Dla ryb w stawach i innych wolnostojących zbiornikach wodnych upały mogą stanowić śmiertelne zagrożenie. W Ciechanowie przyducha ryby zabiła.
Na leżącym w centrum miasta, w sąsiedztwie ratusza i Zamku Książąt Mazowieckich, zbiorniku (tzw. torfach) doszło do przyduchy. To stan, w którym w wodzie zaczyna brakować tlenu. Zabierają go glony, rozkładając się w wysokich temperaturach wody, a ta w "torfach", na przykład 1 sierpnia miała prawie 30 stopni Celsjusza.
Gdy drastycznie spada poziom tlenu w wodzie, zaczynają ginąć ryby. Najpierw podpływają pod powierzchnię wody, prawie pionowo próbując rozpaczliwie zaczerpnąć tlenu. Potem następuje masowe śnięcie. Tylko jednego dnia ciechanowscy wędkarze zebrali z "torfów" ponad 100 kilogramów martwych ryb. Głównie okoni, ale były też liny, szczupaki, sandacze, węgorze, karpie. - Jeśli temperatura powietrza wynosi 33 stopnie, a wody ponad 27 stopni, to jest to zupa, nie woda, wszystko się gotuje - mówi Henryk Grześ, prezes koła Polskiego Związku Wędkarskiego w Ciechanowie.
"Torfy", które są zbiornikiem płytkim (w najgłębszym miejscu są 3 m głębokości), jak sama nazwa wskazuje powstałym na torfowisku, od dwóch lat napowietrza specjalna fontanna, zbudowana na środku lustra wody w ramach budżetu obywatelskiego. Przy takich upałach jej napowietrzanie okazało się niewystarczające. Do akcji wkroczyli strażacy. Napowietrzali zbiornik przez trzy dni dwiema armatkami wodnymi. - Pomagaliśmy natlenić ten zbiornik, udostępniliśmy motorówkę do zbierania śniętych ryb - opowiada mł. bryg. Andrzej Król, zastępca dowódcy Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej PSP Ciechanów.
Wędkarze, którzy sukcesywnie zarybiają "torfy", już zapowiedzieli, że jesienią znów będą to czynić, by odrobić straty.
Marek Szyperski