- Od św. Stanisława wciąż bije światło - usłyszeli uczestnicy 41. sympozjum naukowego w Wyższym Seminarium Duchownym w Płocku.
Na sympozjum mówiono również o szerzeniu się kultu świętego z Rostkowa na przestrzeni wieków i w sztuce. - Chyba sekretem pomyślnego rozwoju kultu św. Stanisława w I Rzeczypospolitej, było uznanie go przez polską szlachtę za patrona. Wielokrotnie podkreślano, że to "nasz święty", "kość z kości, krew z krwi": tak mówiła o nim szlachta, przedstawiając go chętniej w stroju szlacheckim, niż w habicie jezuickim. To było znamienne, jak w tamtym czasie, przez św. Stanisława, budowano więź między szlachtą a królem i narodem - mówił dr hab. Radosław Lolo z Akademii Humanistycznej w Pułtusku. Przypomniano również, jaki obraz Stanisława funkcjonował w dawnej sztuce kościelnej: nie tylko jako szlachcica, ale przede wszystkim jako zakonnika, a także jako pielgrzyma i mistyka.
- Dlaczego dziś Stanisław jest stosunkowo mało znany i dlaczego wciąż nie powstał dobry polski film jemu poświęcony? Jakiego języka, stylu i przekazu dziś użyć mówiąc o Stanisławie, jeśli połowę jego życia stanowią duchowe, mistyczne doznania? Jak więc ukazać duchowość, aby nie był to przekaz banalny albo abstrakcyjny? Udało się z filmem "Faustyna", dlaczego ma się nie udać ze Stanisławem? - pytano w czasie dyskusji panelowych. A w rozmowie o wierze młodych Polaków, którą poprowadził bp Mirosław Milewski, zwrócono uwagę, że w postawie Stanisława istotny "nie był tyle bunt sam w sobie, co wybór drogi powołania". - Takie przesłanie powinni usłyszeń dziś młodzi - zwrócono uwagę.
Ostatnie akcenty płockie sympozjum znalazło w modlitwie i w teatralnej sztuce. Reżyser tej ostatniej - włoski dramaturg Alberto Macchi przyznał, że św. Stanisława poznał przez ludzi - polskich księży, którzy w Rzymie powiedzieli mu o świętym i przez miejsca, a przede wszystkim przez kościół św. Andrzeja na rzymskim Kwirynale.
Kazanie ks. Jarosława Kwiatkowskiego było zaproszeniem, aby wejść w tajemnicy duszy Stanisława, który po długiej wędrówce do Rzymu, wreszcie wstępuje do jezuickiego kolegium, i rozpoczyna intensywne przygotowanie do życia zakonnego, a przede wszystkim do swojej śmierci. Co wtedy czuje, jak się modli, jak wybiera...?
- Miał on życie pełne i spełnione w każdym szczególe, choć tak krótkie. Z pewnością często modlił się słowami św. Ignacego Loyoli i innych mistrzów tej duchowości: "aby patrzeć, czy to, co się robi jest miłe Bogu i bliźnim, aby zachować uważność i posłuszeństwo w drobnych sprawach, by zachować wolność ducha wobec ludzi i rzeczy" - mówił ks. dr Kwiatkowski, przypominając "perełki" duchowości ignacjańskiej, którymi intensywnie karmił się Stanisław. - W ten sposób zdobył on szczyt i stał się przyjacielem Jezusa. Niech nie będzie dla nas jak martwy obraz, cukierek czy lalka, ale wzór, za którym się idzie - zachęcał ks. dr Jarosław Kwiatkowski.
Organizatorem sympozjum było kleryckie Koło Naukowe, którego opiekunem jest ks. dr Wojciech Kućko. Wydarzenie odbyło się m.in. pod patronatem "Gościa Płockiego" i było jednym z ostatnich akcentów kończącego się Roku św. Stanisława Kostki w diecezji płockiej.
ks. Włodzimierz Piętka, Waleria Gordienko