otwarta na pytania.
W domu pani Anny, urodzonej i wychowanej w Wielkiej Brytanii, rodzice czytali dzieciom przed snem nie tyle książki, co właśnie listy babci, barwne, pisane z wielkim humorem. - Babcia pięknie opisywała dla nas widok z okna. Miała biurko pod oknem, opisywała, jak zwierzęta podchodzą do okna, nazywała to "kinem św. Franciszka". Widzieliśmy, że ma szacunek do zwierząt, do przyrody, ale też Pan Bóg jest bardzo ważny w tym wszystkim. Zawsze dawała nam do zrozumienia, jak wielki musi być to Twórca, skoro tak skomplikowany świat stworzył - wspominała na spotkaniach w Płocku Anna Fenby Taylor.
Wnuczka Zofii Kossak - Szatkowskiej przypomniała też skomplikowane i dramatyczne losy pisarki, wywodzącej się z rodu słynnych malarzy, a także współzałożycielki społeczno-katolickiej organizacji Front Odrodzenia Polski oraz Rady Pomocy Żydom "Żegota", odznaczonej medalem "Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata". Pisarka była naocznym świadkiem dwóch totalitaryzmów: w dzieciństwie na Wołyniu doświadczyła okrucieństwa rewolucji bolszewickiej, w czasie okupacji byłą więźniarką KL Auschwitz II - Birkenau, potem przeszła przez Pawiak, i po uwolnieniu walczyła w Powstaniu Warszawskim. Mniej znane wątki z jej życia to na przykład pobyt w Anglii i trudna praca na farmie w okolicach Londynu (z tamtego czasu powstały "Wspomnienia z Kornwalii 1947-1957"). Ważnym miejscem w życiu Zofii Kossak był majątek w Górkach Wielkich na Śląsku Cieszyńskim, gdzie dziś działa m.in. Centrum Kultury i Sztuki "Dwór Kossaków", założony przez fundację jej imienia.
- Gdy babcia umierała, była skonfliktowana z rządem komunistycznym w Polsce, bo odmówiła przyjęcia nagrody państwowej 1. stopnia. Gdy w 1966 r. władza komunistyczna siłą skonfiskowała obraz Matki Bożej Częstochowskiej, który peregrynował po Polsce, babcia w liście, który nie był cytowany przez żadne media, tylko czytany z ambon w kościołach, napisała, że nie może przyjąć nagrody od władzy, która nie chcą religijnej wolności dla swoich obywateli. Wtedy przestano ją znów publikować. W latach 70-tych i 80 - tych mało kto miał z nią kontakt. Dopiero w 1989 r. opublikowano zakazaną "Pożogę", po 67 latach... - wspominała A. Fenby Taylor.
Podczas spotkania w Książnicy Płockiej wnuczka Zofii Kossak opowiadała też o warsztacie pisarskim babci (w historycznych kwerendach autorce pomagał często jej mąż Zygmunt Szatkowski), o tłumaczeniach jej dzieł, i projektach wydawniczych, związanych z jej spuścizną (plany wydania całego dorobku epistolarnego pisarki ma Katolicki Uniwersytet Lubelski).
Mówiąc o tym, jak dzisiaj "żyje" twórczość jej babci, Anna Fenby Taylor zwróciła też uwagę na istotną sprawę. - Dziś jej twórczość jest często cytowana bez całości kontekstu historycznego. Myślę, że trzeba trochę popracować, żeby ją zrozumieć. Aby zrozumieć złożoność postawy mojej babci i jej życia - zaznaczyła wnuczka pisarki.
am