Jak być "posłańcem Boga" a nie "niewinnym bycia katolikiem"? O tym było na Wieczorze Chwały.
Piątkowy wieczór - przed płocką Stanisławówką ustawiają się jeden po drugim samochody i autobusy. Tworzy się nawet lekki korek na Jachowicza. To może być tylko Wieczór Chwały. Pierwsze po wakacjach i tuż przed liturgicznym rozpoczęciem roku akademickiego czuwanie, przygotowywane przez salezjańskie duszpasterstwo akademickie Petroklezja ściąga do Płocka grupy z różnych miejsc, nie tylko tej diecezji.
W środku, zanim wszystko się zacznie, panuje jeszcze spore rozluźnienie. Ludzie przemieszczają się z miejsca na miejsce, ktoś rozmawia o pracy, ktoś z się z kimś wita. Część osób się modli. Niektórzy może czekają bardziej na "show", bo słyszeli, że "tu coś się dzieje". I faktycznie, młodzież, przygotowująca Wieczór Chwały, jak zawsze włożyła w to wiele serca i energii, chcąc zaintrygować tych, którym do kościoła na co dzień jest nie po drodze. Krótko po 19.30 dolny kościół Stanisławówki wręcz "wybucha" feerią świateł, muzyką, śpiewem i ewangelizacyjnym tańcem. - Tu nie ma widzów; wszyscy jesteśmy uczestnikami - padają słowa zachęty do włączenia się w uwielbienie Boga.
Hasło tego czuwania "Zostań Aniołem" wyjaśnia ks. Adam Węgrzyn SDB, duszpasterz Petroklezji. Mówi żartem, że nie chodzi o to, by dokleić sobie skrzydła, by zacząć latać, bo to jest oczywiście niemożliwe. Przypomina, że słowo "anioł", w języku greckim angelos - oznacza "posłany". Każdy z nas może i powinien być posłańcem Boga, a więc aniołem. Jednak, aby być posłańcem, trzeba najpierw spotkać i poznać Boga, spotkać żywego Chrystusa.
Nie grozi to chyba bohaterce scenki, odegranej w czasie Wieczoru Chwały. Dziewczyna zostaje postawiona przed sądem, jako "winna bycia katoliczką". W toku rozprawy, i dzięki błyskotliwej obronie jej adwokata, zostaje uwolniona, bo okazuje się, że tak naprawdę nie jest wierząca. Charakterystyczne, że po scence nie ma natychmiastowych braw…
Inna kobieta, o której mowa na tym Wieczorze Chwały, to Samarytanka, która spotyka Jezusa przy studni Jakubowej. Komentując odczytany fragment Ewangelii duszpasterz Petroklezji zaważa że, Samarytanka nie od razu wie, z Kim ma do czynienia. Widzi najpierw w Jezusie zwykłego Żyda, czyli "jednego z wielu". Jednak w toku tego niezwykłego dialogu, gdy Jezus mówi jej o wydarzeniach z jej życia, zaczyna widzieć w Nim kogoś więcej - jakiegoś wyjątkowego Żyda - "większego od Jakuba", następnie proroka, i wreszcie Mesjasza.
- Może i nam też czasem wydaje, że Jezus to jakiś wyjątkowy prorok; że powie nam co będzie, albo pomoże nam, gdy matura się zbliża. Pójdziemy na Mszę św. przed egzaminem i będzie wszystko dobrze…- mówi duszpasterz.
Samarytanka odkrywa, rozpoznaje Jezusa i biegnie do swojego miasta, by o tym opowiedzieć innym. Staje się posłańcem. Na końcu tego fragmentu Ewangelii padają ważne słowa Samarytan, którzy wtedy uwierzyli: "jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem Świata". Jezus jest kimś więcej niż Mesjaszem, zwraca uwagę ks. Węgrzyn; jest Zbawicielem, którego możemy spotkać tu i teraz, w Najświętszym Sakramencie.
To mocno wybrzmiewa podczas czuwania, którego momentem kulminacyjnym jest adoracja - Najświętszy Sakrament to nie opłatek, kawałek chleba, ale żywy, obecny wśród nas Chrystus.
am