Małgorzata Białczak z parafii św. Jana Pawła II wyjeżdża do Peru jako wolontariuszka misyjna. W swej rodzinnej parafii otrzymała krzyż misyjny, który pobłogosławił ks. proboszcz Sławomir Stefański.
- Niech ta, która zostaje posłana w Twoje imię mocą Twego krzyża utwierdza wiarę tam, gdzie jest zwątpienie, pomnaża dobre czyny tam, gdzie wygasa nadzieja, a świadectwo jej życia niech pociąga wszystkich do miłości Chrystusa - modlił się ks. proboszcz Stefański, wręczając krzyż wolontariuszce misyjnej, i dodał: - Przyjmij ten krzyż, znak naszego zbawienia. Posyłam cię w obecności parafian, którzy poprzez twoją posługę będą także uczestniczyć w misji Kościoła Chrystusa - mówił ks. Stefański i życzył swej wspólnocie, aby z parafii św. Jana Pawła II wyszedł cały zastęp misjonarzy, księży i sióstr zakonnych.
- Nie możemy naśladować Jezusa tylko w wybranym przez nas fragmencie życia. Aby przylgnąć do Niego, trzeba przylgnąć do krzyża i stać się Jego świadkiem. Małgosia wyjeżdża na misje jako przedstawicielka waszej parafii, ale proszę, wspierajcie ją modlitwą, aby nie została sama - mówił w czasie Mszy św. ks. Jacek Zdzieborski, dyrektor Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w Warszawie.
Małgorzata Białczak ma 28 lat. Ukończyła studia na kierunku gospodarka przestrzenna na Politechnice Warszawskiej i geografię na Uniwersytecie Warszawskim. Przez ostatni rok przygotowywała się w Salezjańskim Ośrodku Misyjnym. Najprawdopodobniej od października przez rok będzie pracowała z młodzieżą w Domu ks. Bosko w Limie, stolicy Peru.
- To pewien etap w moim życiu. Wzięłam roczny bezpłatny urlop i wyjeżdżam do wolontariatu misyjnego. Niech to będzie czas rozeznania dla mnie, co mam dalej robić w moim życiu - powiedziała Małgorzata Białczak.
Myśl o wolontariacie misyjnym towarzyszyła jej od kilku lat. Chciała pomagać innym, a przełomowym momentem były dla niej Światowe Dni Młodzieży i słowa papieża Franciszka o wstaniu z kanapy, oraz rekolekcje, które przeżyła w ubiegłym roku. - Chcę okazywać miłość do Jezusa dzieciom, którymi będę się opiekowała. Moją osobą nie zmienię wiele, ale mam nadzieje, że będę mogła zaświadczyć o mojej radości i wierze - mówi Małgorzata Białczak.
- Do misji potrzeba powołania, ale nie jest to propozycja ekskluzywna dla księży i sióstr. Do naszego ośrodka zgłasza się też bardzo wiele osób młodych, które podejmują roczny czas formacji. Oni tam wyjeżdżają, aby być znakiem i świadectwem. Wyjeżdżają na wolontariat, aby zawieźć duchowy dar, ale jeszcze więcej otrzymują. Każdy wraca stamtąd ubogacony - mówi ks. Jacek Zdzieborski.
Henryk Mazurek