Po raz drugi wierni z parafii św. Jana Ewangelisty w Bogatem zaangażowali się w Drogę Krzyżową z Wielodrożna.
- Jest marzec 2018 roku, tak jak wtedy dwa tysiące lat temu, jest ładna pogoda, niedługo już wiosna, mimo mrozu świeci słońce i słychać wiosenny śpiew ptaków, jest mnóstwo ludzi. Na całym świecie dzieje się tak wiele ważnych rzeczy. Rodzą się ludzie i umierają, pracują, żyją, na pozór nic się nie zmieniło. Może zmieniło się otoczenie, Państwo, elektronika, czasy, mechanika. To jest tylko inne. Ale czy wielokrotnie nie tożsame z tamtymi czasami, gdy Boży Syn oddał swoje życie na okup za wielu? Dziś przecież też się krzyżuje Chrystusa przez aborcję, eutanazję, pychę, egoizm, znieczulicę, lenistwo, uzależnienia i wiele innych, które jeszcze bardziej bolą niż wtedy. Wsłuchajmy się w słowa rozważań i odpowiedzmy sobie na pytania, z kim bardziej nam po drodze? Weroniką, Szymonem, Matką, Janem, czy z tymi, co szydzili, opluwali? – zwracał się do wiernych ks. Cezary Olzacki, proboszcz parafii w Bogatem.
Krzyż, jako znak zbawienia i codziennych ludzkich krzyży, niesiony był przez różne stany. Przygotowane rozważania, czytane przez reprezentantów grup parafialnych, były odnosiło się do sfery moralnej i życia codziennego.
Przy stacji I wierni usłyszeli: "W momencie, gdy Chrystus poddaje się niesprawiedliwym sądom i przyjmuje krzywdzący wyrok "jednak umrzesz", pomyślmy sobie o tych najsłabszych, których dzisiejszy świat skazuje na przedwczesną śmierć. Pomyślmy sobie o dzieciach nienarodzonych, o ludziach starych i chorych, o kalekach i tych, którym zabrania się żyć. A przecież najpiękniejszy jest uśmiech chorego dziecka, dotyk dłoni spracowanej matki czy krzyż choroby, kalectwo tego, który mimo wszystkiego go dźwiga".
Przy stacji IV spotkania Chrystusa ze swoją Matką, spotkania, w których krzyżują się ich spojrzenia pełne bólu i cierpienia, przypomniano grzechy popełniane w rodzinach: brak szacunku dla rodziców, rozpad rodzin i małżeństw. "Czy w tym wszystkim jesteśmy idealni i bez winy? Czy słowo "matka", "ojciec", jest jak świętość i ma dla nas jeszcze znaczenie? Czy może zastąpiliśmy je zwrotem "stary", "stara", "ej ty"? Czy staramy się, by rodzina była miłością, uczciwością i Bogiem silną?"
Rozważając trzeci upadek Chrystusa pod krzyżem uczestniczy tego nabożeństwa usłyszeli: "W momencie, gdy Chrystus upada po raz trzeci pod krzyżem, zatrzymujemy się wraz z Nim, by oczyma wiary spojrzeć na świat XXI wieku i zadać sobie pytanie: od czego ja mogę być uzależniony? Od czego są uzależnieni otaczający mnie ludzie? Wszystko, co zabiera mi czas, moją miłość do drugiego człowieka i czyni zamkniętym w sobie – jest moim uzależnieniem! Jest nim czasem moja praca, moja komórka, mój komputer, mój kolejny kieliszek, kolejny papieros, dawka narkotyku, które czynią mnie uzależnionym".
Nabożeństwo zakończyło się w kościele parafialnym, w którym została odprawiona Mszy św. - Biorę udział w tej Drodze Krzyżowej, bo wiem, że jest ona dobrym rachunkiem sumienia na dzisiejsze czasy. Rachunkiem, który idealnie przygotowuje mnie na Niedzielę Zmartwychwstania. Te rozważania uzmysłowiły mi, że każdy mój grzech może być gwoździem, który przybija Chrystusa do krzyża. Krzyża, z którego płynie dla mnie wybawienie i moje zbawienie – przyznaje jedna z uczestniczek, pani Stanisława.