W rodzinnym konkursie towarzyszącym płockiemu Marszowi dla Życia liczy się nie tylko nagroda.
Poszukiwanie swoich korzeni i poznawanie przodków może być nie tylko pewnym wysiłkiem ale i rodzinną zabawą. Przekonują się o tym uczestnicy konkursu familijnego, który od kilku lat towarzyszy płockiemu Marszowi dla Życia i Rodziny. Dziś w Opactwie Pobenedyktyńskim odebrali nagrody i dyplomy laureaci konkursu na samodzielnie wykonane drzewo genealogiczne.
- To syn chciał wiedzieć, skąd się wywodzi, jaka jest jego rodzina. Chciał się dowiedzieć czegoś więcej o swych korzeniach. Już nie raz uczestniczymy w podobnym konkursie. To dla nas twórcze zajęcie. Jeździliśmy po rodzinie, szukaliśmy informacji. I udało się…- cieszy się pani Renata, mama Pawła. To właśnie o mamie Paweł napisał wymagany esej, dołączony do pracy plastycznej, w postaci drzewa genealogicznego. Dlaczego? Mama jest dla niech ostoją w codziennym zmaganiu się z zespołem Aspergera. Czy to była zabawa, czy poważna sprawa? - I tak, i tak - odpowiada krótko Paweł.
Z kolei w zwycięskiej pracy tego konkursu drzewo genealogiczne wyrasta niejako z płockiego kościoła farnego. - Kościół farny to taki kościół, gdzie odbywało się większość sakramentów - mówi mała Ania. - Fara jest ważna w naszej rodzinie. Chociaż nie mieszkamy już w tej parafii, to do niej wracamy - dodaje jej mama, pani Ewa.
Przy i drzewie genealogicznym rodziny Bembenistów pojawia się m.in. Matka Boża Skępska, bo do skępskiego sanktuarium przez 60 lat nieprzerwanie chodziła babcia Ani. Jest też dziadek z AK, powstaniec warszawski. Do swojej pracy rodzina dołączyła eseje, przypominające pergaminowe zwoje. Jest też pendrive z filmem, w którym słychać głosy trzech kobiet, z trzech pokoleń. - Jest w tym filmie głos naszej praprababci, prababci oraz babci. Trzy pokolenia kobiet, sięgające do I wojny światowej. Praprababcia opowiada i śpiewa pieśni ułańskie. To nagranie to jest nasza duma i pamiątka - mówi pani Ewa, która w domu posiada profesjonalnie zrobione drzewa genealogiczne swojej rodziny. Co się czuje, patrząc na nie? - Czuje się, że się ma korzenie. Bez nich człowiek jest chwiejny, korzenie są bardzo ważne. To jest siła - dodaje mama Ani.
am