Z udziałem biskupów Piotra Libery i Mirosława Milewskiego w Rypinie z zakończyły się obchody Roku św. Stanisława Kostki w diecezji płockiej.
Oto Kościół pielgrzymujący na północnym Mazowszu i Ziemi Dobrzyńskiej, który szczyci się świętym Stanisławem Kostką, zatrzymuje się dziś w Rypinie, aby wyśpiewać chwałę swemu Panu i Zbawcy, Królowi wszechświata, Temu, "który jest, który był i który przychodzi, Wszechmogącemu" (por. Ap 1, 8). To uroczyste zakończenie roku liturgicznego staje się naszym diecezjalnym dziękczynieniem:
- za wyjątkowy czas łaski i jubileusz 450. rocznicy śmierci św. Stanisława Kostki;
- za 16 jubileuszowych kościołów, w których mogliśmy zyskać odpusty;
- za peregrynację obrazu i relikwii św. Stanisława w dekanatach, parafiach i szkołach naszej diecezji;
- To nasze diecezjalne dziękczynienie za list Ojca Świętego Franciszka skierowany na moje ręce dla całej naszej wspólnoty diecezjalnej: za to przesłanie wyjątkowe i ważne, aby i nas "Stanisław przynaglał do biegu o świętość";
- i za dziękczynną, sierpniową liturgię, którą przeżyliśmy w Rostkowie, wraz z kard. Stanisławem Dziwiszem, wieloletnim sekretarzem świętego Jana Pawła Wielkiego;
- To dziękczynienie za pielgrzymowanie tysięcy dzieci i młodzieży z całej naszej diecezji i z różnych części Polski do miejsca narodzin naszego patrona, a także za niedawną pielgrzymkę diecezjalną do Rzymu - do jego grobu na Kwirynale;
- wreszcie za wrześniowe spotkanie Konferencji Episkopatu Polski w Płocku zwołane dla uczczenia naszego Świętego z Rostkowa.
Dobrze się stało, że na tej jubileuszowej drodze Kościoła Płockiego, stajemy dziś w mieście, które w swej chlubnej historii szczyci się spuścizną po rycerskim zakonie miechowitów, zwanych też Bożogrobcami. Dokładnie 695 lat temu przybyli oni do Rypina. W średniowiecznym zwyczaju łączyli oni tradycję rycerską, związaną z obroną Grobu Bożego w Jerozolimie z posługą charytatywną. I tak też stało się tutaj, gdzie przez ponad 500 lat opiekowali się dwoma rypińskimi kościołami, prowadzili szpital i karczmę. W ten sposób, zauważcie Kochani, uczyli oni, jak łączyć wiarę z miłosierdziem i wiarę z gościnnością.
Nasz wielki patron, św. Stanisław nie nakładał zbroi, nie nosił miecza, ale był wielkim rycerzem ducha. Niech nas dziś nauczy, jak tę szlacheckość i rycerskość przełożyć na szlachetność ducha i odwagę wyznania, że Jezus jest naprawdę naszym Królem.
Właśnie dziś, w ostatnią niedzielę roku liturgicznego obchodzimy Uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata i wpatrujemy się w otwartą księgę Ewangelii, aby Go spotkać: żyjącego i mówiącego do nas. I oto widzimy Jezusa sam na sam z Piłatem. Na zewnątrz jest tłum i arcykapłani oskarżający Go, że "winien jest śmierci". A wewnątrz: w czasie przesłuchania jest tylko Jezus i Jego sędzia... Warto choć przez chwilę zostać sam na sam z tą Ewangelią, z pytaniem o prawdę w moim życiu i o to, kto faktycznie jest moim panem. W ciszy tej Ewangelii padają przecież zasadnicze słowa Jezusa, Jego wyznanie: "Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, szuka mojego głosu" (J 18, 37).
Oto Król, którego panowanie objawia się właśnie w prawdzie. On przechodzi nawet przez dusze dalekie, ciasne i grzeszne, przez czyściec naszych półprawd i kompromisów. Pokorny, nie cofa się przed naszą nędzą. Choć często zelżony i odrzucony, ma moc budzenia sumień. Nie możesz umyć rąk przed takim Królem, nie może ciebie nie obchodzić taka Prawda i takie Serce!
Ale trzeba być uważnym i rozeznać prawdę w swym sercu, żeby zbyt szybko i zbyt pochopnie nie zakrzyknąć: "Chrystus Królem!", trzeba przejść przez czeluść sądu nad Drogą, Prawdą i Życiem. I tego samego trzeba też doświadczyć w sobie, aby zbyt łatwo nie ogłaszać Boga Królem swego życia, i nie czynić z wiary, nie daj Boże, pustej fasady. Bo w tym świecie, taka pozorna wiara nie jest potrzebna. Zobaczcie, ile kosztowało wyznanie wiary w Jezusa naszego świętego patrona z Rostkowa!
