Mieszkańcy Proboszczewic w barwnych strojach i w koronach po raz pierwszy wyszli na orszakowy szlak.
Przenikliwe zimno i pochmurna poranna aura nie odstraszyła mieszkańców parafii św. Floriana w Proboszczewicach, którzy tłumnie zgromadzili się przed bramą kościoła, gdzie rozpoczynał się orszak. Był to OTK, który w tym rok bodaj najwcześniej wyruszył w drogę spośród innych w naszej diecezji. Pojawili się Trzej Mędrcy na koniach, a za nimi jechały dwa konne zaprzęgi. Wielu z uczestników, zarówno dzieci, jak i dorośli, mieli ciekawe przebrania i papierowe korony (jeden z najmłodszych "królów" siedział w bryczce na kolanach mamy, ssąc berło).
W czasie orszaku odegrano cztery scenki w wykonaniu młodzieży szkolnej, przypominające o trudnościach, jakie przeżywała Święta Rodzina nieprzyjęta na nocleg w betlejemskiej gospodzie i uciekająca przed zazdrosnym gniewem Heroda. Trwający niemal godzinę marsz z Trzema Królami, chociaż radosny i kolorowy, wymagał też trochę poświęcenia. Droga wiodła nie tylko asfaltowymi ulicami, ale i ubitymi, oblodzonymi drogami. Nad bezpieczeństwem uczestników i młodych aktorów czuwali strażacy.
- Trzej Królowie w znakach czasu odczytali, że w mieście dawidowym narodził się nowy Król i wyruszyli w podróż, aby osobiście pokłonić się Mu. Ewangelista, opisując tę scenę, zanotował, że wrócili do swoich domów inną drogą. My również po tej Eucharystii wróćmy inną drogą, nie w sensie fizycznym; wróćmy inną drogą swojego życia, odmienieni poprzez spotkanie z Nowonarodzonym - powiedział podczas Mszy św. wieńczącej orszak ks. Kazimierz Dziadak, proboszcz tej parafii.
am