Licealistka Maria Pankowska z "Katolika" w Sikorzu mówi, że tekst "Dzienniczka" św. s. Faustyny pozwala jej mocniej stąpać po ziemi.
Niedawno Maria, która uczęszcza do II klasy Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego w Sikorzu k. Płocka, wygrała ogólnopolski konkurs wiedzy o św. s. Faustynie w kategorii szkół ponadgimnazjalnych. Jego organizatorem było Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, a miejscem, gdzie wszystko się rozstrzygało - Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie- Łagiewnikach.
Znamienne, że reprezentantka z Płocka, miasta, w którym miało miejsce pierwsze objawienie orędzia Bożego Miłosierdzia, wygrała konkurs w duchowej stolicy kultu Bożego Miłosierdzia. - Do tej pory nie było takich konkursów, dotyczących wiedzy religijnej adresowanych do uczniów szkoły średniej. A przecież, nam, w Płocku Faustyna nie jest obca, bo tu wszystko się zaczęło - mówi ks. Piotr Marzec wicedyrektor KLO w Sikorzu. To właśnie w Płocku, 22 lutego 1931 r. Jezus Miłosierny przekazał s. Faustynie Kowalskiej polecenie namalowania obrazu "Jezu, ufam Tobie", czczonego dziś na całym świecie, a także po raz pierwszy wyraził pragnienie, by zostało ustanowione Święto Miłosierdzia.
- Gdybym nie konkurs na pewno przeżywałabym wizytę w Łagiewnikach trochę inaczej. Z drugiej strony, byłam na świeżo z tematem, wiedziałam dobrze, co tu się działo - wspomina Marysia. Podczas konkursu, podobnie jak ponad setka innych finalistów (były nimi wszystkie osoby, które przeszły etapy szkolne i rejonowe) musiała zmierzyć się z testem i publiczną prezentacją. A pytania nie były łatwe, co potwierdza ks. Piotr Marzec, który towarzyszył trójce finalistów z tego liceum w Krakowie.
- Jak na pierwszy taki konkurs, chyba ku zaskoczeniu wszystkich, zainteresowanie było duże. Poziom był naprawdę wysoki, a nie jest to temat, którym łatwo zafascynować współczesną młodzież. Trzeba czytać "Dzienniczek", który nawet dla dorosłych jest trudny - mówi ksiądz wicedyrektor.
Jak poradziła sobie z nim laureatka z Sikorza? Marysia opowiada, że starała się czytać "Dzienniczek" regularnie, chociaż nie miała jakiegoś "systemu" lektury. Po prostu starała się przeczytać go w całości. - Wcześniej myślałam o s. Faustynie w ten sposób: "święta, niezwykła, rozmawiała z Jezusem". Jak przeczytałam "Dzienniczek", a w nim to, co ona o sobie napisała, to zobaczyłam, że była naprawdę słabym człowiekiem i ciągle to zauważyła. Ja w ogóle po tej lekturze bardziej stanęłam na ziemi i widzę, jacy my jesteśmy malutcy, że każdy ma jakieś swoje ułomności. I że tak naprawdę niczemu to nie przeszkadza. To może być dla nas szansą, by dojść do Jezusa - przekonuje licealistka.
- Dla większości młodych ludzi, przeczytać mistyczne dzieło to tyle, co unosić się gdzieś w chmurach. W przypadku Marysi jest inaczej. Ona zauważyła, że "Dzienniczek" pozwala jej mocniej stąpać po ziemi - komentuje ks. Piotr Marzec, który zachęcił młodzież z Sikorza do wzięcia udziału w konkursie. - Już podczas powrotu z Krakowa do Płocka, w samochodzie, padały takie deklaracje naszych finalistów - zaczniemy czytać "Dzienniczek". I to nie z racji przyszłego konkursu, ale dlatego, że warto tam zajrzeć - wspomina ks. Piotr Marzec. Dla nich, być może, ten konkurs stanie się początkiem jakiejś duchowej przygody. Jednak, jak zauważa ks. Piotr, pozostaje pytanie, jak zainteresować takim tematem innych młodych ludzi, żyjących najczęściej w świecie wirtualnym, totalnie oddalonym od spraw ducha.
Dla Marii Pankowskiej konkurs to początek swoistej przyjaźni z "Dzienniczkiem". - Nie chcę, żeby to, co wykiełkowało podczas przygotowania do konkursu, umarło - mówi licealistka.
am