Bp Mirosław Milewski w płockiej Stanisławówce z niepokojem o powracających postulatach w sprawie usuwania wiary z przestrzeni publicznej.
W tych dniach cały Kościół młodych jest w dalekiej Panamie, na 34. Światowych Dniach Młodzieży. Polskę reprezentuje tam około 3800 osób, w tym 152 wolontariuszy. Młodzi Polacy uczestniczą w międzynarodowym wydarzeniu, które jest swoistym spadkiem po św. Janie Pawle II, który je zainicjował przed laty. Są tam, bo chcą pogłębiać swoją wiarę i doświadczać darów Ducha Świętego. Wspieramy ich naszą modlitwą i duchową jednością.
Jak Chrystus w przeznaczonej nam na dziś Łukaszowej Ewangelii, rozwijamy zwoje księgi proroka Izajasza i czytamy: "Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę (...), abym obwoływał rok łaski Pana" (Łk 4,18-19). I wiemy, że to w Nim spełniły się słowa proroctwa. To On jest naszym Zbawicielem. Niestety, jak kiedyś, również dziś są ludzi i środowiska, które nie chcą Chrystusa w naszej ojczyźnie.
W tej ważnej dla Płocka świątyni, jaką jest Stanisławówka, w której w mrocznych czasach PRL-u, szczególnie stanu wojennego w tym kościele modlono się o wolną Polskę i ludzką godność, nie sposób nie podzielić się niepokojem, zjawiskami, które mnie niepokoją.
Dokładnie trzy tygodnie temu przeżywaliśmy w całej Polsce Orszaki Trzech Króli. I to właśnie wtedy w tym świątecznym czasie środowiska lewicowo-liberalne ogłosiły konieczność rozdziału państwa i Kościoła i wręcz uparcie usiłowały przekazać społeczeństwu, że takiego rozdziału nie ma.
Tymczasem jest on czymś oczywistym i niepodlegającym dyskusji. Rozdział ten gwarantuje bowiem i Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z roku 1997 i Konkordat między Polską a Stolicą Apostolską z 1993 roku. Nasza ojczyzna jest jednym z tych krajów, w których słowa "Oddajcie cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga" (Mt 22,15-21), odczytywane w historii Europy jako ustanowienie swoistej separacji dwóch władz, jest konkretną rzeczywistością. Stosunki między państwem a Kościołami i innymi związkami wyznaniowymi "są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego" (Konstytucja RP, art. 25 ust. 3). Dzięki temu wyznawcy różnych religii, w naszym kraju, w tym katolicy, mają zagwarantowany dostęp do sfery publicznej.
Niepokoi mnie także inne antykatolickie działanie środowisk liberalno-lewicowych, które raz na jakiś czas wraca do debaty publicznej i jest systematycznie poddawane pod dyskusję w mediach: chodzi o naukę religii w szkole. Nie da się ukryć, że religia "jakoś" przeszkadza i razi wielu przedstawicieli duchowego nihilizmu. Wciąż nie mogą oni pogodzić się z tym, że od 1990 roku, po kilkudziesięcioletniej przerwie z woli władz PRL-owskich, lekcje te wciąż są w szkołach organizowane. Chce się nam wmówić, że katecheza w szkole świadczy o rzekomym braku "rozdziału Kościoła od państwa".
Tymczasem byłoby dobrze, by ci, którzy chcą religię wyrugować ze szkół wiedzieli, że w Polsce z możliwości tej korzysta ponad 20 Kościołów i związków wyznaniowych, na podstawie przepisów Konstytucji, Konkordatu oraz Ustawy o systemie oświaty. I że nauczyciele religii podlegają takim samym rygorom, jak inni nauczyciele. Także to, że religia nauczana jest w szkołach publicznych w 23 krajach Unii Europejskiej, a w 8 krajach UE udział w szkolnych lekcjach religii jest nawet obowiązkowy. Ponadto we wszystkich krajach, gdzie nauczanie religii obecne jest w państwowym systemie oświaty jest ono finansowane ze środków publicznych. Jest to normalna, nie wywołująca sprzeciwów zasada demokratycznego państwa prawa, które uznaje, że skoro rodzice odpowiadają za kierunek kształcenia dzieci, to jeśli życzą sobie obecności religii w szkole, państwo zobowiązane jest to zapewnić. Dlaczego? Bo wiedza religijna jest tak istotnym elementem kultury europejskiej, że nawet osoby niewierzące powinny ją poznać i że stanowi ona przekazywanie "kodu kulturowego", niezbędnego do zrozumienia otaczającej rzeczywistości oraz cywilizacyjnego dziedzictwa. W tej sytuacji podejmowanie rzekomego problemu nauczania religii w szkołach jest niczym innym, jak tylko elementem koniunkturalnego traktowania spraw religii przed kolejnymi wyborami w kraju.
Bracia i Siostry, nie ma wątpliwości, że wzajemne relacje z każdą władzą powinny opierać się na autonomii i zdrowej współpracy. Że katolicy żyjący w tych dwóch społecznościach: kościelnej i świeckiej, mają prawo do wyznawania swoje wiary i żądania nauczania ich dzieci w tym samym duchu. Tym bardziej paradoksalny wydaje się fakt, że katolickim kraju wąska grupa lewicowych ideologów ogłasza antyklerykalne hasła, natychmiast podchwytywane przez niektóre media i część opinii publicznej.
Czy polskie społeczeństwo naprawdę chce, aby ze szkół, urzędów i instytucji zniknęły krzyże? Czy polskie społeczeństwo naprawdę chce, aby ze szkół zniknęły lekcje religii? I czy chce, aby mniejszość narzucała im swe zsekularyzowane prawa i antywartości? Nie chcemy tego! My ludzie wiary mamy swoje prawa zagwarantowane konstytucyjnie i nie chcemy, by traktować nas, jako obywateli drugiej kategorii!
"Ściana, z której usunięto by krucyfiks, nie byłaby ścianą neutralną, ale ścianą pustą, z której celowo usunięto krucyfiks - powiedział przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka żydowski rabin Joseph Weiler. - Również szkoła, z której usunięto by nauczanie religii, nie byłaby neutralna, ale byłaby szkołą, z której celowo usunięto lekcje religii. Decyzja taka byłaby objawem wrogości wobec zjawiska religii".
Wbrew tezom ogłaszanym przez pseudo-rewolucjonistów, Kościół wciąż pozostaje Mistycznym Ciałem Jezusa Chrystusa i stąd czerpie swą moc. Wciąż nie brakuje w nim ludzi wiernych swemu powołaniu, mających czas dla Boga i dla ludzi, i starających się im ulżyć, tak jak przed laty czynił patron dnia dzisiejszego św. ks. Jan Bosko, założyciel Zgromadzenia Salezjańskiego. Żyjąc w czasach przemian społecznych i gospodarczych zajmował się młodzieżą, opuszczoną duszpastersko i potrzebującą pomocy. To ks. Bosko wprowadził zasadę do wychowania, że ma być dla wychowanka jak przyjaciel. Ten czcigodny, mądry kapłan, to najlepszy wzór na współczesne czasy.
Za jego przyczyną modlimy się za współczesną młodzież, która dorastając w cyfrowym świecie, wśród iPhonów i e-booków, jakby mniej myśli o sprawach wiary. Dziękujemy za wspólnoty salezjańskie, które wychowują młodych poprzez obecność i towarzyszenie. Dziękując dziś Bogu za dar dla Kościoła, jakim jest ks. Bosko, pokornie prosimy, by jego dzieło owocnie się rozwijało.