Inne drogi i drogowskazy niż te proponowane przez świat, a także duchowe cele stoją przed pielgrzymami zmierzającymi z Płocka na Jasną Górę. Mówił o nich bp Mirosław Milewski w czasie Mszy św. na rozpoczęcie 38. Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę.
W tym roku wyjątkowo, ze względu na remont płockiego mostu na Wiśle, pielgrzymka wyruszyła z parafii św. Benedykta w Radziwiu. Mszy św. przewodniczył i pielgrzymów na szlak wyprowadził biskup pomocniczy diecezji płockiej Mirosław Milewski.
- Jakże różni się wasza wędrówka od tych marszów, które w ostatnich miesiącach w postaci sześciokolorowej ośmiornicy rozlewają się po Polsce i niestety dotrą niebawem także do Płocka, stolicy naszej diecezji, "miasta świetlistego szlaku orędzia o miłosierdziu". Ze swoimi niebezpiecznymi postulatami, roszczeniami, które zastępują prawo naturalne "praniem mózgu", teoriami o rzekomej agresji, z jaką spotykają się na co dzień ludzie o odmiennej orientacji seksualnej - mówił biskup. I stwierdził:
Nie możemy poddać się tym tęczowym prowokacjom, musimy to przetrwać i przemodlić. Szanując każdego człowieka, bez wyjątku, nie możemy godzić się na przewracanie świata do góry nogami.
Zwrócił uwagę na szczególny, duchowy charakter pielgrzymki, w której droga, drogowskazy i cele są szczególne, i prowadzą do spotkania z żywym Bogiem. - Takimi drogowskazami wiary będą dla was po drodze kapliczki, krzyże, ale też wieże mijanych kościołów. Zresztą ta pełna trudu wasza wędrówka będzie tak naprawdę marszem od kościoła do kościoła. Świątynie parafialne czy kaplice stanowić będą główne współrzędne waszej fizycznej i duchowej drogi. Ten duchowy GPS ma was ostatecznie doprowadzić do głównego celu wędrówki - na Jasną Górę, do Czarnej Madonny. Na co dzień chodzicie trochę innymi drogami: są to drogi do szkoły, do pracy, do rodziny, do przyjaciół czy galerii handlowych. Na tej drodze, którą dziś rozpoczniecie, pielgrzymiej drodze, jesteście podobni do Piotra, Jana i Jakuba na górze Przemienienia. Poszli, by spotkać Jezusa, uwielbionego Pana - mówił bp Milewski w kazaniu.
Nawiązując do duchowej wymowy liturgicznego święta obchodzonego 6 sierpnia, bp Milewski stwierdził: - Nie łudźmy się, że zbawi nas wielość telewizyjnych czy internetowych obrazów, filmy na YouTube czy zdjęcia na Instagramie. Zbawienie przyjdzie tylko i wyłącznie przez Niego - przez Chrystusa, i to właśnie w Niego powinniśmy z uporem się wpatrywać, poznawać, starać się naśladować. I to jest wasze główne zadanie podczas pielgrzymowania na Jasną Górę - patrzeć na Jezusa! W tym sensie pielgrzymowanie przypomina górę Tabor - akcentował.
Choć pielgrzymka zaczęła się o 6 rano Mszą św., już od pierwszych chwil w pątników wstąpił pielgrzymkowy duch. Wyrażał się on najpierw w uśmiechu i wyznaniu: "Cieszę się, że tu jestem", "Wiem, że muszę iść do Częstochowy", "Chcę podziękować Maryi", "Chcę się modlić za osoby mi drogie, za najbliższych", "Już nie proszę za siebie, a bardziej za innych" - mówili pielgrzymi tuż przed wyruszeniem na szlak.
Młodzi idą często z grupą przyjaciół. Tak jest m.in. w przypadku młodzieży z płockiej Imielnicy i Słupna oraz z Ciechanowa. - Niektórzy z nas idą kolejny raz, inni po raz pierwszy. Będziemy się wspierać, bo razem będzie się łatwiej szło - mówią młodzi pątnicy. - Idę w duchu wdzięczności, bo w tym roku doznałam tak wiele łask od Boga - mówi Katarzyna. - Właśnie skończyłam 60 lat i postanowiłam sobie, że muszę pójść do Częstochowy, aby podziękować Maryi za ogrom łask. To moja pierwsza pielgrzymka, ale niosą mnie intencje, które chcę przedstawić Bogu przez Maryję - dodaje pani Grażyna.
- Ta pielgrzymka wpisana jest na stałe w mój roczny kalendarz, na niej wszystko się zaczyna i kończy, i tak naprawdę, trzeba wszystko inne odłożyć. Ja zawsze ufam Pan Bogu i Maryi, bo wiem, ze bez pomocy Bożej to ani jednego kroku. Intencje są, zawsze dźwigam podziękowania, prośby, także te o przebaczenie. Zbieram po drodze wszystkich, którym obiecałam modlitwę. Plecak pielgrzymi się wypełni nie tylko rzeczami materialnymi… Na pielgrzymce byłam już ponad 20 razy - mówi Danuta Janicka z grupy biało-czerwonej.
- Pomagamy sobie wzajemnie, bo część z nas idzie po raz pierwszy. Na tym to polega, żeby się wspierać. Dlaczego pielgrzymka? Jest tyle intencji… To jest też wyjątkowy czas i miejsce, to jest inny świat, odskocznia od tego, co jest na co dzień. Trzeba nabrać sił, wiary, wzmocnić się na kolejny rok. Każdy idzie z intencjami. To jest taki czas dla nas i dla Boga. To jest najlepsze, co można wybrać. Nie ma znaczenia, który raz się idzie. Są podobne i lęki, i emocje. Wokół są bardzo dobrzy ludzie. I te osoby, które nasz przyjmują, są niesamowicie życzliwi - mówią panie Agnieszka, Alicja, Ewa i Beata z Ciechanowa.
am, wp