Warto pytać o jakość relacji, jakie są budowane między rodzicami i dziećmi, bo one przekładają się na głębię postaw religijnych i siłę ich wiary - mówili uczestnicy "Wieczoru Dobrej Myśli" w szkołach katolickich w Płocku.
Na listopadowym spotkaniu z serii "Wieczorów Dobrej Myśli" szukano odpowiedzi na pytanie: jak budować więź z dzieckiem w okresie dojrzewania.
Pedagoga szkolnego i księdza psychologa słuchali przede wszystkim rodzice, których dzieci uczęszczają do płockiego Stanislaum, ale formuła comiesięcznych spotkań jest otwarta dla każdego: bez opłat, bez rejestracji i bez zobowiązań, może więc uczestniczyć w nim każdy chętny.
- Warto słuchać, co do nas mówią młodzi ludzie. Ja zadałam im kilka pytań: co jest dla nich ważne, co chcieliby zmienić w relacji z rodzicami, czego dorośli robią za dużo; a oni mi odpowiadali: "chciałbym, aby w naszych rozmowach było miejsce na »swobodne milczenie« i aby nie było za dużo słów, abyśmy rozmawiali na każdy temat i aby było z ich strony zrozumienie i wsparcie, aby była równość wypowiedzi, abyśmy nie słyszeli wymówki: »a nie mówiłem«…, chciałbym otrzymywać więcej czasu od nich i więcej im go dawać…" - przytaczała wypowiedzi młodzieży z ankiet Katarzyna Podolewska.
- Czy wolimy mieć rację, czy relację z naszymi dziećmi? Czy bardziej troszczymy się o więzi między nami, czy są to może więzy, które na nich wciąż nakładamy? Z pewnością w okresie dojrzewania zaowocuje w młodym człowieku silna więź emocjonalna z rodzicami, przynależność do pozytywnej grupy rówieśniczej, regularne praktyki religijne i wsparcie konkretnej dorosłej osoby, która dla tego młodego człowieka jest mentorem i autorytetem - mówiła pedagog.
Z kolei na relacje w rodzinie i przeżywanie religijności u dzieci zwrócił uwagę ks. Marek Jarosz. - Te więzi trzeba budować od najmłodszych lat, bo jeśli ich zabraknie w relacjach rodzinnych, to będzie ich również brakowało w sferze nadprzyrodzonej. Z drugiej strony kontekst religijny wzmacnia również więzy rodzinne. Nieoceniona w tym wychowaniu dziecka jest rola religijnej matki i wciąż za mało obecna i wyraźna rola wierzącego ojca - stwierdził ks. Marek Jarosz.