Pątnicy dotarli do Wierzchowiska. Jasna Góra jest coraz bliżej. Do celu zostało niecałe 10 km. Zapytaliśmy ich, jak im się szło.
- Szło mi się bardzo dobrze. W pielgrzymce jest niezwykła atmosfera i wspaniali ludzie. Wędruję w grupie medycznej i tworzymy niesamowity zespół, który pomaga niedomagającym pątnikom, i mamy z tego niezwykłą frajdę - przyznaje Kasia Stangret z grupy biało-czerwonej. - Pielgrzymka to nie tylko rekolekcje, ale to droga. Takie też jest nasze życie. Ono jest taką drogą, gdzie spotyka się różnych ludzi i stajemy w różnych sytuacjach. Mimo upału, który nam doskwierał, poświęcamy swój wysiłek, trud, cierpienie dla Pana Boga w konkretnej intencji, co czyni nas mocniejszymi i silniejszymi, a przede wszystkim ludźmi dorosłymi - dodaje.
- Jesteśmy bliżej Matki Bożej, zostały nam ostatnie kilometry... I czujemy taką niewidzialną nić miłości, która nas pociąga do Maryi. Mimo zmęczenia, upału, czujemy, że Ona przyciąga nas do siebie, jak każde dziecko - mówią zgodnie ks. Jarek Szumański i ks. Michał Piekarski. - Każdy moment pielgrzymki jest dobrym czasem medytacji. Nie bez powodu na pielgrzymce jest strefa ciszy, która pozwala zrobić rachunek sumienia na koniec dnia, a także podziękować, za konferencje, medytacje, Eucharystię, słowo Boże, spowiedź. Jest też czas na uwielbienie, podziękowanie za to, co nas spotkało. Dla mnie to niesamowity czas doświadczenia wiary młodych ludzi, którzy ciągną nas do Boga, i to też dla nas kapłanów jest niezwykle budujące - dodaje ks. Michał Piekarski.
- Z każdej pielgrzymki zabieram radość z małych rzeczy. Atmosfera, której się doznaje we wspólnocie tylu osób, jest niezwykła. Buduje i umacnia relacje. Wspólnie się modlimy, tańczymy, śpiewamy. Ci ludzie są wspaniali! - zwraca uwagę pątniczka z grupy złotej.
- Mimo panującego upału, mieliśmy ożywczy deszcz, który działał jak oczyszczenie - wtrąca Beata Sieklucka z grupy złotej. - Jak co roku, w tym również, niosę intencje od różnych osób, które nie mogły pójść pielgrzymim szlakiem. Wszystkie złożę do stóp Matki Bożej, aby zostały wysłuchane. Cieszę się, że z mojej parafii w tym roku wędruje 15 osób, a wszystko dzięki świadectwu kilku pielgrzymów, jakie złożyliśmy po powrocie z ubiegłorocznej pielgrzymki. Jest to owoc tego, czym dzieliliśmy się po powrocie. Mówiliśmy o tym, czego doświadczamy na szlaku. Tych dziewięć dni ładuje nasze akumulatory na tyle, aby żyć szlakiem cały rok i planować kolejną pielgrzymkę - mówi.
- Są to nasze naładowane baterie, które trzymają do kolejnej pielgrzymki - dodaje Aneta Rudowska, pielgrzymująca po raz 10.