Znaliśmy ich, lubiliśmy i szanowaliśmy. Choć odeszli w tym roku, nadal są obecni w myślach, pamięci i modlitwie. Oto wspomnienia niektórych osób, które zmarły w tym roku.
Aktor, historyk, kapucyn i siostra pasjonistka - to tylko niektóre z osób, które pożegnaliśmy w ostatnich 12 miesiącach.
Henryk Błażejczyk przez pół wieku wykreował na deskach teatru wiele wspaniałych, różnorodnych ról; był m.in. Haendlem w "Kolacji na cztery ręce", Aktorem w "Bogu" W. Alena, Piotrem Skargą w "Jeremiaszu" K. Wojtyły, Służącym w "Wujaszku Wani", Pustelnikiem w "Balladynie", żeby przywołać tylko kilka postaci, w jakie się wcielał. Był od 1987 r. związany z Teatrem Dramatycznym w Płocku, ale wcześniej pracował na wielu innych scenach w Polsce; był też spikerem w Polskim Radiu.
Był aktorem wszechstronnym, należącym do tego pokolenia, które szczególnie ceniło kulturę i piękno mowy ojczystej. W 2016 r. otrzymał zaszczytny tytuł Mistrza Mowy Polskiej. I dla swoich kolegów i koleżanek ze sceny był właśnie takim mistrzem słowa. Sam przekornie napisał o swoich scenicznych kompetencjach: "Na niczym się nie znam, a najmniej na teatralnym zawodzie. Czasami tylko przypadkiem wywoływałem jakieś incydenty, zajścia, nie zawsze świadomie" (w książce L. Szatkowskiej "Z widowni, zza kulis").
"Gdy ostatni raz grał ks. Piotra w »Dziadach«, podziwialiśmy wszyscy jego przepiękną, głęboką interpretację" - tak wspominał H. Błażejczyka Marek Mokrowiecki, dyrektor płockiego teatru, gdy żegnali zmarłego bliscy, koledzy aktorzy i wielbiciele jego talentu. Warto wspomnieć, że wspierał studentów ukraińskich studiujących w Płocku i prowadził nieodpłatne lekcje dykcji dla alumnów WSD i seminarium mariawickiego.
Zmarł 15 stycznia, w wieku 81 lat.
Prof. Ryszard Juszkiewicz był znawcą dziejów północnego Mazowsza i senatorem RP. "Jego szczególną pasją była historia czasów najnowszych: okres powstania styczniowego, II Rzeczypospolitej i II wojna światowa, zwłaszcza bitwa pod Mławą i wojna obronna 1939 roku. Kochał historię swojej małej ojczyzny, chciał, aby to miasto i ludzie byli świadomi swojej wielkiej historii" - tak wspominał prof. Juszkiewicza ks. prof. Michał Grzybowski.
Urodził się na terenie parafii Janowo; w 1941 r. jego rodzina zamieszkała na Wólce w Mławie. To właśnie w rodzinie, jak sam opowiadał na łamach "Gościa Płockiego", "zaraził się historią". "Mój dziadek - wspominał ponad 2 lata temu prof. Juszkiewicz - był żołnierzem ochotnikiem w wojnie 1920 r., podobnie ojciec, choć miał wtedy zaledwie 17 lat, walczył z bolszewikami. Z dzieciństwa pamiętam, jak wieczorami spotykali się chłopi po domach i długo rozmawiali... o wojnie. Chodziłem z ojcem i słuchałem ich z zapartym tchem".
Wymownym znakiem jego pasji jest ogromny księgozbiór, zbiór militariów, walorów filatelistycznych, dokumentów i portretów mężów stanu. Zbiory zgromadzone w domu profesora przerodziły się w Muzeum Juszkiewiczów. "Nieocenione są jego zasługi dla Mławy i regionu, bo wywołał pozytywny ferment intelektualny i wiele naukowego szumu w mieście, oczywiście w pozytywnym znaczeniu" - wspomina ks. prof. Grzybowski, który poznał mławskiego regionalistę w latach 50., na zjazdach absolwentów gimnazjum w Mławie.
Profesor zmarł 15 lutego, w wieku 91 lat.
