Z Płocka do Słupna przeszła wczoraj pielgrzymka Akcji Katolickiej, upamiętniająca męczeńską śmierć błogosławionego abp. Antoniego J. Nowowiejskiego.
Słupno było przez niemal rok miejscem internowania i przystankiem w drodze Arcybiskupa do tzw. obozu przejściowego w Działdowie (w rzeczywistości był to obóz zagłady), w którym został zamęczony, wraz ze biskupem pomocniczym Leonem Wetmańskim. Od 9 lat zarząd Akcji Katolickiej diecezji płockiej organizuje pieszą pielgrzymkę śladami Arcybiskupa Męczennika.
W tym roku na 15-kilometrowy szlak wyruszyło ponad 100 osób, m.in. z płockich parafii, a także Bielska, Dobrzynia nad Wisłą, Nasielska, Ciechanowa, Proboszczewic, Nowego Duninowa, Miszewka Strzałkowskiego i Opinogóry. Grupę poprowadził ks. Stanisław Gurzkowski, wikariusz parafii Świętego Krzyża w Płocku, a przed kościołem w Słupnie powitał ją proboszcz parafii św. Marcina ks. Marek Zaborowski.
- Stajemy w tym kościele na skrawku mazowieckiej ziemi, będącej świadkiem męczeństwa patrona naszej Akcji Katolickiej bł. abp. Antoniego Juliana Nowowiejskiego. Chcemy podziękować Bogu za naszą historię, dzień dzisiejszy, a jednocześnie prosić o potrzebne łaski. W Roku Fatimskim, w dzień Matki Bożej Częstochowskiej łączymy się z Jasną Górą - powiedziała Wiesława Winiarska, prezes AK diecezji płockiej.
W Słupnie pątnicy wzięli udział we Mszy św., której przewodniczył ks. Krzysztof Jończyk, diecezjalny asystent AK. Nawiązując do odczytanej Ewangelii o Kanie Galilejskiej, zauważył, że zdanie starosty weselnego „zachowałeś dobre wino aż do tej pory” bardzo dobrze podsumowuje życia Błogosławionego. - Można by bardzo długo mówić o tym, co osiągnął, można by podawać tytuły jego książek, jeszcze nie tak dawno stanowiące podręczniki do teologii, a dzisiaj bez tych podręczników nie obejdzie się historia teologii. Można by mówić o jego fascynacji kulturą i sztuką i że to wszystko, co wiemy o starym Płocku, w dużej mierze wiemy, dzięki jego Monografii. Można by mówić o jego niezwykłej relacji z seminarium i miłości, którą darzył tę wspólnotę. Ale tak naprawdę dobre wino zachowało się na koniec jego życia. Mógł się ks. arcybiskup w pewnym sensie czuć, jako spełniony kapłan i biskup. Ponad 80-letni człowiek, widzący owoce swojej pracy, widzący rosnącą cudownie diecezję mógł czuć, że już przyszedł czas odpoczynku - zauważył.
Ks. K. Jończyk przypomniał, że abp Antoni był uważany przez okupanta za jednego z głównych wrogów. - Jeśli czyta się dokumenty, donosy, listy, które idą do głównego Urzędu Bezpieczeństwa III Rzeszy, to tam mamy arcybiskupa przedstawionego jako podstawowego i głównego wroga Rzeszy W lutym 1940 r. zabierają go z jego pałacu biskupiego, nie dając czasu na spakowanie się. Wiemy to z relacji sióstr pasjonistek, które łapały w biegu, co się dało. Przyjeżdża tutaj, więziony jest w budynku nieogrzewanej szkoły. Ale nigdy nie zapomina, że jest pasterzem - mówił ks. Jończyk.
- Dziś, w tym dniu Maryjnym, Jezus i Maryja stawiają nam arcybiskupa za wzór, jako kogoś, kto wciąż niezłomnie wskazuje drogę, która wiedzie poprzez wierność Chrystusowemu krzyżowi i umiłowanie ojczyzny - zauważył w kazaniu ks. Krzysztof Jończyk.
am