Szkoła uczy i wychowuje, a gdyby dało poczuć się w niej jak w domu, jak w rodzinie? Są takie placówki, pełne pasji i ducha… ducha pewnego noblisty.
Władysław Stanisław Reymont mawiał, że nie potrafi żyć inaczej jak w otoczeniu gromady ludzi. Jest taka rodzina, która otacza go szczególną pamięcią. To jego rodzina – rodzina szkół, którym patronuje polski pisarz. W miniony weekend Koziebrody k. Raciąża były gospodarzem 23. edycji Zlotu Szkół Reymontowskich. Odpowiedzialni za ogólnopolskie doroczne spotkania są Klub Szkół Reymontowskich oraz działające od 2017 roku stowarzyszenie "Nasz Reymont". Placówki biorące udział w tych spotkaniach czerpią z życia i twórczości swojego patrona, za cel stawiając sobie umocnienie tradycji i obyczajów kształtujących tożsamość narodową. Zloty są również okazją do wymiany doświadczeń z osobami z różnych regionów Polski oraz z zagranicy, ponieważ w spotkaniach od lat uczestniczy reprezentacja z reymontowskiej fundacji w Toronto.
Przez trzy dni Koziebrody były ostoją obrzędowości i ludowych tradycji. W niedzielę barwne ludowe stroje i szkolne sztandary wypełniły wnętrze kościoła parafialnego pw. św. Jakuba Apostoła, gdzie wspólnej modlitwie przewodniczył bp Mirosław Milewski. – Za patrona wybraliście sobie postać wybitną i nietuzinkową. (…) Wasza dzisiejsza obecność jest dla mnie dowodem, że realizując swoją reymontowską pasję, wiecie, że Bóg stworzył świat dla człowieka, aby on w nim żył, pracował, uczył się, kochał bliźniego. Bądźcie wciąż wierni dobrej sprawie promowania w swoim otoczeniu wartości, jakie czerpiecie z twórczości patrona – mówił podczas homilii biskup płocki. Od 15 lat rodzinnym spotkaniom szkół towarzyszy konkurs recytatorski "Mówimy Reymontem", w którym nagrodą główną jest wyjazd do zaprzyjaźnionej placówki w Kanadzie.
– Zloty są po to, żeby kontynuować tradycje polskiej wsi, żeby uczyć się Reymonta, żyć jego duchem, żeby zacieśniać więzy między szkołami, żeby się spotykać i podtrzymywać przyjaźnie, jakie przez lata się zawiązują – wylicza Ewa Dylewska, dyrektor SP w Stróżewie, w gminie Załuski. – Przede wszystkim łączy nas patron i wartości, jakie wyznawał. My wiemy, jak mamy iść: to droga patriotyzmu, to regionalizm, chrześcijaństwo i takie wartości pielęgnuje się w naszych szkołach. Nie wstydzimy się tego. Do naszych projektów wciągamy kolejne placówki oraz społeczność lokalną. Organizowane są dni patrona, wigilie i kolędowania czy akademie przypominające dawną obrzędowość. Nasze całe życie, tak jak u Reymonta, wyznaczają pory roku. Dzieci uczymy polskości, pokazując im ją na co dzień. Reymont to też przewodnik życiowy, duchowy – dodała dyrektor, wiceprzewodnicząca stowarzyszenia "Nasz Reymont".
– Przez te wszystkie lata środowiska reymontowskie stały się rodziną. Zobaczcie, jak dużo piękna może się zadziać. Dziękuję za wasze serca, które chcą kulturę, chrześcijaństwo nieść dalej – mówił na zakończenie Eucharystii ks. Stanisław Zarosa, kapelan stowarzyszenia.
Serce poety, urodzonego na polskiej wsi, biło dla takich wartości jak patriotyzm, rodzina, chrześcijaństwo i choć od lat wmurowane jest w warszawskim kościele św. Krzyża, nie pozwala zapomnieć kolejnym pokoleniom o bogatej kulturze i obrzędowości kraju nad Wisłą.