Nowy numer 13/2024 Archiwum

Trzeba mimo wszystko wierzyć przejdź do galerii

- Zawsze, kiedy proszę, czasem bardzo namolnie, wiem, że to rozwiązanie przyjdzie... - mówił w Ciechanowie aktor Rafał Cieszyński, który gościł tam z żoną Alżbetą.

Aktorskie małżeństwo przybyło na spotkanie w ciechanowskiej parafii Płockich Biskupów Męczenników, w cyklu "Spójrz mu w oczy". W kościele, wypełnionym po brzegi słuchaczami, para nie tylko opowiadała o swojej pracy, ale szczerze dzieliła się doświadczeniem choroby Alżbety i swoim przeżywaniem wiary.

Rafała Cieszyńskiego znamy przede wszystkim z wielu produkcji na szklanym ekranie, ale pewnie niewiele osób wie, że znany aktor pochodzi z naszej diecezji, z Rypina. To jednak nigdy, jak zaznaczył, nie było powodem jego kompleksów. - Sam proces wyjścia z małego miasta, wyjazdy do Bydgoszczy, potem do Warszawy i zabieganie o wszystko z pomocą rodziców, uświadomiło mi, że jeśli człowiek czegoś bardzo pragnie, to może to osiągnąć. Warto mieć jakieś wyrzeczenia, aby coś osiągnąć. I można to zrobić, mimo że pochodzi się z niewielkiego miasta - mówił na spotkaniu w Ciechanowie.

Jak zaczęła się ich wspólna droga? Od niezwykłych zaręczyn. - Rafał zdecydował się zrobić to w dniu moich urodzin w... kinie. Przygotował na tę okazję coś naprawdę wyjątkowego. Sala kinowa wypełniona była tylko znajomymi. Spóźniliśmy się po to, abym nie zorientowała się, że jedynymi kinomanami są nasi znajomi. W pewnym momencie film został przerwany i na ekranie pojawił się krótki filmik nakręcony przez Rafała i znajomych - wspominała Alżbeta Lenska.

Małżeństwo ma już za sobą trudne doświadczenie - chorobę Alżbety. - Uważam, że była ona dla mnie prezentem. Trafiłam do dobrego szpitala, spotkałam wspaniałych lekarzy. Nie bałam się o swoją rodzinę. Wiedziałam, że mam wspaniałego męża, a dzieci mają dobrego ojca, więc byłam o nich spokojna - opowiadała Lenska. Gdy Rafał Cieszyński poprzez media informował fanów żony, że walczy ona o życie w szpitalu, prosił o modlitwę i wsparcie. Nie zawiódł się. Odzew był ogromny. Przyznał, że wtedy wzrosła w nim świadomość, że dobrych ludzi jest na świecie zdecydowanie więcej, niż nam się wydaje.

Oboje kochają życie i to rodzinne, i towarzyskie.- Lubimy spędzać czas ze sobą i naszymi znajomymi. Nasza praca bywa o tyle niekomfortowa, że często mamy spektakle w niedzielę lub w sobotę. Zawsze jednak, kiedy mamy wolny weekend, spędzamy go bardzo rodzinnie i wszystko robimy razem. Przyjaźnimy się z ludźmi podobnymi do nas samych. Mamy wielu serdecznych przyjaciół, którzy nie afiszują się tym, że pomagają innym, że dają wiele serca i biorą udział w różnych przedsięwzięciach - mówiła para aktorska.

Alżbeta Lenska przyznała, że mimo ogromnej liczby rozwodów trzeba znajdować wspólne rozwiązanie. - Nie zawsze musi być w związku idealnie, ale trzeba umieć się porozumieć. Zawsze kiedy pojawiają się trudności, trzeba to przetrwać, wspierać się, być ze sobą. Dlatego przekonujemy i zachęcamy, aby znajdować nić porozumienia i mobilizować się nawzajem.

Ważną częścią tej opowieści aktorskiej pary była wiara. - Dzisiaj przed młodymi jest wiele możliwości i jest znacznie trudniej chodzić do kościoła. Dlatego zawsze mówię, że warto jest żyć zgodnie z sumieniem i sercem. Modlić się na swój sposób, i mimo wszystko wierzyć. Cieszę, że to co mnie spotkało, dało mi nową energię i nową siłę. Wierzę jeszcze mocniej. W szpitalu czułam się szczęśliwa i uśmiechnięta, widziałam mnóstwo światła wokół siebie, byłam mocno połączona z Bogiem. Trzeba więc codziennie się modlić, zamykać się na chwilę na rozmowę z Bogiem. Sama często w swojej modlitwie dziękuję Bogu. Warto zaczynać od tego każdy dzień. Warto dziękować Bogu, za to co mamy - mówiła Lenska.

W dużym stopniu to operacja sprawiła, że przewartościowali swoje życie. Teraz aktorka i jej najbliżsi starają się godzić rodzinne zobowiązania z odpoczynkiem i dawaniem sobie nawzajem przestrzeni tak, aby każdy czuł się szczęśliwy i dążył do samorealizacji. Dzięki temu zachowują równowagę i harmonię, nie tracąc przy tym łączącej ich silnej więzi.

- Nasze dzieci wychowujemy w wierze. Ja sam wiarę wyniosłem z domu i jestem w niej mocno osadzony. Mam na imię Rafał, co znaczy "Bóg daje". Jestem tak wychowany, że jeśli czegoś potrzebowałem w szkole średniej,  to wsiadałem w pociąg do Częstochowy i tam się modliłem. Święcie wierzę we wsparcie z góry i to zawdzięczam swoim rodzicom. A po tym co spotkało nas w maju, to nie tylko wierzę, ale mam ogromny dług wdzięczności wobec Pana Boga - wyznał aktor.

Sam czuje się częścią Kościoła i wierzy, że każdy może mieć wpływ na to, co się w nim dzieje. - Jeśli my sami nie będziemy wywierać nacisków i modlić się, to nic się nie zmieni. My nie możemy odchodzić z Kościoła, bo to my jesteśmy Kościołem i mamy wpływać na coś, co nam się nie podoba. Zawsze kiedy proszę, czasem bardzo namolnie, to wiem, że to rozwiązanie przyjdzie. Teraz już wiem, że jak dzieją się jakieś nieszczęścia, to później one procentują w czymś dobrym - przyznał Rafał Cieszyński.

Dziś Alżebta jest zdrowa i dobrze się czuje. Prowadzi program "Pozytywka", poświęcony problemom niepełnosprawności. Porusza w nim tematy z różnych dziedzin życia jak kultura, technologia, architektura, sport, nauka, rozrywka, zdrowie, prawo czy styl życia.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy