- Na szańcu obrony życia i wartości nie stawia się tchórzy i dezerterów, ale dzielnych bojowników Bożych - pisał 50 lat temu Prymas Tysiąclecia o młodzieży i św. Stanisławie Kostce. Oto zapomniany list, a wciąż tak bardzo aktualny.
IV. Idziemy drogą miłości
Brak życzliwości, obojętność wobec drugiego człowieka jest dziś - obok fenolu, kurzu, dymu i innych trujących odpadków nowoczesnej techniki - źródłem tak zwanych chorób społecznych, czyli takich, które dziesiątkują dzisiejszą ludzkość, podobnie jak dawniej dżuma czy gruźlica. Człowiek potrzebuje i pragnie miłości. Pomimo trzeźwych czasów dzieci zabiegają o miłość rodziców, walczą o jej wzajemne dochowanie rodzice, oczekują jej różne warstwy społeczne, całe narody. A nawet ci, co narodami rządzą, świadomi nieskuteczności paragrafów domagają się od nas miłości. Słowem, cała ludzkość trwa w powszechnym pragnieniu miłości. Co więcej, cały świat wyczuwa w niej jedyny swój ratunek. Tymczasem nie ma na świecie żadnej instytucji, która tak wytrwale, bo przez wieki całe, głosiłaby prawo miłości Boga i ludzi, jak czyni to Kościół katolicki. Niósł on miłość Bożą wszystkim wiekom, ludziom i ustrojom, chociaż nie zawsze i nie wszyscy chcieli z niej korzystać. Ten sam obowiązek ciąży dziś na nas: "Po tym poznają, że jesteście uczniami moimi, jeżeli miłość mieć będziecie jedni ku drugim" (J 13,35). Miłość ma nas odróżniać od tych, którzy nie chcą być Chrystusowi. Musimy sobie powiedzieć: jestem po to, by służyć innym, to jest moje powołanie. Nie mogę bezpośrednio służyć Bogu, mogę Mu służyć tylko w innych. Mam im pomagać, ułatwiać życie, prowadzić, obdarzać światłem. W każdym człowieku chciejmy dostrzec brata, który trudzi się nie tylko o własny chleb, ale i dla naszego dobra. Chciejmy dostrzec człowieka, którego Bóg umiłował bez względu na to, kim jest. Na pewno pracą naszą nie wypłacimy się nigdy setkom i milionom ludzi, z pracy których sami nieustannie korzystamy. Wystarczy odczytać dzieje kromki chleba, by ocenić, ilu ludzi pracowało na jej powstanie. Powinniśmy pamiętać, że "poprzez oblicze każdego człowieka - szczególnie kiedy łzy cierpienia uczynią je bardziej przeźroczystym - możemy i powinniśmy dostrzec oblicze Chrystusa, a w obliczu Chrystusa możemy i powinniśmy dostrzec oblicze Ojca niebieskiego" (Paweł VI). Powinniśmy stać się siewcami Bożej miłości w swojej rodzinie, w szkole, w sąsiedztwie, w pracy.
V. W macierzyńskich ramionach najlepszej Matki
Opatrzność Boża wysunęła Naród polski na trudny posterunek. Na takim szańcu nie stawia się tchórzy i dezerterów, ale dzielnych bojowników Bożych. Chciejcie dostrzec tę misję naszej Ojczyzny, chciejcie ujrzeć siebie na tym szańcu. Bóg ma do Was zaufanie. To Wy macie wprowadzać prawdy i zasady katolickie w życie. Bo w naszych czasach nie wolno być połowicznym, obojętnym. Niech zniknie z Waszych serc chwiejność i zastraszenie. Niech zniknie z naszej ziemi zło i zepsucie moralne. Praca jest trudna i odpowiedzialna, ale nie lękajcie się, bo wszyscy ubezpieczeni jesteście w macierzyńskich dłoniach i w sercu najlepszej Matki Maryi, w której opiekę oddali Was księża biskupi 3 maja na Jasnej Górze.
Wkraczajcie więc w drugie tysiąclecie, idąc za wzorem świętego Stanisława drogą wierności i miłości Bogu. A ja na tę drogę z całego serca Wam błogosławię, w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
wp