Usłyszane i spisane w gwarze "Powieści i opowiadania ludowe z okolic Przasnysza" wciąż uczą i bawią. Przypomniano je w chojnowskim dworku.
Staraniem Muzeum Historycznego w Przasnyszu ukazała się właśnie reedycja zbioru zebranych i opublikowanych przed prawie 130 laty przez Stanisława Chełchowskiego "Powieści i opowiadań ludowych z okolic Przasnysza". Do pierwszego po tylu latach wznowienia tej publikacji doszło w związku z 100. rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości, dzięki dofinansowaniu uzyskanemu w ramach programu "Kultura - Interwencje 2018. EtnoPolska".
Miejscem spotkania promocyjnego był przywrócony kilka lat temu do świetności dworek w Chojnowie, który należał niegdyś do Stanisława Chełchowskiego. Jego niezwykłą postać oraz imponujące dokonania przybliżyli Bartosz Drejerski z przasnyskiego muzeum, Elżbieta Tyniecka, polonistka z Liceum Ogólnokształcącego im. Komisji Edukacji Narodowej w Przasnyszu, oraz dr inż. Mariusz Kozieradzki.
Urodzony w 1866 r. Stanisław Kostka Anastazy Chełchowski był właścicielem majątków ziemskich Chojnowo i Miłoszewiec, działaczem społecznym, oświatowym, gospodarczym i politycznym, a także przyrodnikiem i etnografem. - Chociaż żył w epoce pozytywizmu, to śmiało można go nazwać człowiekiem renesansu - zauważył B. Drejerski.
S. Chełchowski już w wieku 14 lat podjął współpracę z redakcją "Słownika Geograficznego Królestwa Polskiego", opracowując kilka haseł. Później badał stosunki etnograficzne północnego Mazowsza. "Powieści i opowiadania ludowe z okolic Przasnysza" to jego najważniejsza publikacja z tej dziedziny. Podczas studiów przyrodniczych na Uniwersytecie Warszawskim związał się z ruchem narodowym, w którym do końca życia działał. Zaprzyjaźnił się też wtedy z przywódcą endecji Romanem Dmowskim, który bywał w Chojnowie, a na cześć Chełchowskiego... napisał odę. Choć miał duże osiągnięcia jako biolog, po studiach objął prowadzenie majątku chojnowskiego, który dzięki stosowaniu nowoczesnych metod gospodarowania doprowadził do rozkwitu. Był bardzo aktywny także na polu działalności społecznej. Należał m.in. do grona twórców Centralnego Towarzystwa Rolniczego w Królestwie Polskim, którego został pierwszym prezesem. Ambitne plany Chełchowskiego przekreśliła przedwczesna śmierć. Zmarł w wieku zaledwie 41 lat. - Gdyby dożył okresu I wojny światowej, kiedy Polska odzyskiwała niepodległość, być może dzisiaj wymienialibyśmy postać Stanisława Chełchowskiego w jednym rzędzie z Józefem Piłsudskim, Romanem Dmowskim, Ignacym Daszyńskim, Wojciechem Korfantym - przypuszcza B. Drejerski.
W programie spotkania znalazła się także prelekcja Jana Marii Kłoczowskiego, który w oparciu o wspomnienia swojego dziadka, Eugeniusza Kłoczowskiego, scharakteryzował rolę ziemiaństwa i szlachty mazowieckiej w powiecie przasnyskim na przełomie XIX i XX wieku.
"Powieści i opowiadania ludowe z okolic Przasnysza" to zdaniem Elżbiety Tynieckiej jeden z najpiękniejszych zbiorów polskich bajek. Zawiera on 96 utworów, pięknie zilustrowanych obrazami Andrzeja Staszewskiego, który, co ciekawe, bardziej znany jest jako rzeźbiarz. Publikacja S. Chełchowskiego jest wysoko oceniana przez etnografów. Zebrane przez niego ludowe bajki, klechy, legendy i opowieści są bardzo różnorodne. Znajdujemy wśród nich utwory "O śćklanny górze", "O smoku z ośmiu łbamy", "O Alibabie", "O młynarcyku i o djable”, "O Matce Bosce i jedny dziewuse". Jak widać już tytuły zdradzają ludową gwarę, w której powstały. Treść bajek bywa czasem bardzo zaskakująca. Przykładem może być utwór "O matce śwętygo Piotra".
"Matka śwętygo Piotra, jak umarła, to chybko dostała sie do piekła. Jak sie o tem śwęty Piotr dowiedział posed do Pana Jezusa i poprosiuł, zeby jo Pan Jezus wyzwoluł ztamtąd. A Pan Jezus kazał mu wziąść scypiorek, iść do piekła, podać jy ten scypiorek i wyciągnąć jo. Śwęty Piotr posed do piekła, a jak podał ty matce ten scypiorek, una go sie ujena, ale razem z nio i więcy duz sie naujmało, gdzie chtórna mogła zasiądz.
Ale ta matka chciała sama sie wydostać: jak się trząsnęła ten scypiorek sie urwał i una nazad ze wszystkiemy dusami wpadła do piekła!".
Piotr jeszcze dwa razy chodził do piekła z otrzymanym od Pana Jezusa "scypiorkiem", który znów się urywał. Bajkę kończą skierowane do apostoła słowa Pana: - Widzis, juz ja tera nic nie pomoge; a żeby una była nie taka zazdrosna, toby i una wyratowała sie z piekła i więcy dus ze sobo wybawiła. Ale za to, ze una była zazdrosna, to tera bedzie tamój w piekle na wieki wieków na samem dnie!".
Dwie bajki licznie przybyli do chojnowskiego dworu goście usłyszeli w wykonaniu uczniów przasnyskiego Liceum Ogólnokształcącego im. KEN, którzy, wspierani przez nowego burmistrza Przasnysza, Łukasza Chrostowskiego, poprowadzili też wspólne śpiewanie ludowej piosenki.
Organizatorzy spotkania zadbali też o poczęstunek - pieczoną kaczkę z jabłkami przygotowana w taki sam sposób jak przed laty w chojnowskim dworze.
Wojciech Ostrowski