O. Dariusz Sosnowski był kapucynem. Pochodził z Zakroczymia. Jak zaświadczają jego współbracia, był człowiekiem wielu pasji: kochał śpiew gregoriański i szerzył kult bł. o. Honorata Koźmińskiego, był znanym i cenionym rekolekcjonistą, m.in. w wielu parafiach diecezji płockiej, a wraz z o. Benignusem Sosnowskim pracował w Ośrodku Apostolstwa Trzeźwości.
"Niewielu księży wyszło z parafii Zakroczym w ostatnich dekadach. Wiekiem był ode mnie starszy, ale zanim obrał drogę zakonną, studiował psychologię na ATK i podjął pracę. Tak się więc stało, że ja, choć młodszy, wcześniej zostałem wyświęcony, a on kilka lat później. Był człowiekiem pełnym franciszkańskiej radości i poczucia humoru" - wspomina zmarłego ks. dr Andrzej Zakrzewski, dziekan z Tłuchowa.
"Poznałem go jeszcze jako studenta na ATK. Był pełen zapału, zdolności i wielkiej pogody ducha. Wychowywał się w pobliżu naszego klasztoru w Zakroczymiu, dobrze znał o. Benignusa, śpiewał w scholi gregoriańskiej, a potem wstąpił do kapucyńskiego Niższego Seminarium Duchownego w Nowym Mieście n. Pilicą. Najpierw poszedł na studia i rozpoczął pracę, dopiero później został kapucynem. Było w nim wiele zapału i radości głoszenia słowa Bożego, dlatego był zaangażowany w głoszenie rekolekcji i misji. Ostatnio koordynował akcję przygotowania peregrynacji obrazu Matki Bożej Częstochowskiej w dwóch dekanatach diecezji łowickiej" - wspomina swojego współbrata o. Jan Łaski, dawny gwardian z Zakroczymia.
Na podstawie własnych doświadczeń o. Dariusz zredagował "Poradnik misyjny". Pisał w nim m.in.: "Czy prowadzenie misji parafialnych w naszych czasach ma jeszcze sens? Jako tzw. misjonarz ludowy noszę w sobie to pytanie i odpowiadam: Tak! Prowadzenie misji parafialnych wciąż ma sens. Choć trudno mi o tym przekonywać innych, ale za każdym razem po przeprowadzonych misjach na nowo odkrywam ich wielką wartość - najpierw dla samego siebie, a następnie dla innych. Obserwuję, jak w ciągu ośmiu dni Bóg z pomocą człowieka czyni cuda".
Ostatnie lata życia spędził w Olsztynie, gdzie zmarł nagle 3 czerwca, w wieku 74 lat.
S. Laurenta Wojciechowska, pasjonistka, przez wiele lat pracowała w Kurii Diecezjalnej Płockiej.
Urodziła się w 1939 r. w parafii Gumino k. Płońska. Jej pierwsze spotkanie z siostrami pasjonistkami miało miejsce w płońskim szpitalu, w którym pracowały siostry, a pacjentką szpitala często była jej matka.
Do zgromadzenia wstąpiła w 1958 roku. Najpierw przebywała w domu macierzystym w Płocku, następnie została przeniesiona na placówkę do Bratoszewic, potem do Częstochowy, gdzie uczęszczała do Studium Prawno-Administracyjnego. Od 1965 r. rozpoczęła pracę w Płockiej Kurii Diecezjalnej. Tu była odpowiedzialna za drukowanie okólników, czyli pisma biskupa do wszystkich parafii diecezji płockiej. Praca ta nie była łatwa, gdyż wszystko pisane było na maszynie. Oczywiście do pomocy były jeszcze zatrudnione inne siostry. W Wydziale Administracyjnym Kurii Diecezjalnej Płockiej s. Laurenta przepracowała 31 lat. W 1992 roku otrzymała papieskie odznaczenie "Pro Ecclesia et Pontifice".
W 1996 r. s. Laurenta przebywała w domu generalnym w Warszawie. W 2012 r. powróciła do Płocka, do domu macierzystego zgromadzenia.
Zmarła 14 czerwca, w wieku 79 lat.