Ta Msza jest jak Rezurekcja: też o 6 rano, i z takimi tłumami ludzi, że katedra jest za mała, aby ich pomieścić... - powiedział ktoś o Eucharystii na rozpoczęcie pielgrzymki. A po niej rozpoczęła się długa, 9-dniowa procesja.
- My nie jesteśmy w życiu sami i… nigdy nie będziemy! - akcentował bp Piotr Libera w homilii, w czasie Mszy św. o poranku w święto Przemienienia Pańskiego. Jego słów słuchali pielgrzymi i rzesza tych, którzy odprowadzali swych bliskich na szlak. W tym roku, ponieważ była to niedziela, ta pierwsza pielgrzymkowa Msza św. była szczególnie liczna. Ale też uczestnictwo było szczególne, bo w tłumie, w którym przeważali młodzi ludzie, było bardzo wielkie skupienie i modlitwa o szczęśliwą drogę.
- Pielgrzymka to sprawa serca. Tam są intencje, dużo intencji, których nawet nie jestem w stanie wypowiedzieć - mówiła nam jedna z osób wyruszająca na szlak. Wielu pątników, z racji obowiązków i pracy chciało pielgrzymować choćby jeden dzień, do Sokołowa k. Gostynina. Dlatego, choć pielgrzymie statystyki mówiły o ok. 1000 zapisanych, to jednak wyszło ich o wiele więcej.
Msza św. rozpoczęła się od śpiewu hymnu do Ducha Świętego: "O Stworzycielu, Duchu, przyjdź". Tak jak na rekolekcjach, bo to przecież są rekolekcje. A biskup, w czasie Mszy św., jakby w pierwszej rekolekcyjnej konferencji, mówił o tajemnicy dnia - o Przemienieniu Pańskim: - Apostołowie doświadczyli tej realnej obecności Boga w swoim życiu, gdy Jezus w dniu Przemienienia zabrał ich na górę Tabor. To tam z tak wielką mocą uświadomili sobie, że ich Nauczyciel nie jest tylko człowiekiem, ale Kimś więcej – jest Synem Boga Żywego: "To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie" (Mt 17,5). To nie człowiek ich wezwał, aby zostawili wszystko i poszli za Nim, ale zrobił to Boży Syn. I to Boży Syn ich prowadził, nauczał, wspierał. To on ich błogosławił i posłał, aby kontynuowali Jego misję. Był z nimi na górze Tabor i w każdej godzinie ich życia.
- My nie jesteśmy w życiu sami i nigdy nie będziemy! Ta obecność Boga w naszym życiu czasem jest tak intensywna i wyraźna, że wręcz namacalna, czasem zaś tak łagodna i subtelna, że z trudem ją dostrzegamy. Nieustannie jednak Bóg wchodzi w nasze życie, aby nas wspierać, prowadzić pokazywać najlepsze dla nas drogi. W szczególny sposób robił i nadal robi to przez Maryję, którą wybrał na Matkę swego Syna - mówił ks. biskup. A nawiązując do hasła tegorocznego pielgrzymowania: "Żywe diamenty Maryi", powiedział: - Dzisiaj to wy jesteście Żywą Koroną Maryi: poprzez pielgrzymi trud, krople potu, obolałe nogi, wyrzeczenia, jakie podejmujecie w czasie drogi, stajecie się najcenniejszymi diamentami w Jej królewskiej koronie. A Ona odwdzięcza się za ten wysiłek swoją matczyną miłością i orędownictwem przed tronem Najwyższego - mówił biskup płocki w katedrze.
Gdy pielgrzymi wychodzili na szlak, żegnali ich oklaskami wzruszeni płocczanie. Zresztą to wzruszenie towarzyszyło i jednym i drugim. A z drugiej strony, płocczanie mogli wreszcie zobaczyć trochę inną młodzież od tej, która bawiła się głośno na plaży na ostatnich festiwalach...