Na biwaku - czasem słońce, czasem deszcz

Odwiedziliśmy na leśnym biwaku drużynę "Białe Wilki" - nawet najmłodsi uczestnicy radzili sobie znakomicie.

To był krótki pobyt, ale pewnie dla większości zuchów i zuchenek noc w brwileńskich lasach była niezwykłą przygodą. - Zawsze marzyłam, żeby pojechać na taki biwak. Komary nie przeszkadzają mi tak bardzo… Jestem zuchenką - mówi dumnie jedna z kilku dziewcząt z blisko dwudziestoosobowej grupy uczestników.

A był to przede wszystkim najmłodszy narybek harcerskiej drużyny "Białe Wilki", prowadzonej przez instruktora Krzysztofa Nowackiego i skupiającej dzieci i młodzież z gminy Stara Biała. - To są żywe srebra… usiądą na chwilę, bo są zmęczeni, a nagle nie wiadomo skąd odzyskują siły - śmieje się K. Nowacki, który ze swoją 1. Maszewską Drużyną Harcerzy "Białe Wilki" od kilku lat organizuje spływy rzeczne.

I w czasie leśnego biwaku wody nie zabrakło… bo pogoda nie szczędziła im niespodzianek. - Mieliśmy i upał, i burzę, i potężną ulewę, cały kalejdoskop pogodowy, którego nie doświadcza się czasem nawet w trakcie trzytygodniowego obozu - mówi instruktor.

Poza tym było wspólne stawianie namiotów pod kierunkiem starszych harcerzy, gotowanie obiadu, budowanie szałasów i ognisko. Zostali na nie zaproszeni rodzice, szczególnie ojcowie zuchów, z których kilku zdecydowało się na spędzenie nocy w namiotach, na biwaku. To właśnie ojcowie rozpalali wieczorne harcerskie ognisko, którego znaczenie wyjaśniał dzieciom Krzysztof Nowacki. Gawęda w biwakowym kręgu była także okazją do przekazania informacji o podstawowych zasadach bezpieczeństwa w lesie, ale też jednym z elementów wprowadzania w świat symboli i wartości harcerskich.

Biwak zakończył się niedzielną Mszą św. w maszewskim kościele, do którego uczestnicy przywędrowali pieszo. I już "Białe Wilki" mają pomysł na kolejny. W drużynie, która kilka miesięcy temu stała się zalążkiem Bractwa Harcerskiej Bandery, trwają też przygotowania do lipcowego spływu rzeką. Tym razem ruszają na wody Bugu.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

am