- Jaki jesteś przed Jezusem w Triduum Paschalnym: krzyczysz, rozmawiasz czy milczysz? - pytał bp Mirosław Milewski w katedrze.
- W tych dniach Świętego Triduum Paschalnego zegar nie bije zwyczajnie, ale od tego wieczoru zaczyna nam przypominać kolejne godziny męki Pańskiej, odmierzane sekundami zdrady Judasza i biczów, smagających niewinne ciało, kwadransami straży nocnych w więzieniu Piłata, minutami spędzonymi w Ogrodzie Oliwnym, godzinami piania koguta i dniami trwogi, konania i bólu. Czas przyspiesza, a uczestnicy tych wydarzeń różnie reagują: jedni krzyczą, inni po prostu rozmawiają, a jeszcze inni zwyczajnie milczą - mówił biskup w kazaniu.
Zwrócił uwagę na stosunek ludzi współczesnych do Jezusa i Jego męki. - Wielu ludzi krzyczy - mówił. - W tych dniach tak wiele krzyku wydobywa się z gardeł różnych ludzi. Jedni krzyczą, bo im sklepy zamknięto w niedziele, a może chcieliby wtedy wśród kolorowych wystaw galerii zdławić krzyk swojego sumienia, które ich nawołuje do dostrzeżenia na horyzoncie życia Boga i wiary. Inni krzyczą, bo zapomnieli, kto był katem, a kto ofiarą w dramatycznym czasie II wojny światowej, a na tym krzyku chcieliby budować prawdę o przeszłości. Jeszcze inni nie chcą usłyszeć krzyku narodzin nowego życia i wolą rękami powołanych do życia być sędziami wyrokującymi śmierć.
- Ale jest jeszcze w tych dniach słyszalny inny krzyk, który ma szczególną moc, bo wraz z nim dokonuje się zbawienie człowieka. To krzyk Syna Bożego, krzyk trwogi konania w czasie modlitwy w Ogrójcu, krzyk siedmiu słów, wypowiedzianych z krzyża. Ten krzyk przynosi ulgę, sprawia, że wszystkie inne krzyki nie mają już takiej mocy, słabną, milkną. Wraz z nim drży ziemia, skały pękają, rozdziera się zasłona Przybytku, a wielu wraz z setnikiem zaświadcza, że to głos prawdziwego Boga. Bądźmy czujni na ten głos krzyku Syna Bożego! Głos, który przebacza, który otwiera zdrój miłosierdzia ze swojego przebitego boku. Wydobądźmy go z tumultu świata, niech ten krzyk będzie mocniejszy od innych! - apelował.
Następnie biskup zachęcał, aby z Wieczernika uczyć się stylu rozmowy - biorąc przykład z cierpliwego dialogu, który Pan Jezus prowadził ze swoimi uczniami. - Pan, który cierpliwie rozmawia, Pan, który tłumaczy, objaśnia, nie wyśmiewa pytań, ale próbuje zrozumieć pytającego. Pan, który uczy nas, jak powinniśmy rozmawiać, nie tylko w tych świątecznych dniach przy stole rodzinnym, nie tylko w autobusie czy na ulicy, ale i w szkole, w pracy, gdziekolwiek wypowiadamy słowa. A może te dialogi Jezusa z ostatniej wieczerzy napełniają nas gorzkimi pytaniami o to, jakie są nasze rozmowy? Te dialogi w małżeństwach, gdzie zamiast siły argumentów podnoszony jest argument siły rozwodu. Te wymiany zdań w rodzinach, gdzie dzieci rozmawiają z rodzicami tylko przez telefon i sms-y, a rodzice już nie znają języka i tembru głosu swoich dzieci. Te rozmowy nasze powszednie, codzienne, kiedy narzekamy, wytykamy palcami, oczerniamy albo ranimy złym słowem, zachowując się jak paparazzi, którym zależy tylko na tym, aby znaleźć sensację, puścić fake newsa, żeby coś się działo. Te nasze słowa o Kościele i o kapłanach, których dużo pada zwłaszcza w tych dniach, a które nie zawsze budują młodych, którzy chcieliby może podjąć drogę powołania kapłańskiego czy zakonnego, ale blokuje ich perspektywa, że kiedyś także ich w taki sam sposób opiszą rówieśnicy, rodzice, koledzy w pracy.
- Pan uczy nas rozmawiania, kiedy nie tylko słowami, ale i czynami opowiada nam hagadę o przykazaniu miłości Boga i bliźniego. Jezus uczy nas, którym się wydaje, że możemy opisać wszystko, że najwięcej powiemy wtedy, gdy zamilkniemy.
- Jednak najbardziej będzie przejmująca ta cisza, w której Chrystus dokonuje najważniejsze sprawy. Cisza, w której przyjmuje pocałunek Judasza. Milczenie na słowa Piłata i w czasie dźwigania krzyża na Golgotę, a potem cisza świeżego grobu, dopiero co wykutego, w którym dokonał się największy cud – cisza stała się na nowo życiem.
- Taka sama ożywiająca cisza wypełnia kościoły, gdzie miliardy modlitw przed ołtarzem wystawienia, a potem przed grobami Pańskimi będą bombardować niebo i prosić Chrystusa, by z ciszy otchłani wyprowadził więźniów i siedzących w ciemności. By znowu przeszedł z nami przez czerwone morze naszych grzechów i utopił je w paschalnej wodzie chrztu i pokuty. By w ciszy kratek konfesjonałów, w czasie Nocy Konfesjonałów, jak i wcześniej, podczas rekolekcji, uciszył nasze skołatane grzechem serca. I to chyba najbardziej do nas przemawia tego wieczoru – cisza Boga, który bez narzekania podejmuje trud za człowieka - mówił bp Milewski.