Dzień, który boli

– Wieziono nas w bydlęcych wagonach, karmiono zupą z wielbłąda, a gdy ktoś umierał w drodze, jego ciało wyrzucano prosto na step – wspomina pani Helena.

ks. Włodzimierz Piętka

|

14.09.2017 00:00 Gość Płocki 37/2017

dodane 14.09.2017 00:00
0

Helena Sędzicka od 61 lat mieszka w Ciechanowie, ale jej korzenie to Wileńszczyzna, ukochane i utracone Kresy: dom, z którego wygnano jej rodzinę, wspomnienie o ojcu, który zmarł w łagrze, i przeraźliwa myśl o kołchozie, w którym powiedziano jej, że ma „pracować na wieczność”. Oto jedna z historii, która symbolicznie wpisuje się w datę 17 września 1939 roku. Wciąż jest żywa i boli, ale – jak zaznacza pani Helena – powoli leczą ją wiara i potrzeba przebaczenia.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Włodzimierz Piętka

Zapisane na później

Pobieranie listy