W kościele św. Jana Chrzciciela w Płocku zainaugurowano Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan.
Płockim zwyczajem ekumenicznym spotkania w Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan rozpoczęły się w kościele świętojańskim. Mszy św. przewodniczył bp Mirosław Milewski. Powiedział, że na początku dorocznych spotkań ekumenicznych trzeba ze skruchą wyznać, że do Boga nie idziemy razem, ale podzieleni.
- Gdzie się zaczyna ekumenia? - pytał w homilii ks. Eliasz Tarasiewicz, proboszcz parafii Przemienienia Pańskiego w Płocku. - Ona bierze początek od naszych dobrych uczynków. Ewangelia mówi nam jednoznacznie, że dla Boga bardzo, ważne jest dobro w małych, prostych, powiedzielibyśmy błahych sprawach, które dajemy potrzebującym. Chyba każdy z nas jest w stanie dać drugiemu coś do jedzenia, podać kubek wody do picia, zaprosić zmęczonego drogą wędrowca chociaż na chwilę pod swój dach, opiekować się chorym człowiekiem, odwiedzić więźnia itd. Te rzeczy, jeśli uczciwie na nie spojrzymy, nie są poza naszym zasięgiem. Problemem może być nasze nastawienie do kwestii podarowania komuś czegoś i nieoczekiwania na rewanż z jego strony. Zauważmy, że tak naprawdę Jezus nie każe nam robić nie wiadomo czego. On tylko zwraca naszą uwagę, że najważniejsze w ostatecznym rozrachunku będą małe gesty dobroci wobec tych, którzy nie radzą sobie w życiu. Popatrzmy, że Pan Nasz Jezus Chrystus nie analizuje z jakich powodów, zawiniona czy niezawiniona, dotknęła ich taka czy inna bieda, ale stawia sprawę jasno: jeśli możesz pomóc potrzebującemu, zrób to! - mówił ks. Tarasiewicz.
Przestrzegał, aby dobre uczynki nie były spełniane z wyrachowania, aby nie były podszyte egoizmem czy samolubstwem: - Ci, którzy zostali pochwaleni przez Pana naszego Jezusa Chrystusa nie wiedzieli, że pomagają Jemu, robili to bezinteresownie, nie oglądając się za siebie, czy ktoś to zauważy, pochwali, doniesie przełożonym. Kierowali się kochającym sercem, czułym na ludzką biedę, na ludzkie nieszczęście a nie zimną kalkulacją i myśleniem, co można by na tym ugrać dla siebie, co za to będziemy mieli - stwierdził proboszcz parafii prawosławnej w Płocku.
Dodał, że tydzień ekumeniczny jest po to, aby "każdy z nas znalazł czas na pamięć o innych o tych którzy potrzebują pocieszenia, potrzebują wsparcia, potrzebują dachu nad głową, potrzebują jedzenia, potrzebują miłości jak ludzkiej tak i chrześcijańskiej" - mówił kaznodzieja w czasie Mszy św. o jedność chrześcijan.
We wspólnej modlitwie u św. Jana Chrzciciela wzięli również udział kapłani mariawiccy Mirosław Polkowski i Gabriel Grabarczyk, którzy reprezentowali biskupa naczelnego Kościoła Starokatolickiego Mariawitów Karola Marię Babiego.
Zwyczajem płockich spotkań ekumenicznych, Wyższe Seminarium Duchowne i Klub Inteligencji Katolickiej zorganizowały po Mszy św. agapę. Była ona okazją do dzielenia się świadectwem ekumenicznej drogi. - Mój poprzednik ks. Walenty Kraśnikow, który był proboszczem w Płocku przez ponad 20 lat, nigdy nie kupował chleba. Co rano bowiem siostry mariawitki przynosiły mu świeże pieczywo do domu - opowiadał ks. Eliasz. - I ja pamiętam te siostry - dodał ks. Marek Jarosz, rektor WSD. - Gdy spotykaliśmy te podeszłe w latach zakonnice na mieście, to one zawsze pierwsze, pozdrawiały nas, młodych kleryków w sutannach. To było bardzo dla nas pouczające i wymowne - wspominał ks. Jarosz.