Nowy numer 11/2024 Archiwum

Rana, której na imię Wołyń

– Tata nie chciał wiele o tym opowiadać – wspomina Józef Sebastiański. – Czasami tylko takimi urywkami mówił... Też jest mi ciężko, aż mnie zatyka, kiedy mówię o tym, co się tam działo.

Pan Józef, którego rodzice pochodzili z Wołynia, od 45 lat mieszka w Karwaczu k. Przasnysza. Jego ojciec, także Józef, pochodził z leżącej pod Łuckiem wsi Jeziorany Szlacheckie. Jak pisze pochodzący z niej Henryk Komański, przed II wojną światową, podobnie jak w innych wsiach, Polacy i Ukraińcy żyli w zgodzie, pomagając sobie po sąsiedzku w pracy, uczestnicząc we wspólnych zabawach i uroczystościach. We wspomnieniach Józefa Sebastiańskiego seniora Wołyń z tamtych czasów nie jawił się jednak jako sielankowa kraina. Nie bez powodu mężczyzna miał już wtedy rewolwer, co, jak przypuszcza syn, wynikało z jakichś obaw wobec ukraińskich sąsiadów.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy