Ich hasłem są słowa "Byłem chory, a przyszliście do mnie", a tematem przewodnim wolontariat.
- To, że tu jestem z wami to nie jest przypadek i zaświadczam, że jestem narzędziem w ręku najlepszego Mistrza i że każdy może nim być - mówiła Barbara Mastalerczuk, która przez kolejne dekady realizowała w różne sposoby posługę wolontariusza. W swoim świadectwie, utkanym z wydarzeń, postaci, przedsięwzięć, których się podejmowała (m.in. jako rodzina zastępcza), wskazywała że człowiek nie jest w tym sam, i wiele problemów rozwiązywało się nieprzypadkowo.
- Kiedy patrzymy na krzyż i słuchamy Jezusa z wysokości krzyża możemy powiedzieć, że całe życie człowieka jest rozpięte pomiędzy dwoma słowami: "pragnę" i "wykonało się". Gdy człowiek chory mówi "pragnę" i przystępuje do sakramentu spowiedzi, to łączy się z ofiarą Chrystusa. Jezus z wysokości krzyża zostawił człowiekowi największy skarb na ziemi - Maryję. Ona towarzyszy chorym i cierpiącym, ona wie, czym jest śmierć, czym jest cierpienie - mówił podczas wczorajszej Mszy św. rekolekcyjnej ks. Krzysztof Szuliński, kapelan Hospicjum pw. św. Urszuli Ledóchowskiej w Płocku. W kazaniu wspominał chorych hospicjum, m.in. postawę pana Bogdana, który powtarzał, że nie może doczekać się momentu spotkania z Jezusem Miłosiernym. - Była w nim taka świadomość, że to właśnie w Płocku dokonało się to wielkie dzieło - zauważył kapelan hospicjum.
O powierzeniu krzyża swojej choroby i cierpienia mówił podczas dzisiejszej Mszy św. ks. Stefan Cegłowski, proboszcz parafii katedralnej. - Jesteśmy tu dziś w kościele nieprzypadkowo. Jesteśmy tu, by usłyszeć, że ten krzyż moich trudności, choroby, błędów bierze Chrystus. Jeśli tego nie przyjmiemy, to będziemy na etapie traktowania Chrystusa jako "poprawiacza" świata, świętego człowieka, ale nie Zbawcę. Gdy św. Faustyna przyjmuje Go jako Zbawiciela, On pięknie przemienia jej życie, chociaż nie zdejmuje trudności, jakie ona przeżywa - mówił w kazaniu ks. S. Cegłowski.
- Nieraz siedzimy w jakimś miejscu naszego życia i nie mamy odwagi, cierpliwości i siły wyjść z ciemności do światła, do Chrystusa i pozwolić, aby On nas uzdrowił. Nieraz obawiamy się trochę na zapas, myślimy, co to będzie, jak nas to czy tamto spotka - zauważył. Tymczasem, jak mówił, bardzo potrzebny jest zwrot ku Bogu, który daje nam siłę i pokój. Proboszcz płockiej katedry wspominał też czas konania ks. Piotra Błońskiego, który patronuje tym rekolekcjom. - Gdy odmawialiśmy Koronkę jego oddech stał się bardzo lekki, a ręka podniosła się nie w geście błogosławieństwa, ale przywitania się z kimś… W Kościele mówimy, że to był koniec życia ziemskiego, ale ufamy, że dzień narodzin dla nieba - zauważył. Dodał też, że nie można się przyczaić do pogrzebów i widoku trumien. - Ale jeżeli nasze życie chrześcijańskie, wiara ma mieć jakiś sens, to właśnie w tym momencie niech działa - mówił ks. Stefan Cegłowski.
Jutro, w sobotę o godz. 9 zostanie odprawiona ostatnia Msza św. w tym cyklu rekolekcji. Świadectwo o pomocy wspólnoty wdów konsekrowanych powie ks. prof. Ireneusz Mroczkowski, który jest opiekunem tej wspólnoty, a także wdowa konsekrowana Maria Cybart. Każda Msza św. tych rekolekcji kończy się modlitwami do świętych i specjalnym błogosławieństwem dla chorych. Organizatorami płockich rekolekcji dla wdów, wdowców i osób z problemami onkologicznymi są parafia katedralna, wspólnota wdów konsekrowanych oraz Bractwo św. Antoniego.
am