Oto więc, Kochani, na zakończenie Roku św. Stanisława Kostki, trudna miara i niełatwa konfrontacja z Chrystusem Królem, który stoi przed Piłatem, i ze św. Stanisławem, ale nie tym cukierkowatym i tkliwym chłopaczkiem, ale człowiekiem wyborów, drogi i spełnienia.
Stanisław wybiera. Myślę, że w tej jego postawie chodzi o taką pracę nad sobą, która niezależnie od wieku, jest szlifowaniem naszego powołania. Przychodzi mi na myśl fragment listu św. Ignacego Loyoli, założyciela jezuitów do św. Piotra Kanizjusza, tego samego, który w Dylindze przyjmował "na próbę" naszego Stanisława z Rostkowa, a potem o nim napisał: "Wiążemy z nim wielkie nadzieje". Św. Ignacy tak pisał do Kanizjusza w 1546 roku: "Poznawaj, badaj powołanie, do którego zostałeś wezwany mocą łaski, jaka została ci dana w Chrystusie, ćwicz je, nie ustawaj, żeby nie pozostawało w tobie bezczynnością" ... żeby nie pozostało w tobie bezczynnością!
Czasami nie trzeba wielkiego upadku, wystarczy bezczynność, wygoda, konformizm, czy źle przeżywana samotność. Nie tak żył Stanisław, nie tak wybierał. Nie tak wyznawał Jezusa - to ważna wskazówka, która płynie dla wszystkich powołanych: aby nie spocząć na laurach. Perła powołania, także wiele lat po święceniach kapłańskich, po ślubach zakonnych czy sakramentalnym „Tak” wypowiedzianym przez małżonka - musi wciąż być pielęgnowana na modlitwie, w ofierze i wyrzeczeniu.
Stanisław idzie, bo długa droga przed nim, a życie tak krótkie. Możemy się zastanawiać, jak mu się udało tak szybko przebyć tak daleką drogę z Wiednia do Rzymu? Odpowiedź jest ewangeliczna: bo się "wstecz nie oglądał" i dlatego "nadawał się do Królestwa Bożego". A ileż ociężałości ducha, pamiętliwości, zawiści i stereotypów pokutuje w naszym życiu osobistym i publicznym? A przecież Stanisław - pamiętajmy - jest także patronem całej naszej ojczyzny. Jak nam potrzeba tej wolności ducha, gestów przebaczenia, Stanisławowej odwagi, aby wychodzić z zaścianków myślenia, urazów, starych kłótni i prywaty. W I Rzeczypospolitej szlachta z dumą powtarzała: "Stanisław jest nasz!", bo to szlachcic, z Mazowsza! Szkoda, że za tymi deklaracjami, tak mało było wtedy czynów i naśladowania. Dziś, po kilku wiekach, tamte deklaracje, że "Stanisław jest nasz!" wciąż wołają o dopełnienie w konkretnych postawach, zaangażowaniu i odpowiedzialności, w życiu społecznym, zwłaszcza tu: na Ziemi Dobrzyńskiej i północnym Mazowszu. Bo przecież naprawdę: "Stanisław jest nasz!".
Wreszcie, mówiąc o naszym patronie, największym Synu Kościoła płockiego, nie sposób nie myśleć z troską o ludziach młodych z naszych parafii, tych miejskich i wiejskich. Jawi się pytanie: gdzie oni są? Jak żyją? Czego szukają? Czy nie marnują swojej młodości?
Tak bardzo o to dziś proszę Boga, aby w życiu tych naszych młodych powtórzyło się coś z życia Stanisława: ta próba woli i wolności, decyzji i konsekwencji, próba wiary i modlitwy. Tak bardzo z Wami wszystkimi modlę się o to, aby spotkali Jezusa, jak Nikodem. On przyszedł do Pana nocą tak, aby go nikt nie widział i otworzył przed Nim swe serce, i rozmawiał jak przyjaciel z przyjacielem. Dlatego bardzo Was proszę, powiedzcie waszym rówieśnikom, dzieciom czy wnukom o "Konfesjonale Młodych", który ma być trwałym owocem II Synodu Młodych naszej diecezji i tego jubileuszowego roku.
Będzie 14 miejsc na terenie diecezji, 14 wybranych kościołów - również ta rypińska świątynia - w których zwłaszcza na młodych będą w konfesjonale czekali spowiednicy, aby z większą uwagą ich słuchać, z nimi cierpliwie rozmawiać i w imię Chrystusa odpuszczać ich grzechy.
Modlę się o to, przed Panem naszym i Bogiem, który jest Królem naszych serc, aby ten kończący się Rok św. Stanisława Kostki, był dla naszej diecezji jak bierzmowanie, jak nowa moc z wysoka i misja, którą wszyscy mamy do spełnienia. Amen!