Ludzkich i Bożych świąt życzył zgromadzonym w katedrze wiernym biskup pomocniczy diecezji płockiej.
Biskup Mirosław Milewski przewodniczył uroczystej Pasterce w katedrze. W kazaniu nawiązał do kolędy "Cicha noc", która powstała dokładnie 200 lat temu. Mówił również o polskiej wigilii, która wciąż "czeka na cud zgody i pojednania" oraz o wierze Polaków, która u wielu "pomieszała się z niewiarą".
- Cicha i święta noc narodzenia Boga uczy nas, że dla Boga liczy się bardzo to, jakim jesteś człowiekiem, bo On sam stał się człowiekiem. Wskazał, że Twoje człowieczeństwo, Twój uśmiech, Twoja ręka wyciągnięta do zgody objawiają najpiękniejszą stronę bycia człowiekiem. Jeśli wierzysz w Boga, to przede wszystkim i najpierw uwierz w to, że ty jesteś człowiekiem, jesteś powołany do bycia ludzkim, życzliwym, dobrym, nawet gdyby wszyscy wokoło postępowali w sposób nieludzki - mówił biskup pomocniczy diecezji płockiej.
Publikujemy kazanie bp. Mirosława Milewskiego, wygłoszone 25 grudnia w bazylice katedralnej w Płocku:
Czcigodni Bracia Kapłani! Drogie Siostry Zakonne! Kochani Bracia i Siostry, zebrani w płockiej Bazylice Katedralnej, pod pasterkowym niebem pełnym cudów!
1. Był 24 grudnia 1818 r., kiedy to ks. Joseph Mohr, przybyły kilka miesięcy wcześniej do parafii św. Mikołaja w Oberndorf koło Salzburga, powierzył lokalnemu organiście i nauczycielowi Franzowi Gruberowi napisanie muzyki do swojego tekstu. Muzyk jeszcze tego samego dnia ukończył dzieło, zapisując je w tonacji D-dur, na dwa głosy solowe z towarzyszeniem chóru i gitary, bo popsuł się tamtejszy pozytyw organowy. Dwa lata wcześniej, w 1816 r., kiedy ks. Mohr tworzył tekst swojego utworu, Austria – jak cała Europa – znajdowała się pod wojnami napoleońskimi, wśród głodu i zimna. Pisane przez niego słowa miały natchnąć nadzieją zwłaszcza ludzi ubogich oraz pragnących pokoju i sprawiedliwości. W ten sposób w Wigilię Bożego Narodzenia narodziła się pieśń, która obiegła potem cały świat, a dziś śpiewana jest już w trzystu językach. Dokładnie dzisiaj mija dwieście lat, kiedy po raz pierwszy wybrzmiały w języku niemieckim słowa: Stille Nacht… „Cicha noc, święta noc, / pokój niesie ludziom wszem, / a u żłóbka Matka Święta / czuwa sama uśmiechnięta, / nad Dzieciątka snem”.
2. W 1918 r., sto lat po napisaniu tych słów przez austriackiego kapłana, Europa oddychała po zakończeniu innej wojny, nazwanej potem „wielką”, przez ogrom zniszczeń, zwłaszcza ludzkich istnień, które przyniosła. Rok 1918 „pokój niesie ludziom wszem”, bo powstał nowy ład w Europie, której włodarze wreszcie zgodzili się, aby zmartwychwstała Polska. Dziś, w roku 100. rocznicy odzyskania niepodległości, ze wzruszeniem wspominamy tamtych świadków pierwszej wolnej, polskiej Wigilii, którzy dzielili opłatek na ziemi opróżnionej z obcych wojsk. Polacy w tamtą wigilijną noc niepodległości śpiewali – jak my dzisiaj – kolędę Cicha noc i wierzyli, że obraz ubogiego żłóbka betlejemskiego jest obrazem ich Ojczyzny, ubogiej, ale wreszcie własnej.
Kurier Polski donosił na swoich łamach w dniu Wigilii 1918 r.: „Dziś po raz pierwszy od wielu dziesiątków lat rodzina polska znajdzie się przy stole wigilijnym w Ojczyźnie wolnej od najeźdźców. Stół będzie skromny, przeważnie nawet ubogi, lecz gdy opłatkiem dzielić się z bliskimi będziecie, niech ta myśl otuchą nam się stanie, że nadzieja, którą naród polski żył przez okres niewoli, już się w znacznej mierze ziściła, a najbliższe jutro, da Bóg, ziści się w pełni. Wiara tylko nam potrzebna, wiara mocna i nieugięta, w siły własne i geniusz narodu; wiara, że ostatniego cudu dokona miłość, która zwaśnionych braci do zgody i pojednania powiedzie”.
Kochani! Dziś dziękujemy Bogu za to, że jesteśmy Polakami, ale widzimy, jak niepokojąco aktualnie brzmią słowa redaktora sprzed stu lat. W czasie tych świąt nam także towarzyszy przekonanie i wiara, „że ostatniego cudu dokona miłość, która zwaśnionych braci do zgody i pojednania powiedzie”. Czyż nie czekamy właśnie na takie gesty pojednania i dzisiaj, w naszym życiu rodzinnym, społecznym i politycznym? Kiedy Polacy wreszcie zaczną dzielić się opłatkiem nie przepraszając ciągle siebie za wzajemne poniżanie, lekceważenie, wyśmiewanie, a jedynie składając sobie życzenia na przyszłość? Jak daleko można się jeszcze posunąć w skarżeniu na Polskę, w głoszeniu nieprawdy o jej przeszłości historycznej? Czy do tego dziedzictwa niepodległości, wywalczonej i wymodlonej, nie potrzeba dołożyć etyki solidarności. Etyki solidarności, która widzi w drugim Polaku brata, a nie wroga… W 1981 r. jej promotor ks. Tischner prosił swoich braci Polaków: „Nie zapominajcie uścisnąć ręki także waszemu tu przeciwnikowi. Z takich gestów rośnie duch Rzeczypospolitej”. Przed stu laty redaktor Tygodnika Ilustrowanego prosił swoich współziomków: „Oto nam, oto Polakom rodzi się Bóg. Jesteśmy ubodzy. (…) My doczekaliśmy. Niech oto naszem zadaniem życia będzie, by ci co po nas przyjdą, nie żałowali nas, ni też przeklinali”. Kochani! Oby ci, co po nas przyjdą, nas nie żałowali… Ile pokoleń Polaków potrafiło się zjednoczyć w Wigilię – w czasie nocy zaborów, na Syberii, w obozach koncentracyjnych, na frontach obcych mocarstw, bo wierzyli, że Polska się narodzi, jak narodził się Jezus w Betlejem. Oby ci, co po nas przyjdą, nas nie żałowali, że zapomnieliśmy im Wigilie powstańcze i zaborcze.
3. „Cicha noc, święta noc, / pastuszkowie od swych trzód, / biegną wielce zadziwieni / za anielskich głosem pieni, / gdzie się spełnił cud” – to druga strofa jubileuszowej kolędy. Od naszej Ojczyzny, spragnionej wewnętrznego pokoju, ta kolęda prowadzi nas za pasterzami do odnalezienia Boga w betlejemskim żłóbku. Jak miliony Polaków przed nami, zdążamy do naszych szopek i grot, rozsianych po wszystkich kościołach, a od niedawna także i w prywatnych domach naszej Ojczyzny. Widzimy jednak, jak bardzo inni jesteśmy, jak bardzo stajemy się inni od tych, co przez wieki klękali przed Bożym Dziecięciem.