Są tu "Jastrzębie", "Stokrotki" i "Gangsterzy"... - w Popowie trwają kolonie Caritas dla dzieci i młodzieży z diecezji płockiej.
Przez całe lato Ośrodek Charytatywno-Szkoleniowy Caritas im. bł. abp. Antoniego Juliana Nowowiejskiego w Popowie tętni życiem. Młodzi uczestnicy kolonii mają tu wszystko, czego potrzeba dzieciom: sosnowy las, domki letniskowe, basen, boisko, drewnianą wiatę i mnóstwo miejsca, gdzie mogą spożytkować swoją energię. Trwa właśnie kolejny turnus koloni, w którym uczestniczą dzieci z parafii: w Strzegowie, Bodzanowie, Winnicy, Płońsku i Raciążu. To głównie dzieci w wieku 5-6 klasa szkoły podstawowej.
- Strasznie nam się tu podoba - mówią Monika i Patrycja z Bodzanowa. Owszem, na początku trochę tęskniły za domem, ale teraz, jak mówią, już wytrzymują... Jakie atrakcje były do tej pory? Wycieczka, spływ kajakami, podchody. - W Warszawie było bardzo fajnie; zwiedziliśmy Stare Miasto, Łazienki i Stadion Narodowy! Podobały nam się podchody w lesie i wymyślanie nazwy dla naszych domków letniskowych - my wybrałyśmy nazwę "Stokrotki". Robiliśmy do niej ilustrację. W domu nie chce się rysować, nie ma okazji. Tu jest inaczej, bo rysujemy razem… - mówią dziewczęta. - Nie znaliśmy się w większości, a teraz mamy dużo znajomych - dodają. Poza "Stokrotkami" są "Jastrzębie", a nawet "Gangsterzy" - to już nazwy domków zajmowanych przez chłopców.
Poza zaplanowanymi wycieczkami, basenem, pływaniem kajakami po Narwi i plażowaniem w Serocku dzieci mają rozmaite gry i rekreacje zorganizowane przez wychowawców. - Cała infrastruktura tego ośrodka jest tak przemyślana, że naprawdę można zorganizować im ciekawie pobyt. To dzieci bardzo pomysłowe, twórcze. Można je zostawić bez zajęcia maksymalnie tylko na 15 minut - przyznaje jedna z wychowawczyń, Sandra. - Właściwie już pierwszego dnia widać, jakie są, co potrafią. Ja osobiście staram się wdrażać zasady, według których byłam wychowywana. Jeśli jest coś dobrze zrobione to jest nagroda, jeśli coś jest zbrojone, to jest kara. Uczymy ich tego, że jesteśmy kolonią, jedną rodziną, jeśli jedno zbroi, to odpowiada cała grupa. Teraz już jeden drugiego pilnuje - mówi wychowawczyni.
W kadrze tej kolonii są też rówieśniczki, po maturze Kasia i Aneta z Sierpca. - Byłyśmy tu jako wolontariuszki w tamtym roku, skończyłyśmy kursy i uznałyśmy, że spróbujemy swoich sił jako wychowawczynie. Byłyśmy na początku lipca na pierwszym turnusie i przyjechałyśmy ponownie. Daje nam to dużą satysfakcje i po prostu polubiłyśmy to miejsce - mówią. Jest też z nimi pani Jadwiga, emerytowana nauczycielka, która zauważa, jak zmieniły się kolejne pokolenia. Dziś trudniej o dobre wychowanie, o subordynację. - Widzimy na przykład jak na dłoni, które dziecko pomaga w domu i ma jakieś obowiązki - zauważa pani Jadwiga.
Wychowawczynie zgodnie podkreślają jednak, że ich podopieczni to dzieci, które bardzo potrzebują uwagi i ciepła. Im nie wolno ich przytulać, ale młodzi koloniści sami garną się do wychowawczyń i szukają ich zainteresowania. - Widać emocje, jakie zbierają się w tych dzieciach, a wystarczy czasami porozmawiać… - dodaje Sandra.
Często, przyznają wychowawczynie, to raczej rodzice są pewnym problemem, bo codziennie dzwonią do swoich pociech, przesadnie martwiąc się o nie. Tymczasem takie kolonie, to możliwość rozluźnienia pępowiny między dzieckiem i rodzicami, a także szansa, by nauczyło się ono większej samodzielności i odpowiedzialności. W ośrodku w Popowie nie ma samowolki. Trzeba posprzątać swój domek, czy pomóc w kuchni.
- Każde dziecko jest inne i z każdym trzeba inaczej rozmawiać - mówią wychowawczynie Kasia i Aneta. Są przypadki trudniejsze, bo to dzieci bardzo emocjonalne ale są i zaskakujące miło postawy. - Mamy na naszych koloniach taką dziewczynkę, która mówi nam "mama powiedziała mi, że dzięki dofinansowaniu mogę wyjechać na te kolonie, i żebym to doceniała". Ja to doceniam, bardzo mi się tu podoba… Takie sytuacje bardzo nas motywują, że warto tu być - dodają.
Jak informuje ks. Łukasz Nowak, dyrektor ośrodka, już na przełomie czerwca i lipca gościło tu w dwóch grupach 90 dzieci z polskich rodzin z diecezji grodzieńskiej na Białorusi wraz z opiekunami, a w miesiące wakacyjne w kolejnych turnusach wypoczywa 300 osób z wybranych dekanatów diecezji.
Jedną z atrakcji jest zawsze wycieczka do Warszawy. Pierwszy turnus kolonijny, na początku lipca, podczas zwiedzania okolic Sejmu spotkał prezydenta RP Andrzeja Dudę, który chwilę rozmawiał z dziećmi i zrobił sobie z nimi zdjęcie.
Wakacyjna Akcja Caritas jest finansowana przede wszystkim z Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom, zbiórek diecezjalnych, darowizn indywidualnych sponsorów i darczyńców oraz dotacji Ministerstwa Edukacji Narodowej.
am