Ten, kto nie śpi, wznosi swe ręce i woła o ogień Ducha Świętego - tak zachowywała się młodzież uczestnicząca w spotkaniu "Wake up" w Ciechanowie.
Sześciogodzinne spotkanie wypełniły śpiew, świadectwa, adoracja, Msza św. i koncert. Było głośno i entuzjastycznie, potem refleksyjnie i modlitewnie, a następnie był i czas na wspólnotową modlitwę i indywidualną spowiedź. Młodych pozdrowił bp Mirosław Milewski, życząc im takiego przebudzenia wiary, "aby odnaleźli klucz i sens do swojego życia i powołania".
Animatorami wydarzenia byli młodzi i swoje przesłanie kierowali do rówieśników, m.in. z Płocka, Pułtuska, Mławy, Płońska, Rypina, Sierpca, Dobrzynia n. Drwęcą, Makowa Mazowieckiego, Bieżunia, Gruduska, Popowa, Serocka, Woli Kiełpińskiej, Staroźreby, Gradzanowa, Sońska, a także z Góry Kalwarii, Warszawy i samego Ciechanowa. Według organizatorów, z zaproszenia przyjazdu do Ciechanowa skorzystało ok. 700 osób. Było to możliwe dzięki zaangażowaniu księży i katechetów zakonnych i świeckich.
Z czego miała obudzić się młodzież przez to spotkanie? Mówiły o tym obrazy przedstawione na początku przez samą młodzież - sytuacje, które przeżywają i które ich przerastają: hejt w internecie, depresja, choroba lub śmierć bliskich, uzależnienia, rozwód rodziców... - to wszystko prowadziło do rezygnacji, symbolicznego zasłonięcia oczu czarną opaską i upadku. Są jednak światła nadziei, bo jest Bóg, jest wiara i wspólnota, dlatego trzeba się obudzić - zdawali się argumentować młodzi.
Zaczęli więc uwielbiać Boga śpiewem. - Czy wierzycie w to, co śpiewacie? Próbujcie mówić i śpiewać z wiarą, bo przez ten śpiew błogosławimy Boga i siebie nawzajem - zachęcali członkowie Wspólnoty Uwielbienia "Głos Pana" ze Skierniewic. "Cichnie wszelki głos potępienia, cichnie wszelki głos oskarżenia. Jesteś synem, jesteś córką. Jesteś wybrany. Ja jestem namaszczony, by Bóg był uwielbiony" - śpiewała młodzież.
Później przyszedł czas na świadectwa. - Żyłem w grzechach, uwikłany w uzależnienia i fałsz, bo tak sobie powtarzałem, że Pan Bóg jest nudny, a ja i moje życie jesteśmy ciekawi i atrakcyjni. Spotkałem jednak człowieka, który mówił mi, że Jezus wyzwala z nałogów. On mi to powtarzał przez kilka lat. Aż przyszła łaska spotkania z Panem, gdy usłyszałem Jego wewnętrzny głos: "Stworzyłem cię do świętości, a nie do grzechu. Idź do spowiedzi". Te słowa wywróciły moje dotychczasowe życie i zacząłem oddawać Bogu każdą sferę swojego życia, a On zaczął mnie oczyszczać. Jezus robi to delikatnie i skutecznie. On jest Bogiem bliskim, dlatego powinniśmy nawiązać z Nim bliskie relacje - mówił Krzysztof Sowiński, jeden z liderów skierniewickiej wspólnoty ewangelizacyjnej.
Zachęcał do częstego sięgania po Pismo Święte, aby słuchać słowa Bożego, głosić je i przekładać na swoje życie. - My za mało głosimy Jezusa! Za mało patrzymy na piękno przyrody i na ludzi wokół nas, dlatego Bóg wydaje się nam nudny. Potrzebujemy przebudzenia, aby obudzić innych i napełnić się Duchem Świętym. Wołaj więc z desperacją o Bożą obecność w twoim życiu. Wypowiadaj słowa modlitwy, a wiara pójdzie za nimi - zachęcał K. Sowiński. Mówił, że przez długi czas przemawiały do niego muzyka, popkultura i człowiek, który był obok. Dlatego tak wiele zależy od każdego ochrzczonego, który w swoim środowisku powinien głosić Jezusa i ratować innych.
O rozeznaniu swego powołania mówił kleryk Piotr z Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku. - Długo się modliłem, a Pan nie odpowiadał. To było trudne, ale zrozumiałem, że On zaprasza mnie do cierpliwości. Modliłem się też Nowenną Pompejańską o jakiś znak od Pana. I tak naprawdę nic specjalnego się nie wydarzyło, ale w pewnej sytuacji, której doświadczyłem, byłem przekonany, że przez nią działa Bóg. Zrozumiałem, że nie tylko ja mam jakieś plany na moją przyszłość, ale także Bóg ma swój plan, ma swoje marzenie, które chce spełnić na mnie - mówił kl. Piotr.
Julia Czyżyk z Ciechanowa dzieliła się świadectwem wiary, która rozwija się dzięki wspólnocie Wojska Gedeona. - Tutaj odkryłam, że Jezus mówi nie tylko do księży i sióstr zakonnych, ale również do mnie. Odkryłam, że mogę inaczej, spontanicznie, się modlić. Wiara dała mi też odwagę - zwierzała się Julia.
W czasie spotkania modlono się o przyjęcie darów Ducha Świętego i o rozeznanie powołania, także do kapłaństwa i zakonu, a w czasie adoracji każdy z uczestników modlił się fragmentem Pisma Świętego, który otrzymał na początku wydarzenia.
- Czy znacie kogoś, kto płonie? - pytał młodych w czasie Mszy św. o. Marcin Kowalewski, klaretyn z Płocka. - Gdy pali się świeca, to musi się spalać i dawać siebie. Ogień jest "głodny" i potrzebuje "jeść". Takimi ludźmi, którzy płoną i których znamy, są sportowcy, muzycy. Oni całe swoje życie podporządkowali największej pasji i miłości. Takimi ludźmi, którzy płoną, są błogosławieni męczennicy - klaretyńscy seminarzyści z Hiszpanii i ci wszyscy, którzy walczyli o wolną Polskę. Ale i dziś, wykonując nawet proste zajęcie, możesz płonąć. Największy płomień to wypełnienie własnego powołania. Jeżeli odkładamy wciąż na później ważne życiowe decyzje, to znaczy, że nie płoniemy albo płoniemy byle czym.
- Gdy chcemy płonąć prawdziwą miłością, potrzebujemy spalać siebie samych i troszczyć się o czystość własnej świątyni ciała. Jeżeli nie płoniemy, to może dlatego, że za dużo jest w nas brudu i nieczystości. Nigdy nie zaprzestańcie sprzątać świątyni swojego serca! - zachęcał klaretyn.
Zwieńczeniem spotkania był koncert ewangelizacyjny w wykonaniu Cukra.