Jacek Magiera w Ciechanowie: o stylu piłkarskim, klubie Legii i swojej religijności.
Były trener klubu piłkarskiego Legii Warszawa był gościem spotkania "Spójrz mu w oczy", w parafii Błogosławionych Biskupów Męczenników.
W czasie spotkania przyznał, że przechodził wszystkie szczeble piłkarskiej kariery. Był asystentem kolejnych siedmiu trenerów, drugim trenerem, aż w końcu został pierwszym.
Niezależnie od tego, w jakim miejscu się znajdował, zawsze wymagał dominacji, gry do przodu, a przede wszystkim zwycięstw. - Ja też stawiałem sobie takie cele. Gdy debiutowałem, jako trener w Lidze Mistrzów, po pierwsze musiałem obudzić w zawodnikach radość i chęć gry, po drugie wiarę w to, co potrafią, a po trzecie uświadomić im, w jakim klubie grają - mówił w czasie spotkania były trener Legii Warszawa.
W czasie spotkania nie zabrakło również rozmowy o jego wierze. - Jestem katolikiem, ale nie obnoszę się ze swoją wiarą, przeżywam ją w skupieniu. Całą rodziną staramy się przestrzegać zasad Dekalogu. Do kościoła chodzę nie tylko od święta. Szukam u Boga spokoju duchowego, inspiracji. To ma ogromne znaczenie. Nie ukrywam, że przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze podjąłem wszystkie najważniejsze decyzje życiowe. O małżeństwie, końcu kariery, objęciu Legii itp. To miejsce jest mi szczególnie bliskie. Jestem częstym gościem na Jasnej Górze, gdy przyjeżdżam do Częstochowy, zawsze tam idę. Zazwyczaj na Mszę św. o siódmej rano, gdy jest najmniej pielgrzymów. Wtedy mogę w ciszy, skupieniu pomodlić się i pozbierać myśli, a także naładować energię. Wiem, że Matka Boża mną się opiekuje. Zawsze przed meczem starałem się poświęcać chwilę czasu na modlitwę - mówił Magiera.
Były trener Legii Warszawa przyznał, że to, gdzie się ktoś urodził, lub został wychowany, nie ma znaczenia. Najważniejsze jest jednak to, co się wynosi z domu, jakie wartości się tam zdobywa.
- Jeżeli w domu jest spokój, są rodzice, którzy wskazują odpowiednią drogę, to zdecydowanie łatwiej jest sobie radzić w życiu. Ja wiem natomiast, że będąc zawsze blisko Boga, łatwiej jest podejmować decyzje. Zawsze ma się wtedy taki spokój wewnętrzny i postępując zgodnie z przykazaniami spowoduje to, że będzie dobrze. W sporcie zawsze trzeba patrzeć do przodu - przyznał Jacek Magiera.
Zapytany o to, czy wiara pomaga odnosić sukcesy sportowe przyznał, że tak.
- Zawsze przed meczem znajduję czas na krótką modlitwę. Modlitwa dawała mi dużo spokoju. Nigdy niczego nie robiłem na pokaz, to jest indywidualna sprawa każdego człowieka, zarówno zawodników czy trenerów. Najwięcej meczów było rozgrywanych w niedzielę, dlatego zawsze do swoich zawodników mówiłem, że jeśli ma ktoś ochotę pójść do kościoła, to może iść. Jednak nigdy nikogo do niczego nie zmuszałem. Sam wielokrotnie rano, przed meczem, jeździłem w różne miejsca, aby jeszcze przed meczem "nabrać" dodatkowej siły i energii, którą czerpałem z Eucharystii - mówił w czasie spotkanie trener.
Jacek Magiera jest żonaty, ma dwójkę dzieci, przyjaciół, na których może liczyć. Jak wspomniał najważniejsze jest być sobą. Swoją żonę poznał właśnie na stadionie piłkarskim, podczas jednego z meczów.
- Z Magdą poznaliśmy się na stadionie, w 1998 roku. Przyszła ze swoim bratem, który zbierał autografy od piłkarzy Legii, i tam mieliśmy okazję się spotkać po raz pierwszy. I tak pozostało do dziś. Może łatwiej mi dzisiaj w domu rozmawiać o swojej pasji, gdyż mam obok siebie osobę, która to rozumie i doskonale wiele, jak dużo wsparcia potrzeba z boku, aby zmierzyć się z tymi wszystkimi pokusami, które są dookoła - wyjaśnił Magiera.
Zgrupowania, to przeważnie soboty i niedziele, jak zatem udaje się pogodzić mu życie prywatne z życiem zawodowym? Jak zapewnił Magiera, jest to wyznanie, z którym się trzeba się zmierzyć.
- Nie ukrywam, że będąc pierwszym trenerem Legii Warszawa mój tydzień wyglądał tak, że od poniedziałku do niedzieli, w godzinach od 7 do 19 spędzałem czas na zgrupowaniach i wyjazdach. Dlatego prowadzenie domu było wyłącznie na głowie mojej małżonki - mówił Jacek Magiera.
Według trenera, sport jest dziedziną życia, w której trzeba się poświęcić, ale trzeba mieć wyznaczone cele. Chcąc coś robić dobrze, trzeba się podporządkować.
Zwrócił uwagę, że wiele czynników decyduje o sukcesie. Wyliczał m.in. pracowitość. Wiele ludzi ma też talent, ale poświęca mu zbyt mało czasu. Na początku ten talent jest zauważalny, a gdy się go nie rozwija, to się go zabija.
- Najwięcej w sporcie osiągają ci, którzy są najbardziej zdyscyplinowani, zaangażowani, i ci, którzy wkładają w to najwięcej pracy. Idąc pomału, idą do przodu. Wielu rezygnuje już na starcie. Jednak jak przekonywał trener Legii, nie wolno się rezygnować na starcie, ale warto zakasać rękawy i iść dalej - zachęcał.
Co zatem jest algorytmem na sukces według Magiery? - Pierwszą literą, jest P. Trzeba mieć pasje w tym, co się robi. T - to talent, który każdy z nas posiada do różnych dziedzin. Ś - świadomość, tego, co można zyskać i co stracić, aby ten sukces osiągnąć. Trzeba to pomnożyć przez działanie, czyli pracę, szukanie rozwiązań oraz literka, W - czyli wiara. Najważniejsze do tego wszystkiego, co wymieniłem, jest potrzebna wiara. Trzeba wierzyć w to, co się robi - tłumaczył były trener.
Jacek Magiera, oprócz swojej popularności, co ważne cieszy się także dużym szacunkiem i uznaniem w środowisku piłkarskim. Obecnie odpowiada za grupy młodzieżowe do lat 20.