Znany ewangelizator z Indii prowadzi rekolekcje dla małżeństw skupionych wokół Odnowy w Duchu Świętym.
Blisko słowa Bożego i Eucharystii przebiegają trzydniowe rekolekcje w domu rekolekcyjnym "Studnia" w Płocku. Małżonkowie wraz z ojcem Jose czytają biblijną historię patriarchy Jakuba (Rdz 25n) i odnoszą ją do swego życia.
Zatrzymali się m.in. nad sceną błogosławieństwa, które podstępem, od swego ojca Izaaka, zamiast starszego Ezawa, wziął młodszy syn Jakub. – Czy w tamtej chwili sędziwy i niewidzący już Izaak domyślił się, że jest wprowadzany w błąd? Może tak, ale udzielił tego błogosławieństwa wierząc, że mimo wszystko Bóg tak to wszystko przygotował – snuł refleksję rekolekcjonista.
– Dlaczego więc Bóg wolał Jakuba od Ezawa? – pytał dalej, opowiadając dalsze losy patriarchy i jego tajemniczy sen z wizją drabiny opierającej się o niebo. – Jakub był człowiekiem, w którym - choć okazał się oszustem, bo wykradł błogosławieństwo ojca - to jednak po ludzku patrząc, nie było żadnej nadziei. Teraz musiał uciekać przed bratem, zostawić swą ziemię, wszystko utracić i na 20 lat stać się niewolnikiem w domu Labana. Ale ten Jakub miał też sny i marzenia, które sięgały nieba, jak ta drabina z jego snu – wyjaśniał biblista.
- Potem jest jeszcze jedna, bardziej zagadkowa scena, gdy Jakub, wracając już do ziemi Kanaan, walczy w nocy z kimś tajemniczym. "Czy to jest Bóg, czy anioł…?" - zdaje się pytać sama Biblia. A może to jest ktoś jeszcze inny? Kim więc jest ten, kto nie może pokonać Jakuba? A jednak Jakub, nie wypuszczając go ze swych rąk, prosi, aby ten mu pobłogosławił. Z kim więc tak naprawdę walczy Jakub, gdy sam w pewnej chwili tego zmagania przyznaje: "Jam jest Jakub" (czyli oszust – bo takie jest etymologiczne znaczenie jego imienia)? - zastanawiał się rekolekcjonista.
- A później, gdy już bracia się spotkają, Jakub powie do Ezawa takie słowa: "Gdym ujrzał twe oblicze, było ono obliczem jakby istoty nadziemskiej" (Rdz 33, 10), tak jakby uznał, że tamtej nocy tak naprawdę walczył ze swym bratem Ezawem. I paradoksalnie, prosił go o błogosławieństwo, bo wcześniej go oszukał i wykradł je – konkludował o. Maniparambil. – Co więc ta historia o rodzinnym oszustwie, wykradzionym błogosławieństwie, wrogości między braćmi i ich pojednaniu mówi do nas i naszych rodzin? – pytał charyzmatyk z Indii.
Tematem trzydniowych rekolekcji były "Strumienie miłości". W pierwszym dniu o. Maniparambil wskazał na dwa z nich: na przebaczenie i ofiarę.
- Jeśli chcesz, aby twoje życie małżeńskie było owocne, to musi być w nim miejsce na prawdziwe pojednanie i przebaczenie. To kamień węgielny życia wspólnego. Trzeba codziennie na nowo się jednać między sobą, a wtedy spłynie na nas obfite Boże błogosławieństwo. Spróbuj więc zobaczyć w twarzy twego męża, żony twarz samego Boga – akcentował rekolekcjonista.
Odwołując się do tradycji swego kraju zwrócił uwagę, że tam ludzie wierzą, iż małżeństwo jest zawierane między trzema osobami: bo to Bóg przyprowadza męża, żonę, i sprawia, że oni łączą się ze sobą. To Bóg ich przyprowadza, bez względu na to, czy te osoby są dobre czy też złe, czy kochają czy też nie. A więc w twarzy współmałżonka trzeba dostrzec tajemniczą twarz Boga, zwłaszcza wtedy, gdy trzeba przebaczyć. – Nasze życie nigdy nie jest w stu procentach radosne i szczęśliwe, ale najlepiej, jeśli będzie w stu procentach wierne – akcentował o. Jose.
- Dziś wielu ludzi mówi o prawach, które ma człowiek, ale zapomina o ofierze. Prawo Boże wymaga ofiary. Dopiero dzięki niej życie i miłość nabierają sensu. Miłość nie istnieje bez ofiary, zaś ofiara jest tajemniczym tunelem, przez który przepływa miłość – mówił na rozpoczęcie rekolekcji.
Odwołując się do słów z Listu do Hebrajczyków, że "Jezus nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał" (Hbr 5, 8), ojciec Jose Maniparambil zwrócił uwagę, że taką samą metodę w życiu powinni podjąć ochrzczeni. – Ani przebaczenie, ani ofiara same z siebie nie przyjdą. Trzeba się tego samemu nauczyć. Mamy tak kochać i tak przebaczać, aby stały się one naszą naturą. Sam Jezus stosował tę metodę – mówił do zgromadzonych w kaplicy domu rekolekcyjnego "Studnia" w Płocku.