– To było potrzebne, to na marne nie poszło, ale tego dziś nie doceniają – mówi o walce żołnierzy wyklętych jeden z ostatnich świadków tamtych czasów.
Stanisław Budny urodził się 92 lata temu we wsi Żebry-Kordy koło Przasnysza, gdzie do dziś mieszka. – „Rój”, „Wilk”, „Mazur” byli często u nas – wymienia bohaterów partyzantki antykomunistycznej z północnego Mazowsza – Mieczysława Dziemieszkiewicza oraz jego podkomendnych: Stanisława Tadżaka i Bronisława Gniazdowskiego. Przez dom jego rodziców przewinęło się też wielu innych, jak Stanisław Kakowski „Kaźmierczuk”, Ildefons Żbikowski „Tygrys” czy Józef Kozłowski „Las”, komendant XVI okręgu Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, oraz Wacław Grabowski „Puszczyk”, który ze swoim oddziałem walczył aż do 1953 roku. Przychodzili, jak wspomina pan Stanisław, o różnych porach, nierzadko nocą, jedli i pili, co było, czasem po prostu chleb i mleko. Niekiedy gospodarze dawali im też coś do ubrania.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Wojciech Ostrowski