W wieku 92 lat zmarła s. Genowefa Nowak, służka NMP Niepokalanej.
Urodziła się 17 września 1925 roku w Drzewicy k. Nowego Miasta n. Pilicą. "Gdy byłam mała, w szkole zadano nam na lekcji pytanie: kim chcesz zostać? Ja z przekonaniem odpowiedziałam, że zakonnicą, bo to mnie pociągało. Zresztą z mojej miejscowości pochodziło już kilka sióstr zakonnych" - wspominała kilka lat temu na łamach "Gościa Niedzielnego" s. Genowefa.
Kiedy szła do zakonu, była wojna, rok 1941. "Pamiętam dokładnie ten dzień: 26 sierpnia, piękny, słoneczny. Tata wiózł mnie wozem, w koszyku były wszystkie moje rzeczy - zakonna wyprawka. Moja koleżanka, która też chciała wstąpić do zakonu, przyjechała dzień później, bo tego dnia zatrzymali ją Niemcy" - wspomina. W lipcu 1943 roku złożyła śluby zakonne, za kilka miesięcy obchodziłaby więc 75 lat życia zakonnego jako służka.
W 1948 r. przybyła do Makowa Mazowieckiego. Opowiadała, jak płynęła tam statkiem: najpierw z Płocka do Warszawy, a następnie autobusem przez Pułtusk do Makowa, bo wciąż drogi były zniszczone po wojnie, że łatwiej było się przeprawiać rzekami. Była katechetką. Wtedy jeszcze religia była w szkole. "W Makowie nasz dom był zniszczony w czasie wojny, ale ówczesny proboszcz, ks. Franciszek Gościniak, bardzo chciał, abyśmy wróciły. Potem proboszczem był ks. Henryk Błażejewski i ks. Józef Śliwka. Oni byli moimi proboszczami przez długie lata" - wspominała jeszcze niedawno siostra.
Spośród jej uczniów w makowskiej parafii wyszło 21 kapłanów, co zawsze z satysfakcją podkreślała.
- Ona nie tylko uczyła nas religii, ale również była gościem w moim domu rodzinnym u Modzelewskich w Zakliczewie. Zawsze ciepła i serdeczna, cudowny człowiek - tak wspomina zmarłą siostrę Joanna Równa z Makowa. - Uczyła religii mnie i męża. Uczyła również nasze dzieci. Często ją wspominamy - dodaje Bogumiła Szulc. - Była bardzo miłą kobietą i wzorem dla wielu osób - mówi Lidia Piątek.
S. Genowefa uczyła również katechezy naszą redakcyjną koleżankę Agnieszkę Otłowską. - Zawsze była ciepła, serdeczna i uśmiechnięta. Uczyła mnie religii w II klasie i przygotowywała do I Komunii św. Pamiętam, że zawsze była wymagająca. Na każdą katechezę trzeba było być przygotowanym. Najbardziej utkwił mi w pamięci jej ciepły i szczery uśmiech, który rozpromieniał jej twarz. Zawsze czesała się w kok, nosząc nisko na nosie okulary. Kiedy odpytywała nas z pytań katechizmowych, nigdy nie było ulgi, trzeba było je znać śpiewająco. Bo, jak powtarzała: gdyby ktoś cię w nocy obudził, ty śpiewająco to powiesz!
Siostra zmarła w Płocku w sobotni wieczór 10 lutego, w domu sióstr służek przy ul. Granicznej. Jeszcze rano była, jak zawsze, na wspólnotowych modlitwach i Mszy św., a potem na wspólnym posiłku. W ostatnich dniach widać było, że słabnie, ale do końca była wytrwała w swoich obowiązkach duchowych i samodzielna. W ostatnim czasie już coraz mniej mówiła, ale pozostał na jej twarzy szczery i piękny uśmiech.
Uroczystości pogrzebowe śp. s. Genowefy Nowak odbędą się we wtorek 13 lutego o godz. 11 w kaplicy na cmentarzu katolickim przy ul. Kobylińskiego w Płocku.
Więcej o s. Genowefie Nowak:
Wciąż śnią się jej dzieci. Wspomnienia z Makowa Mazowieckiego