Narzędzie, jakiego szukali

W tej metodzie widać wszystko czarno na białym, uważają małżonkowie, którzy stosują model Creightona.

Jakbyśmy się na nowo narodzili...

Małżeństwo z Bielska to szczęśliwi rodzice czwórki dzieci. - Ja jestem czwartym dzieckiem w swojej rodzinie i moim marzeniem było to, by mieć takiego "bliźniaka pokoleniowego" we własny małżeństwie - mówi mężczyzna. - Wydaje mi się, że jeszcze bardziej dojrzale przyjmowałam tę ciążę. Z rozrzewnieniem żegnałam się z karmieniem piersią... - wspomina jego żona. Dla nich model Creightona także okazał się zbawienny.

- My stosujemy tę metodę po to, by odłożyć poczęcie dziecka, ale można powiedzieć, że dzięki niej również odkrywamy na nowo nasze małżeństwo - mówią. Jak codzienna obserwacja biologicznych symptomów płodności może mieć wpływ na relacje małżeńskie? - Stosowanie tej metody daje nam pełne poczucie bezpieczeństwa. Widać czarno na białym to, co się dzieje w kobiecym organizmie. Widzimy dokładnie, kiedy możemy się bardziej zbliżyć do siebie i kiedy jest czas, gdy musimy zachować wstrzemięźliwość. To bardzo przekłada się na życie i nasze interakcje - wyjaśnia kobieta.

Wcześniej, przyznaje, nie miała tego komfortu. W relacje małżeńskie po narodzinach kolejnych dzieci wkradały się lęk i napięcie. Bała się zwykłego pocałunku i przytulenia męża. Nie pomagało stosowanie, skądinąd skutecznej, metody objawowo-termicznej. - Ona mi po prostu "nie leżała" - przyznaje kobieta. Inne środki nie wchodziły w grę. - Nigdy nie stosowaliśmy antykoncepcji farmakologicznej, chociaż po kolejnej ciąży padła taka propozycja od ginekologa - mówi.

Już pierwsze spotkanie z instruktorką modelu Creightona dało im obojgu poczucie, że to jest to narzędzie, którego tak szukali. - To było tak, jakbyśmy się na nowo narodzili... - przyznają małżonkowie. Owszem, początkowo bywało trochę sztucznie, gdy musieli uczyć się instrukcji i postępować według nich, ale z czasem, jak twierdzą, weszło im to w krew i stało się naturalną częścią ich życia. - Zauważyliśmy też, że zaczęliśmy odnajdować czas dla siebie. Do tej pory brakowało nam tego normalnego posiedzenia razem, przytulenia się do siebie, ale pełnego wolności, bez żadnych podtekstów.

Dla mieszkanki Bielska już na początku obserwacji model Creightona okazał się również papierkiem lakmusowym dla nieprawidłowości w organizmie. Dzięki temu szybciej trafiła do lekarza, który zalecił stosowne leczenie. - W tej metodzie, stosowanej oczywiście konsekwentnie, nie można się pomylić. Tu wszystko widać czarno na białym - mówi małżeństwo z Bielska.

Kontakt do instruktora modelu Creightona: tel. 502 559 252, e-mail: aleksandra.stupecka@plodnosc-plock.pl.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

am