Szlak błogosławionych biskupów męczenników już po raz 10. został przetarty w pieszej pielgrzymce z Żuromina do Działdowa.
To przede wszystkim pielgrzymka ludzi młodych, uczniów żuromińskich szkół, mieszkańców tych okolic, ale nie byłoby tej pobożnej wędrówki, gdyby nie determinacja ks. Janusza Nawrockiego, dziś proboszcza budującej się parafii św. Barbary w Modlinie Twierdzy, i wsparcia ks. Kazimierza Kowalskiego, dziekana żuromińskiego. W tym roku, jak podał główny przewodnik ks. Mateusz Molak, wędrowało 270 osób, w tym 70 pątników z Modlina i 200 osób z Żuromina i okolic. - Gdybyśmy zsumowali tych 10 lat, to byłoby już około 3 tysięcy pielgrzymów wędrujących pieszo do tego miejsca - zauważył ks. Nawrocki.
- Wciąż idziemy do Działdowa, bo droga męczenników jest drogą życia i naszej pamięci. Chcę powiedzieć wszystkim młodym uczestnikom tej pielgrzymki, że "zachowali się, jak trzeba", bo okazali się wierni wartościom - mówił proboszcz z Modlina Twierdzy w czasie kazania. - W tym miejscu przypominamy sobie świadectwo naszych błogosławionych, zwłaszcza abp. Nowowiejskiego, któremu niemieccy oprawcy kazali złamać krzyż, deptać i nań pluć, a on przecież tego nie zrobił, za co został straszliwie skatowany. Ale niestety, przychodzą nam na myśl także współczesne obrazy profanacji i ośmieszania krzyża, które dokonują się na deskach jednego z warszawskich teatrów, i - o zgrozo - są nazywane sztuką! Ale my w krzyżu odnajdujemy miłość bezinteresowną i moc świadectwa - mówił ks. proboszcz Nawrocki.
- W miejscu męczeństwa, pamiętając o naszych błogosławionych, módlmy się za współczesnych męczenników, którzy także dzisiaj przelewają krew za Chrystusa. Módlmy się także dla nas o wierność Chrystusowi do końca i o męstwo w wyznawaniu wiary - powiedział na początku liturgii ks. dziekan Kazimierz Kowalski.
Wielu pielgrzymów miało ubraną białą koszulkę z napisem: "Żuromin-Działdowo. Młodzież pamięta" i " Idziemy, bo to droga pamięci i życia". Wśród młodych uczestników pielgrzymki były m.in. Karolina i Monika z żuromińskiego liceum. Ich koledzy i koleżanki z klasy również wybrali się na szlak. - Prosimy, abyśmy mogły zdać z matematyki do następnej klasy, a poza tym każda z nas ma osobiste intencje w sercu - dodają dziewczęta, które po raz pierwszy wyruszyły na tę pielgrzymkę.
Wśród pątników był Adam Wetmański, kuzyn bł. bp. Leona Wetmańskiego. - Na tej pielgrzymce jestem dziewiąty raz, po raz czwarty na rowerze. I zawsze mam osobistą intencję i szczególny motyw, aby pielgrzymować do Działdowa, bo tu zginął męczennik, mój krewny - mówi pan Adam. Z kolei po raz pierwszy wędrowała do Działdowa pani Mieczysława. - I ja mam bardzo osobisty motyw, aby tu być. W tym obozie był więziony mój tata, ale udało mu się szczęśliwie stąd uciec. On już nie żyje, ale ja tu przychodzę, by dziękować i prosić - opowiada pani Mieczysława.