Z pielgrzymami na wieczornym apelu w Wielkiej Wsi spotkała się Anita Czupryn, publicystka "Polska The Times", autorka książki "Cuda dzieją się po cichu".
Pielgrzym w czasie wędrówki potrzebuje śpiewu, rozmowy, bycia z innymi, ale także ciszy i medytacji. Przejmujący był widok pola apelowego w Wielkiej Wsi, gdzie odbyła się godzinna adoracja Najświętszego Sakramentu. Wielu z pątników mimo zmęczenia klękało, modliło się z różańcem w ręku.
W czasie Apelu Jasnogórskiego odbyło się również spotkanie z gościem specjalnym, którym była Anita Czupryn, publicystka dziennika "Polska The Times". Opowiadała o swojej książce, która dotyczy cudów, jakie wydarzyły się na Jasnej Górze w XX i XXI wieku.
- Mimo że niektóre wydarzyły się dość dawno, są bardzo nieprawdopodobne i spektakularne. To dlatego interesowały mnie te cuda i te łaski, których doznali ludzie, którzy jeszcze żyją. Chciałam pokazać, że to, co wydarza się na Jasnej Górze, trwa cały czas i jest aktualne - mówiła Anita Czupryn na zakończenie trzeciego dnia pielgrzymowania.
Przypadki ludzi, które opisała, dotyczą zwykłych osób, które mają te same problemy co każdy - chorych rodziców, chore dzieci, a także swoje ułomności i słabości, z którymi się borykają. - Wyjątkowe jest to, że kiedy już wszystko zawodzi w życiu i kiedy znikąd nie ma pomocy, to ci ludzie nie odpuszczają. Na tym polega ich odwaga. Oni wierzą do końca, mimo że mąż czy żona traci nadzieję. Wtedy takie cuda się zdarzają. Lekarze często boją się zaświadczyć o cudzie. Ciągle wtedy powtarzają, że nie mają jakiś szczególnych na to dowodów - mówiła dziennikarka.
- Cuda dzieją się po cichu. One nie wydarzają się tylko raz i koniec, ale są one rozległe. Zmieniają nas od środka, ale też zmieniają wszystko wokół: nasze rodziny, siostry, braci - zwracała uwagę autorka. Wspomniała świadectwo Janiny, która zmagała się ze stwardnieniem rozsianym i miała problem z chodzeniem. Kobieta odwiedziła Jasną Górę i cudowny obraz Matki Najświętszej, gdzie ze wzruszeniem polecała się Matce Bożej. - Pewnego razu kule wypadły jej z rąk i z głuchym łoskotem spadły na posadzkę kaplicy. Janina Lach wyprostowała się, wpatrzona w cudowny obraz Matki Bożej. Czuła, jak całe jej ciało i umysł wypełnia wszechogarniająca błogość. W jednej chwili po SM nie pozostało ani śladu - opowiadała Anita Czupryn.
Podkreśliła, że cuda zdarzają się po to, aby nas pobudzić. - One zdarzają się, byśmy żyli pożytecznie i byli pożytecznymi dla innych, jak i dla samych siebie. Cuda też dzieją się po to, aby uwierzyli ci, którzy nie wierzyli, by wzmogła się wiara. Jest takie miejsce na Jasnej Górze, w którym można powiedzieć wszystko. Tam jest Matka Boża, która nikogo nie zostawi bez odpowiedzi - akcentowała.