Życzliwość, serdeczność i gościnność ludzka - to pozostało niezmienne, jak mówią pątnicy.
Na postoju pielgrzymki w Woźniakowie spotykamy małżeństwo z Płocka, Jurka i Agnieszkę, którzy idą z grupą miedzianą. Są zmęczeni, ale radośni. Na opalonych twarzach błyszczą uśmiechy. - Będzie dobrze, dojdziemy… - mówią. Nie są pierwszy raz na szlaku. Mają porównanie, jak to bywało kiedyś, a jak wygląda pielgrzymka dzisiaj.
- Jedną z zauważalnych zmian jest ubiór pielgrzyma. Kiedyś panowała tzw. moda maryjna - spódnice lub spodenki za kolana, przykryte ramiona. Nie chodziło tylko o aspekt moralny, ale taki ubiór był też bezpieczniejszy dla ciała. Dziś się codziennie o tym przypomina, bo bardzo łatwo o poparzenie słoneczne. Niestety, często młodzież nie bierze sobie tego do serca - mówi pani Agnieszka.
Gdy były większe grupy, szło się dłużej, a nocleg był czasem daleko od miejsca, gdzie odbywał się Apel Jasnogórski. Duże, ciężkie namioty rozstawiało się wolniej i potrzeba było do tego kilku osób. Dziś nie ma takiego problemu. - Mogłyby być jeszcze takie przenośnie prysznice - śmieje się pani Agnieszka. Ale to może za duży luksus, jak na pokutny charakter pielgrzymki...
A tak poważnie, widać też, ich zdaniem, powrót do dobrych, pielgrzymkowych tradycji. - Gdy byłam siedem lat temu na pielgrzymce, to przeżyłam pewien szok, bo czułam się trochę jak na rajdzie albo wyciecze. Były piosenki, taniec, śpiew, a za mało konferencji, wyciszenia. Teraz widzimy, że się do tego wraca. Młodzi też potrzebują wyciszenia, zamyślenia - mówi pani Agnieszka. - Widać, że wraca się do tych starszych, pięknych pieśni maryjnych, które były śpiewane jakieś 20-30 lat temu. Kiedyś praktycznie każdy pielgrzym miał swój śpiewnik; ja też taki mam. Oczywiście śpiewa się też i nowe pieśni - mówi pan Jurek, który jest muzycznym w grupie. - Dla mnie najlepsza nowa rzecz na pielgrzymce to jest "strefa ciszy". Chyba każdy jej potrzebuje.
Niezmienne pozostają życzliwość, serdeczność na szlaku. Do tej pory niemal na każdym postoju pielgrzymi są obficie karmieni przez mieszkańców kolejnych miejscowości. W Woźniakowie też suto zastawione stoły pod drzewami parku przy kościele. Wśród odpoczywających pielgrzymów przechodzi uśmiechnięta dziewczyna z tacą pełną słodkości. - Może drożdżówkę? - pyta.
am